Zakończył się proces w sprawie zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Przed tamtejszym sądem okręgowym wygłoszone zostały mowy końcowe. - Nie czuję nienawiści do człowieka, który zabił mojego męża, ale proszę z całej mocy, aby człowiek ten został sprawiedliwie osądzony - mówiła żona zamordowanego prezydenta. Prokuratura chce dla Stefana W. dożywocia. Ogłoszenie wyroku zaplanowano na 16 marca.
W Sądzie Okręgowym w Gdańsku zakończył się proces w sprawie zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Przed sądem wygłoszono mowy końcowe.
Jako pierwsza głos zabrała prokurator oskarżająca w tej sprawie Agnieszka Nickel-Rogowska, która swoją mowę rozpoczęła od przypomnienia sytuacji w 2019 roku, mówiąc o samym ataku, jego planowaniu i niepodważalnych dowodach: o śladach biologicznych na nożu, o tożsamych zeznaniach świadków i nagraniu z miejsca zbrodni. Powiedziała, że mimo takich dowodów Stefan W. wypierał się tego, że planował atak i zaatakował. Przypomniała też, że oskarżony odpowiada w warunkach recydywy.
Prokuratura chce dożywocia dla Stefana W.
- Eskalacja zapatrywań Stefana W. odnośnie zapadłego wyroku i odbywanej kary miała miejsce pod koniec jego pobytu w zakładzie karnym Gdańsk-Przeróbka w grudniu 2018 roku. To wtedy zaczął on mówić, że zrobi coś spektakularnego, że wszyscy go zapamiętają oraz po tym, co zrobi, wróci do więzienia na dożywocie, co uzewnętrzniał między innymi w rozmowach prowadzonych z rodziną na widzeniach. Wypowiedzi te świadczą, że jedynym celem późniejszego działania oskarżonego była zemsta za rzekomo doznaną krzywdę. (...) Wiele osób (świadków - red.) wspomina, że w większości rozmów, zwłaszcza kiedy w sierpniu 2017 roku trafił on do zakładu karnego na gdańskiej Przeróbce, pojawiał się już temat jego niesłusznego wyroku, surowej kary, narzekania na Służbę Więzienną, a także już pod koniec odbywania kary pojawiały się słowa: "świat o mnie usłyszy" - mówiła prokurator. I dodawała: - Ocena całości materiału dowodowego pozwala na stwierdzenie, iż wybór ofiary zabójstwa był związany z faktem, że Stefan W. utożsamiał osobę Pawła Adamowicza jako przedstawiciela szeroko pojętej władzy, która doprowadziła do jego skazania i pobytu w zakładach karnych.
Prokurator zażądała dożywotniego pozbawienia wolności dla oskarżonego i możliwości warunkowego ubiegania się o przedterminowe warunkowe zwolnienie dopiero po 40 latach. Kara, według niej, powinna odbywać się w systemie terapeutycznym, czyli w szpitalu więziennym. Jak stwierdziła, oskarżony nie zasługuje na złagodzenie wymiaru kary.
Zaznaczyła również, że domaga się zadośćuczynienia na rzecz członków rodziny Pawła Adamowicza: po 100 tys. zł na rzecz córek i żony oraz po 60 tys. zł na rzecz matki Pawła Adamowicza i jego brata - Piotr Adamowicza. Podała, że domaga się też zadośćuczynienia w wysokości 10 tys. zł na rzecz konferansjera Andrzeja S.
- Działanie Stefana W. charakteryzowało się wyjątkową brutalnością, drastycznością oraz całokształtem okoliczności wskazującym, że ofierze zadano znacznie większe cierpienie niż było to konieczne do przełamania jej oporu - tłumaczyła prokurator Nickel-Rogowska.
Podkreśliła, że "czyn został popełniony przy zaistnieniu motywacji zasługującej na szczególne potępienie". Zaznaczyła, że "motywacja ta (...) wywołuje silne reakcje repulsywne w społeczeństwie takie jak oburzenie, potępienie i gniew".
Magdalena Adamowicz: proszę z całej mocy, aby człowiek ten został sprawiedliwie osądzony
Pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych przychylili się do wniosku prokuratury. Swoje mowy końcowe wygłosili też członkowie rodziny Pawła Adamowicza, którzy w sprawie są oskarżycielami posiłkowymi. Piotr Adamowicz stwierdził, że zabójstwo jego brata było "publiczną egzekucją".
Magdalena Adamowicz, żona zamordowanego prezydenta, w sądzie pojawiła się po raz pierwszy. Powiedziała, że jest na sali, "by żądać sprawiedliwości".
