Tallboy (wysoki chłopiec) to była jedna z najpotężniejszych bomb używanych w trakcie II wojny światowej. Jedna z nich spoczywa na dnie kanału w Świnoujściu. Saperzy nie mają wątpliwości, że choć minęło już 75 lat, od kiedy ją zrzucono, to wciąż jest to niezwykle niebezpieczna broń. Spróbują wydobyć i zneutralizować bombę. Akcję, która rozpocznie się poniedziałek, zaplanowali na pięć dni. To oznacza duże utrudnienia.
Trwa Bitwa o Atlantyk. Rok 1940. Niemieckie "wilcze stada" okrętów podwodnych skutecznie polują na alianckie jednostki. Tylko we wrześniu i październiku tego roku zatapiają 122 statki. Na Brytyjczyków pada blady strach.
Głównodowodzący brytyjskimi siłami starają się przeciwdziałać śmiercionośnym atakom nadchodzącym z głębin. Oprócz doposażania jednostek eskortowych w radary i inne systemy namierzania okrętów podwodnych oraz zwiększenie asysty lotniczej, która stanowiła dla podwodniaków ogromne zagrożenie, zastanawiano się, jak unieszkodliwić okręty podwodne, gdy są najbardziej wrażliwe, czyli zacumowane w porcie.
- Problem w tym, że Niemcy budowali dla okrętów podwodnych potężne schrony, często wpasowane w otoczenie. Brytyjczycy potrzebowali ciężkiej broni, by uderzyć w gniazda wilczych stad – wyjaśnia historyk Łukasz Gładysiak, kierownik ds. naukowych Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu.
Bomba jak trzęsienie ziemi
Zadanie stworzenia odpowiedniej broni powierzono zespołowi znanego inżyniera Barnes'a Wallis'a. Zaproponował on użycie ciężkich bomb, nad projektem których pracował jako alternatywę dla nalotów dywanowych. Bomby te nazywano earthquake bombs, czyli bomby trzęsienie ziemi. Ich działanie najbardziej bowiem przypominało efekt tego naturalnego zjawiska.
Stworzono dwie gigantyczne bomby – Tallboy i jeszcze większą Grand Slam. Mniejszych użyto pod koniec wojny 854 razy, większych jedynie 41 razy. Głównym problemem okazały się ich gabaryty.
- Brytyjczycy przeszarżowali z tym projektem, ponieważ, choć była to niezwykle skuteczna broń, tylko jeden samolot mógł zmieścić ją w swoim luku – opowiada Gładysiak. Ten samolot to Avro Lancaster, który i tak musiał być przerabiany, by zmieścić gigantyczne ładunki.
Tallboy'e były bez wątpienia potężne. Ważyły ponad 5 ton, miały średnicę metra, długość 6,5 metra i bez problemów niszczyły schrony i zatapiały statki. – To potężny oręż w rękach Aliantów. Broń na dobicie wroga. Niemcy mieli wiedzieć, że nie są bezpieczni w żadnym miejscu – opowiada Gładysiak.
Niebezpieczne odkrycie
Stąd też, gdy odkryto, że w okolicy Świnoujścia ukrywa się niemiecki krążownik ciężki Lutzow, postanowiono 16 kwietnia 1945 roku zbombardować go właśnie Tallboy'ami. Jeden z nich nie trafił jednak w cel, żaden z trzech zapalników nie zadziałał i bomba osiadła na dnie kanału.
Znaleziono go dopiero we wrześniu 2019 roku podczas prac związanych z pogłębieniem toru wodnego Szczecin-Świnoujście. Przez ponad 70 lat nikt nie podejrzewał, co kryje się na dnie w pobliżu przeprawy promowej Karsibór. Teraz jego położenie znaczy żółta boja, a w pobliżu codziennie przepływają promy i inne jednostki.
To największy niewybuch znaleziony na terenie Polski. Jest też najbardziej niebezpieczny, czego nie ukrywają saperzy, którzy w poniedziałek 12 października, rozpoczną proces wydobywania go z dna.
- Tallboy to obiekt imponujących rozmiarów. Zawiera 2400 kilogramów materiału wybuchowego. Długotrwałe procesy chemiczne, które zachodziły w tym obiekcie powodują, że każde uderzenie lub dotknięcie tej bomby może spowodować eksplozję – ostrzega kmdr ppor. Grzegorz Lewandowski, rzecznik 8. Flotylli Obrony Wybrzeża.
Bezpieczeństwo przede wszystkim
Saperzy zamierzają najpierw zneutralizować ładunek, używając specjalistycznych urządzeń kontrolowanych zdalnie. - Po raz pierwszy w historii ktokolwiek będzie neutralizować taki obiekt pod wodą – podkreśla Lewandowski. Gdy ta część operacji się powiedzie, pozostałości zabiorą na poligon i tam zniszczą.
Gładysiak nie ukrywa żalu, że bomby nie będzie można zachować jako eksponat. Każde muzeum związane z II wojną światową chętnie miałoby w swoich zbiorach Tallboy'a, jedną z najpotężniejszych broni tamtych czasów. – Trzeba jednak pamiętać, że wydobycie takiego znaleziska wiąże się z ogromnym ryzykiem – mówi.
Stąd też sztab koordynujący operację neutralizacji bomby postawił na bezpieczeństwo, co oznacza całkowitą ewakuację wszystkich osób znajdujących się w odległości dwóch kilometrów od miejsca zatopienia Tallboy'a. Nie zamierzają także spieszyć się z operacją – zakładają, że może potrwać ona nawet do piątku. W tym czasie mieszkańcy Świnoujścia i przyjezdni muszą liczyć się z dużymi utrudnieniami.
"Przełóżcie przyjazd do Świnoujścia"
Władze miasta apelują do mieszkańców o korzystanie w tych dniach z komunikacji miejskiej.
Akcja neutralizacji 5,4-tonowego niewybuchu z II wojny światowej ma się rozpocząć w poniedziałek. Nurkowie-minerzy z 12. Dywizjonu Trałowców, którzy będą prowadzić operację, przewidzieli ją na pięć dni, z czwartkiem i piątkiem jako tzw. terminami zapasowymi.
Codziennie podczas akcji marynarzy, w godz. 7-17 nie będzie czynna ogólnodostępna przeprawa promowa Centrum (to w jej pobliżu znajduje się niewybuch).
Na wyspę Uznam, na której znajduje się centrum administracyjne Świnoujścia, będzie można przepłynąć tylko przez przeprawę Warszów. Jak zapowiedziały władze miasta, obsługiwać ją będą cztery promy – dwa Bieliki i dwa Karsibory. Bieliki będą zabierać tylko samochody osobowe i ruch pieszo-rowerowo-motorowy. Karsibory – wszystkie pojazdy.
Aby jak najbardziej zmniejszyć kolejki przed przeprawą, prezydent Świnoujścia Janusz Żmurkiewicz zwrócił się z prośbą do mieszkańców, którzy zwykle przeprawiają się samochodami, aby w miarę możliwości w dniach akcji zrezygnowali z aut i przesiedli się do autobusów komunikacji miejskiej lub na rowery.
Prezydent zaapelował też do osób, które od 12 do 16 października planowały przyjazd do Świnoujścia o przesunięcie przyjazdu na termin po zakończeniu akcji – jeśli mają taką możliwość.
Kierowcy, jadący z Niemiec, którzy przeprawę Centrum traktują jako drogę tranzytową w głąb kraju, powinni w tym czasie kierować się na najbliższe przejścia graniczne Kołbaskowo - Pommellen i Lubieszyn - Linken.
Źródło: TVN24 Szczecin/PAP