Odśnieżanie ulic pożera gminne budżety. "Modlę się, żeby nie spadło więcej śniegu"

Arseniusz Finster o odśnieżaniu ulic w gminie Chojnice
Odśnieżanie ulic pożera gminne budżety
Źródło: TVN24

Zima zgodnie z zapowiedziami zaatakowała śnieżycami. Odśnieżarki i piaskarki wyjechały na polskie drogi, a co za tym idzie - topnieją środki w miejskich i gminnych budżetach. Niestety, jak się okazuje, nie wszędzie udało się z sukcesem przeprowadzić przetarg na odśnieżanie ulic. Ceny rosną, a pracowników brakuje.

Koszty odśnieżania w tym roku wzrosły o 80 procent. Podrożały transport, sól, piasek, paliwo i pensje pracowników. Tylko w listopadzie, przy okazji pierwszych, intensywnych opadów śniegu, Chojnice wykorzystały już 10 procent środków z przeznaczonego na to budżetu. Na prace zimowe wydali 120 tys. zł z ponad miliona zł.

W małych miastach często działa jedna firma, która odśnieża i drogi powiatowe, wojewódzkie i gminne. Są też gminy, które w ogóle nie mają firm, zajmujących się odśnieżaniem.

Arseniusz Finster
Arseniusz Finster

- Codziennie modlę się, żeby już więcej śniegu nie spadło. Jeśli taka zima się utrzyma, to trzeba będzie dołożyć kolejny milion zł na odśnieżanie, czyli o 100 procent więcej niż zakładaliśmy. Każdy dzień to pieniądze, które musimy wydatkować na zimowe utrzymanie miasta. Mówiąc kolokwialnie, to "zjadanie pieniędzy z inwestycji". Będzie więcej inwestycji, jeżeli zima będzie lżejsza - mówi burmistrz Chojnic Arseniusz Finster.

Spory problem dla wielu gmin stanowi również brak firm, zgłaszających się do przetargów, by odśnieżać ulice. Natomiast w przypadku braku konkurencji w danym regionie, mogą one same dowolnie kreować ceny.

- U nas sytuacja jest taka, że do dróg powiatowych i miejskich zgłosiła się jedna firma. Brak konkurencji też skutkuje dla nas szokiem cenowym. Firma widzi, że jest sama w przetargu, dlatego kreuje cenę samodzielnie - mówi Finster.

Przodkowo nie odśnieży całej gminy

W podobnej sytuacji są nie tylko Chojnice, ale również inne gminy w północno-zachodniej Polsce, np. niedalekie Przodkowo. Gmina nie jest w stanie pozyskać pełnej obsady odśnieżarek.

- Na dziewięć rejonów odśnieżania, na które jest podzielona gmina, podczas wyników przetargu zostało obsadzonych siedem z nich. Dwa wciąż nie zostały obsadzone. Postępowanie przetargowe było kilkukrotnie powtarzane - podkreśla Marek Mazur z Urzędu Gminy w Przodkowie.

Brak ofert tłumaczy brakami kadrowymi w firmach, zajmujących się odśnieżaniem, oraz inflacją.

- Z tego co wiem, jest problem na rynku, brakuje kierowców do obsługi sprzętu odśnieżającego. Ceny na pewno odgrywają dużą rolę, np. sól drogowa, która w ubiegłych latach kosztowała ok. 200 zł za tonę, teraz podrożała nawet do 800 zł za tonę - dodaje.

Źródło: Google Maps
TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: