Przejeżdżał rowerkiem biegowym przez przejście dla pieszych, za nim szli rodzice. Nagle w czterolatka wjechał opel. Przejechał dziecku po nodze oraz brzuchu i ciągnął kilkadziesiąt metrów. Chłopiec z ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala. Za kierownicą auta siedział 20-latek, który nie ma prawa jazdy.
Do dramatycznego wypadku doszło w niedzielę około południa przy ul. Wojska Polskiego w Nowej Soli. Przez przejście dla pieszych tuż przy placu Wyzwolenia przejeżdżał czteroletni chłopczyk na rowerku, za nim szli jego rodzice. Wtedy w dziecko wjechał kierowca opla corsa. Auto przejechało po brzuchu i nodze chłopca i przeciągnęło go kilkadziesiąt metrów.
"Wołał, że chce żyć"
- Usłyszałam huk i zajrzałam przez okno. Widziałam, jak ojciec trzymał dziecko na rękach i wołał "ratunku, wzywajcie pogotowie". Jakaś pani, która jechała samochodem zatrzymała się i wezwała karetkę Dziecko bardzo płakało i wołało, że chce żyć i wszystko go bardzo boli - mówi jedna z mieszkanek ulicy.
- Zamarłem w pewnym momencie. Krzyk matki, to dziecko na szczęście płakało - opisuje mieszkaniec kamienicy, obok której znajduje się przejście dla pieszych.
Jak zachował się kierowca? - Wysiadł z samochodu, przyszedł, popatrzył. I to było tyle. Nie było żadnego "a może pomóc?". Nawet za telefon nie wziął, żeby zadzwonić - dodaje.
"Skomplikowana operacja"
W stanie ciężkim, z wewnętrznymi obrażeniami, chłopiec został zabrany do szpitala w Zielonej Górze.
Tam stwierdzono u dziecka uszkodzenie wątroby i podudzia. Trafił na stół operacyjny. - Operacja była dość długa i skomplikowana. W tej chwili stan chłopca jest jeszcze dość ciężki, ale lekarze są dobrej myśli - informuje Sylwia Malcher-Nowak, rzecznik placówki.
Chłopiec przebywa na oddziale chirurgii i urologii dziecięcej.
Stanie przed sądem
Jak się okazało, 20-latek kierujący oplem nie posiadał prawa jazdy. Był trzeźwy. - Został zatrzymany przez policjantów i osadzony w izbie zatrzymań. Policjanci wyjaśniają okoliczności wypadku - wyjaśnia Justyna Sęczkowska z nowosolskiej policji.
Mężczyzna usłyszał zarzut umyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym i spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu małoletniego.
- Chłopiec ma zmiażdżoną kość udową, a także zmiażdżoną wątrobę - mówi Ewa Antonowicz-Fechner z Prokuratury Rejonowej w Nowej Soli.
Jak relacjonuje reporter TVN24, w prokuraturze miał tłumaczyć, że kiedy wjeżdżał w zakręt, schylał się po niedopałek. Dlatego nie widział dziecka.
Kierowcy grozi teraz nawet 8 lat więzienia.
Autor: FC,ww/gp / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań