W miastach ubywa drzew, a nowe nasadzenia w zupełności nie rekompensują strat sprzed wycinki. Wycina się ich więcej niż sadzi, jak na przykład w Bydgoszczy (woj. kujawsko-pomorskie), choć eksperci od zieleni zgodnie przyznają, że to i tak najlepiej zazielenione miasto województwa kujawsko-pomorskiego.
Mariusz Warachim, inspektor dendrologiczny, założyciel organizacji ekologicznej "Zielone Kujawy" z Ciechocinka zna się na drzewach jak mało kto. W rozmowie z portalem tvn24.pl wyjaśnia, czym są tak zwane zielone miasta.
- Zielone miasta to takie, w których każdy mieszkaniec ma możliwość zobaczenia trzech drzew ze swojego okna, 30 procent powierzchni miasta jest pokryte koronami drzew, a do najbliższego terenu zieleni mieszkańcy mają nie dalej niż 300 metrów. Zgodnie z zasadą 3 - 30 - 300. Zdaje się, że najlepiej w regionie pod tym względem wypada Bydgoszcz - przyznaje.
Zmianę w podejściu bydgoskich urzędników do tematu zieleni zauważa również Piotr Malich - sekretarz bydgoskiego koła Zielonych. Choć jak tłumaczy, z danych Głównego Urzędu Statystycznego za 2022 rok wynika, że w Bydgoszczy posadzono około trzech tysięcy drzew, a wycięto prawie siedem tysięcy.
- Ratusz nalega na to, by nowe nasadzenia będące rekompensatą, były większe niż te ustawowo wymagane. Wymaga się od deweloperów, by oprócz drzew dosadzali inną zieleń. Problem w tym, że okres ochronny, w którym deweloper ma się tym zajmować, jest zbyt krótki. To kwestia uregulowania prawnego na wyższym poziomie, tak by miasta, gminy miały realne możliwości działania, by mogły wymagać od deweloperów czy inwestorów, by faktycznie zajmowali się zielenią. Widzimy też zmianę postawy miasta. Pojawiły się pierwsze łąki kwietne, co sprawia, że woda jest zachowana w gruncie, a i owady mają z tego pożytek. Przy nowych inwestycjach, jak choćby ostatnio przy remoncie Ronda Kujawskiego, pomyślano o zieleni. To ważne - zdradza Malich.
Wycinki zieleni pod inwestycje
Wciąż jednak jednym z największych problemów w miastach jest wycinka zieleni pod inwestycje - budownictwo mieszkaniowe czy infrastrukturę drogową. - Zauważamy trend zazieleniania miast, ale często opiera się na zasadzie tworzenia parków kieszonkowych, które owszem są potrzebne, ale nie są w stanie w żaden sposób zrekompensować utraconych biologicznie czynnych powierzchni zajętych pod wielkopowierzchniowe inwestycje. W Toruniu tereny zieleni, jak na przykład słynna sprawa Wrzosowiska, czy plany zabudowy dzielnicy Winnica - przeznacza się pod zabudowę, nie patrząc na ich potencjał przyrodniczy, możliwości retencji wody, rekreacyjny, edukacyjny, łagodzenia skutków zmian klimatu dotykających miast - dodaje Paulina Warachim z "Zielonych Kujaw".
Eksperci zwracają uwagę na to, że wiążą się to z koniecznością usuwania rosnących drzew, a te które uda się ocalić i tak najczęściej zostają zniszczone w trakcie budowy i obumierają w ciągu kilku, kilkunastu lat po zakończeniu inwestycji. - Ochrona zieleni na placach budowy pozostawia wiele do życzenia, a nadzór inspektora dendrologicznego w procesie inwestycyjnym to praktyka u nas raczej nieznana - podkreśla Mariusz Warachim.
Doktor Lucjan Rutkowski z Katedry Geobotaniki i Planowania Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu otwarcie mówi o tym, że Toruń przestał być zielonym miastem. Był nim kiedyś, w czasach powojennych, gdy masowo sadzono topole.
