Do prokuratury trafiła trzecia ekspertyza dotycząca stanu zdrowia psychicznego Stefana W., która może być decydująca w sprawie zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Wcześniejsze dwie opinie biegłych były ze sobą sprzeczne. Obecna prezydent miasta Aleksandra Dulkiewicz ma nadzieję, że przybliży to zakończenie postępowania.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prokurator Grażyna Wawryniuk potwierdziła, że opinia biegłych psychologów oceniająca poczytalność Stefana W. jest już w prokuraturze. - Na razie jest jednak za wcześnie, żeby powiedzieć, co orzekli biegli. Ekspertyza ma około 200 stron. Będziemy teraz analizować jej treść - powiedziała nam Wawryniuk.
Od opinii biegłych zależy, czy Stefan W. będzie mógł stanąć przed sądem, czy też zostanie uznany za niepoczytalnego.
- Ta tragedia, morderstwo prezydenta Pawła Adamowicza na oczach tysięcy ludzi, wymaga prawdy, wymaga dowiedzenia się, co się stało i jakie też były też motywy działania Stefana W. Ponad dwa i pół roku czekamy na akt oskarżenia - skomentowała Aleksandra Dulkiewicz, obecna prezydent Gdańska i wieloletnia współpracownica Adamowicza. Wyraziła nadzieję, że trzecia opinia biegłych przybliży koniec śledztwa.
Konieczne trzy opinie
O powołaniu trzeciego już zespołu ekspertów prokuratura poinformowała pod koniec 2020 roku. Stworzenie trzeciej opinii było niezbędne, bo pierwsze dwie ekspertyzy - dotyczące stanu zdrowia psychicznego Stefana W. - były ze sobą sprzeczne.
Później, w marcu tego roku prokuratura przekazała, że zespół biegłych potrzebuje więcej czasu na ocenę stanu poczytalności podejrzanego w chwili popełnienia zarzuconego mu zabójstwa. Według śledczych, "podjęte przez prokuratora czynności nie doprowadziły do wyjaśnienia i wyeliminowania sprzecznych wniosków". Z tego powodu trzeci zespół biegłych dostał więcej czasu na obserwację Stefana W.
Obserwacja sądowo-psychiatryczna mężczyzny zakończyła się w czerwcu tego roku. Odbyła się w Zakładzie Karnym w Łodzi.
Zabójstwo na scenie
Wieczorem 13 stycznia 2019 roku 27-letni Stefan W. podczas gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wbiegł na scenę i zaatakował nożem prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
Na nagraniach pokazujących zdarzenie widać, jak napastnik przebiegł przez podest i zadał prezydentowi Gdańska kilka ciosów nożem. Po zamachu mężczyzna podnosił w górę ręce w geście zwycięstwa. Zanim został zatrzymany, chodził po scenie.
"Halo, halo. Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinnie w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz" – krzyczał ze sceny.
W nocy z 13 na 14 stycznia Adamowicz przeszedł w szpitalu pięciogodzinną operację. Następnego dnia zmarł, nie odzyskując przytomności. Sekcja wykazała, że miał trzy głębokie rany – jedną w okolicy serca i dwie brzucha.
Stefan W. został zatrzymany tuż po ataku na samorządowca. Postawiono mu zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Jeśli biegli orzekną, że Stefan W. był poczytalny w chwili zamachu, trafi przed sąd, a za zabójstwo grozi dożywotnie więzienie.
Rodzina i przyjaciele żegnają Pawła Adamowicza
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24