- Po wygłoszeniu przygotowanego wcześniej manifestu politycznego oskarżony kładzie się na scenie i spokojnie czeka z rozłożonymi szeroko rękami. Czy tak zachowuje się osoba niepoczytalna? Będąca w amoku? Nieświadoma co czyni? Nie, w ten sposób postępuje jedynie człowiek w pełni świadomy, tego, co właśnie zrobił, i tego, co za chwilę go spotka i za ten czyn mu grozi. Przerażająco świadomy swego czynu i jego konsekwencji. Bez amoku, bez szarpania się, bez zbędnych ruchów i słów, bez ucieczki - mówiła wdowa po Pawle Adamowiczu.
I dodawała: - Jest winny popełnionego z zimą krwią na moim mężu morderstwa. I dlatego musi go spotkać sprawiedliwa i surowa kara. Winny tej zbrodni nie okazał skruchy, nie przeprosił i nie prosił o wybaczenie. Jego obecna postawa, będąca próbą wyłączania winy za popełnioną zbrodnię dodatkowo przysparza bólu mi, naszym córkom, całej rodzinie, licznym przyjaciołom a także gdańszczankom i gdańszczanom.
- Zamordowanie Pawła zrujnowało nasz świat, poczucie bezpieczeństwa i radość z życia. Wywołało głęboką depresję, traumę. (...) Życie naszej kochającej rodziny zmieniło się bezpowrotnie. Nie umiem odpowiedzieć córkom na pytania: "Dlaczego morderca zadźgał tatę?", "Czy tatę mocno bolało?". Nie potrafię wyrazić słowami tego, co przeżyłyśmy wtedy i ciągle przeżywamy. Ale najgorszy jest brak skruchy, buta i bezczelność mordercy - podkreśliła Magdalena Adamowicz.
Dodała, że oskarżony zasłużył na "najsurowszą karę", a ona nie pojawiłaby się w sądzie, gdyby nie brak skruchy oskarżonego.
- Nie czuję nienawiści do człowieka, który zabił mojego męża, ale proszę z całej mocy, aby człowiek ten został sprawiedliwie osądzony. Bo nadzieja na sprawiedliwy wyrok była i wciąż jest tym, co przed nienawiścią mnie chroniło i chroni. Proszę ja, proszą moje córki. Nadzieja na sprawiedliwość to krucha tratwa, na której trzymamy się razem od zabójstwa Pawła. Proszę nie rozbijajcie jej - zaapelowała.
Obrońca Stefana W.: umorzenie albo 15 lat pozbawienia wolności, w zależności od przyjętej opinii
Obrońca oskarżonego Stefana W. adwokat Marcin Kminkowski zaznaczył, że sąd dysponuje trzema opiniami biegłych psychiatrów, którzy przebadali jego klienta.
- Mamy trzy opinie, i każda z nich jest tak samo ważna i to będzie kwestia oceny, która z nich jest bardziej wiarygodna i to będzie oceniał sąd a nie my - tłumaczył PAP mecenas.
Zaznaczył, że "w zależności od tego, która z opinii będzie tą dominującą, bardziej wiarygodną - takie rozstrzygnięcie zapadnie".
- Jeśli sąd uzna, że pierwsza opinia mówiąca o niepoczytalności jest tą, na której sąd będzie się opierać podczas orzekania, to będziemy mieli do czynienia z umorzeniem postępowania - to wynika wprost z przepisów - zaznaczył.
Dodał, że jeśli sąd dojdzie do przekonania, że sprawca działał w ramach ograniczonej poczytalności, to będzie wydawał wyrok, biorąc pod uwagę dwie inne opinie, w których uznano, że Stefan W. miał ograniczoną poczytalność. - Pytanie, czy sąd zdecyduje się na zastosowanie nadzwyczajnego złagodzenia kary czy też nie - mówił.
Zaznaczył, że jeżeli sąd weźmie pod uwagę jedną z dwóch opinii, w których biegli wskazywali na ograniczoną poczytalność w momencie dokonania zabójstwa, to on jako obrońca wnosi o wymierzenie kary 15 lat pozbawienia wolności dla swojego klienta oraz o odstąpienie od obciążenia oskarżonego kosztami postępowania.
Po wypowiedzi obrońcy, głos zabrał oskarżony Stefan W. - Chciałbym powiedzieć, że nie ma żadnych dowodów - zaczął. I dodał: - Ja się do winy nie przyznaje. Bóg mi świadkiem, że to nie moja wina.
Zaraz po tym, podkreślił, że jest w pełni poczytalny. - Najbardziej poczytalny w Gdańsku. Nigdy w życiu nie ćpałem i nie piłem alkoholu - oświadczył.