- Toruń był zielonym miastem, ale przestaje nim niestety być. W czasach powojennych masowo sadzono topole najczęściej przy obiektach przemysłowych czy mieszkaniowych. W latach 90., tak żeby wszystkich od razu nie wycinać, zaczęto obcinać gałęzie lub pozostawiono tylko kikuty. Kilkumetrowe drzewa w 1/3 obwodów albo usychały albo obumierały ze względu na duże rany - wyjaśnia naukowiec w rozmowie z tvn24.pl.
Miasta tracą swój zielony charakter
Zdaniem Mariusza Warachima problemem dotykającym wiele gatunków drzew miejskich jest porażenie przez jemiołę. Przyznaje, że wiele z nowo sadzonych drzew nie ma szans dotrwać choćby do dojrzałości, do czego przyczyniają się: materiał szkółkarski słabej jakości, trudne warunki siedliskowe w miastach, popełniane błędy podczas sadzenia drzew czy nieodpowiednia pielęgnacja w pierwszych latach po sadzeniu. Podobną opinię na ten temat ma dr Lucjan Rutkowski.
ZOBACZ W TVN24 GO "ROZMOWY O KOŃCU ŚWIATA": W miastach z betonu >>>
- Mieszkam w Toruniu od 50 lat i zauważyłem, że na wielu gatunkach drzew przybyło jemioł. Poza tym zawsze był problem z trawnikami, ponieważ w większości miasta jest kiepska gleba, klimat też jest suchy. Kiedyś podlewano ulice wodą z Wisły, ale teraz już się tego nie robi. Problemem jest też sadzenie niewłaściwych gatunków drzew na niewłaściwym siedlisku. Sadzenie drzew, które wymagają gleb żyznych i stosunkowo wilgotnych, właśnie jak topole, klony, lipy czy jawory. W Toruniu takich siedlisk jest mało, dlatego sadzi się je na terenach wydmowych. Takie drzewa żyją kilka lat, a potem zaczynają marnieć. Pieniądze w samorządach na sadzenie drzew są, ale najczęściej brakuje ich na pielęgnację - wyjaśnia dr Rutkowski.
W podobnym tonie wypowiada się Krzysztof Strzemeski z toruńskiego stowarzyszenia Zielone Wrzosy, które walczy o zachowanie tej zielonej enklawy w północnej części miasta. Urzędnicy przy udziale radnych podjęli decyzję o sprzedaży terenu pod usługi medyczne, skierowane do seniorów.
- Miasto traci swój zielony charakter. Wiele drzew już wycięto "pod inwestycje" na przykład ogołocono plac Rapackiego, Szosę Chełmińską, wycięto nawet spory las łęgowy na Kępie Bazarowej a tłumaczenie PMT i przedstawicieli instytucji, które mają w herbie ochronę środowiska jest kuriozalne. Także kolejne działania, które mają zatuszować tę rzeź sprawiają, że mieszkańcy tracą wiarę w jakikolwiek rozsądek i dobrą wolę władz miasta, jeśli chodzi o politykę środowiskową. Znika zieleń jordanowska pod budynkami CSW, Cinema City a w przyszłości pod trasą Staromostową i Camerimage. Częściowo zniknie zieleń forteczna, jeżeli miasto wdroży plan zabudowy Wrzosowiska. Zagrożona jest obszar Natura 2000 na Winnicy, bo PMT nie uznaje czegoś takiego; tematyka ekologiczna jest mu całkowicie obca. Zieleń to przeszkoda dla ‘urbanizacji' - zaznacza Strzemeski.
Samorządy dbają o zieleń?
Co na to urzędnicy? Zapewniają, że nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać. Tylko w tym roku w Toruniu pojawią się kolejne parki kieszonkowe, zazielenione przystanki komunikacji miejskiej, dywan kwiatowy, ogród deszczowy, park linearny czy tak zwane "zielone korytarze Torunia". Co to takiego?
- Już trwają nasadzenia drzew kolejnego etapu realizacji przygotowanego przez Wydział Środowiska i Ekologii projektu "Zielonych korytarzy Torunia", którego założeniem jest zagospodarowanie pasów drogowych zielenią wysoką i niską. Projekt przewiduje nasadzenia drzew, krzewów, traw i bylin, które będą stanowiły "zaproszenie do miasta", a także w znaczący sposób wpłyną na estetykę i bioróżnorodność wybranych ciągów komunikacyjnych - tłumaczy Malwina Jeżewska, rzeczniczka prasowa prezydenta Torunia.
Zauważa równie, że aktualnie w Toruniu prowadzone są również nasadzenia 482 drzew w pasach drogowych ulic: Szosy Bydgoskiej - lipy drobnolistne, wzdłuż Szosy Lubickiej - klony jawor i lipy szerokolistne, wzdłuż ulic Otłoczyńskiej i Rypińskiej - lipy szerokolistne. Wzdłuż ul. Andersa obumarłe klony są natomiast wymieniane na lipy drobnolistne.
- Jesienią 2023 roku zostanie nasadzonych 300 drzew wynikających z obchodów 550. rocznicy urodzin Mikołaja Kopernika (w 2022 r. - posadzono już 250 drzew na ul. Polnej). Jesienią zdjęta zostanie jemioła z drzew na cmentarzu garnizonowym i na Starym Mieście - wylicza rzeczniczka.
Toruń. Badanie społeczne na temat zieleni
Fundacja Re: Kultura jest w trakcie przeprowadzania ankiety wśród mieszkańców i mieszkanek Torunia. Bada opinie i ich potrzeby dotyczące zagospodarowania zieleni miejskiej. Tytuł ankiety brzmi "Czy Toruń jest zielony?".
- Ankieta składa się kilku modułów: zwyczajowych zachowań związanych z terenami zielonymi, opinii mieszkańców o dostępności tych terenów, częstotliwości korzystania z nich oraz percepcji Torunia jako "zielonego" miasta. W ankiecie znalazły się też moduł o konsultacjach społecznych na temat zieleni miejskiej. Daliśmy mieszkańcom i mieszkankom szansę by powiedzieli która ich zdanie "zielona" inwestycja była najbardziej udana, a która mniej. Badanie wystartowało w 14 kwietnia i potrwa do połowy czerwca. Badanie ma charakter ankietowy - tłumaczy Seweryn Grodny z krakowskiej Fundacji Re: Kultura.
Wyniki badania będę zaprezentowane w formie raportu badawczego. Autorzy badania przedstawią w nim najważniejsze zebrane informacje. Dane będą dostępne w sieci, na stronie fundacji oraz współpracujących organizacji. - Chcemy też wyjść z badaniami szerzej i omówić je na szeregu spotkaniach, które zaplanowaliśmy. Planujemy zaprosić do współpracy przedstawicieli miasta, instytucji naukowe oraz inne organizacje, które mogą być zainteresowane wynikami ankiety - podkreśla Grodny.
Betonoza w centrach miast i masteczek
Specjaliści od zieleni, z którymi rozmawialiśmy, zwracają uwagę na jeszcze jedną rzecz. To tak zwana betonoza w centrach miast i miasteczek, która wiąże się z usuwaniem zieleni kosztem wylewania betonu czy kostki brukowej na starówkach czy rynkach miast. - W wielu miastach, również w naszym regionie, jest tendencja do tworzenia dużych utwardzonych placów, pozbawionych drzew, rzekomo mających służyć ludziom jak miejsca spotkań, a w istocie stają się betonowymi pustyniami, z których nie sposób jest korzystać w letni dzień czy nawet wieczór. Nie są to przyjazne ludziom przestrzenie - zauważa Mariusz Warachim z "Zielonych Kujaw".
- Tak jest chociażby w Tucholi. Rynek jest wyłożony polbrukiem, kamieniem, a kiedyś było tam sporo drzew. Podobna sytuacja jest w Solcu Kujawskim. W ciasnych uliczkach wielkomiejskich można zastosować drzewa o niewielkich rozmiarach. Trzeba jednak o nie dbać - mówi dr Lucjan Rutkowski z UMK w Toruniu.