Ogłoszenie wyroku w tej sprawie sąd zaplanował na 16 marca.
Piotr Adamowicz: każda rozprawa przypomina o tej tragedii, kończy się pewien etap
Wcześniej przed wejściem do sądu głos zabrał brat zamordowanego prezydenta Gdańska. - Kończy się pewien etap, bo to trwa już ponad cztery lata, ale z perspektywy rodziny, także wielu osób to jest tylko koniec pierwszego etapu. Tak drastyczne morderstwo na zawsze pozostaje w umysłach, sercach i niełatwo jest dojść do siebie, a każda rozprawa przypomina o tej tragedii, o tym nieszczęściu. Żaden wyrok nie przywróci do życia syna, męża, ojca, brata. Ta tragedia dotknęła nie tylko rodzinę, ale także wiele osób. Znam osoby, nie z rodziny, które do dzisiaj muszą korzystać z pomocy terapeutów. Taka jest smutna prawda - podkreślił przez rozpoczęciem mów końcowych Piotr Adamowicz.
A prezydent Aleksandra Dulkiewicz dodała: - Mijają cztery lata od tragicznej śmierci prezydenta Gdańska. Nic nie przywróci życia panu prezydentowi, nie będziemy mieli go tutaj ponownie, nie będzie stał na tych schodach z nami, gdy trzeba bronić najważniejszych wartości.
Stefan W. zaatakował prezydenta Gdańska na scenie
13 stycznia 2019 roku na Targu Węglowym w Gdańsku odbywał się 27. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jak co roku na scenie pojawił się prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.
- Gdańsk jest szczodry, Gdańsk dzieli się dobrem, Gdańsk chce być miastem solidarności. Za to wszystko wam serdecznie dziękuję, bo na ulicach, placach Gdańska wrzucaliście pieniądze, byliście wolontariuszami. To jest cudowny czas dzielenia się dobrem. Jesteście kochani, Gdańsk jest najcudowniejszym miastem na świecie. Dziękuję wam! - powiedział samorządowiec tuż przed Światełkiem do Nieba.
Kiedy odliczanie się skończyło i rozbłysły zimne ognie, do prezydenta podbiegł Stefan W. i zadał mu trzy ciosy nożem. Następnego dnia - 14 stycznia 2019 roku - Paweł Adamowicz zmarł w szpitalu.
Stefan W. jest oskarżony o dokonanie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, a także o popełnienie przestępstwa zmuszania innej osoby do określonego zachowania. Obu przestępstw oskarżony miał dopuścić się w warunkach powrotu do przestępstwa. Oskarżonemu grozi od 12 lat do dożywotniej kary więzienia.
Czytaj więcej: Mijają cztery lata od ataku na Pawła Adamowicza
Biegli o poczytalności Stefana W.
W połowie grudnia ubiegłego roku, w trakcie dwóch rozpraw, zostali przesłuchani psychiatrzy i psycholodzy, którzy wydawali opinię w sprawie poczytalności Stefana W. Podczas przesłuchań biegłych została wyłączona jawność rozprawy.
Czytaj więcej: Jest opinia biegłych w sprawie stanu zdrowia Stefana W., oskarżonego o zabójstwo Pawła Adamowicza
Według pierwszej opinii biegłych z Krakowa, która została sporządzona w 2019 r., Stefan W. w chwili ataku na Pawła Adamowicza był niepoczytalny. Pozostałe opinie biegłych psychiatrów z Warszawy, Starogardu Gdańskiego oraz z Łodzi wydane w 2020 i 2021 roku wskazywały, że Stefan W. w chwili zabójstwa miał ograniczoną poczytalność. Może to wpłynąć na wysokość kary więzienia. Sąd może zastosować jej nadzwyczajne złagodzenie.
Czytaj też: "Smutny, poruszający, nierzadko porażający materiał". Jest opinia biegłych o poczytalności Stefana W.
Na początku lutego tego roku poinformowano, że obrońca W. złożył wniosek o kolejną, czwartą już, opinię psychiatryczną oskarżonego. 21 lutego sąd oddalił wniosek. A to oznacza, że kolejnej opinii nie będzie.
Osoby odpowiadające za ochronę finału WOŚP skazane
Pod koniec lutego Sąd Rejonowy w Gdańsku skazał Gracjana Z. i Dariusza S., właściciela agencji i szefa ochrony, kolejno na sześć i pięć miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata w sprawie organizacji finału WOŚP, podczas którego został zamordowany Paweł Adamowicz. Przedstawicieli Regionalnego Centrum Wolontariatu w Gdańsku, urzędnika miejskiego oraz dwóch policjantów uniewinniono od zarzutów.
Źródło: PAP, TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24