- Dzięki zapałowi różnych środowisk, udało się porozumieć z konserwatorem zabytków, który zgodził się na dwa drzewa, kwietniki oraz donice na płycie rynku. Oczywiście to wciąż za mało, ponieważ konserwator argumentuje to historycznym wyglądem starówki. Z drugiej jednak strony, gdybyśmy tak na to patrzeć, to przy ul. Gdańskiej czy Jagiellońskiej w Bydgoszczy powinniśmy mieć szpalery drzew - dodaje z kolei Piotr Malich.
Co zrobić, by uniknąć betonozy w centrach miast? - Rozszczelniać je, odbetonowywać każdy możliwy jego fragment, tworzyć warunki dla wzrostu drzew, bo tak jak alarmują eksperci duże drzewa są w stanie skutecznie łagodzić skutki postępujących zmian klimatycznych, które będą coraz bardziej uciążliwe, szczególnie w miastach - dodaje Paulina Warachim.
- Starówka w Toruniu jest pozbawiona drzew, a remont bulwarów przy moście drogowym przewiduje usunięcie drzew, które się tam ostały. Drzewa miejskie mają za mało odkrytej ziemi wokół pnia. Drzewa wycina się z powodu rzekomego zagrożenia, które niby stwarzają. Często mówi się, że w wielu miastach tworzone są tzw. betonowe pustynie, gdzie ciężko choć o skrawek zieleni. Jednym z takich miast jest na przykład Włocławek - twierdzi Krzysztof Strzemeski.
Z kolei we włocławskim magistracie urzędnicy mówią, że zieleń we Włocławku zawsze miała i ma bardzo duże znaczenie.
- Istotny element przyrodniczego systemu Włocławka stanowią parki miejskie, zlokalizowane w centrum. Wzdłuż nadwiślańskich bulwarów znajduje się 13 tarasów widokowych z posadzonymi drzewami i krzewami. Pozostałe zieleńce, skwery i inne tereny zieleni zajmują powierzchnię ponad 74 ha. Warto dodać słowo o lasach. Łączna powierzchnia lasów na terenie Włocławka wynosi ok. 2 300 ha, co stanowi 26% powierzchni miasta – jest to wartość większa od lesistości województwa kujawsko–pomorskiego - wylicza Aleksandra Bartoszewska z Urzędu Miasta we Włocławku.
I dodaje: - Oczywiście, z nowymi inwestycjami wiąże się czasem wycinka drzew, praktykujemy też coraz częściej przesadzanie ich w nowe miejsce. Zawsze realizowane są też tzw. nasadzenia zastępcze, czyli za każdą wyciętą roślinę jest posadzona nowa. Tworzymy też tzw. parki kieszonkowe, czyli miejsca z ławeczkami, nowym oświetleniem, ścieżkami wśród zieleni.
Zielone miasta w przyszłości?
Jaka przyszłość czeka tereny zielone w miastach? W opinii Mariusza Warachima miasta powinny przeznaczać tereny będące w swoich zasobach na tworzenie nowych parków i lasów miejskich oraz nabywać nowe grunty w tym celu. - Często widzimy, że budowane są osiedla dla wielu tysięcy osób, a brak w ich otoczeniu terenów zieleni z prawdziwego zdarzenia. Dalekie jest to od założeń zrównoważonego rozwoju i przeciwne adaptacji miast do zmian klimatycznych - podsumowuje.
- Chcielibyśmy doczekać miasta, w którym ulice w centrum są przyjazne, spokojne i zielone, szybki ruch wyprowadzony poza centrum, drzewa i zieleńce zadbane, rewitalizowane są przestrzenie, na których nic nie rośnie i naprawdę tego wymagają. Tereny zieleni to kapitał i istotna część żywego organizmu miasta, która ma wpływ na dobrostan jego mieszkańców. Miasto może się rozwijać także "na zielono" - kończy Strzemeski.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock