Doradca Trumpa o wysyłaniu wojsk na Ukrainę. Sikorski: mógł nadinterpretować

Radosław Sikorski
Sikorski o rozmowach pokojowych w Stambule: oby doszło do przełomu w negocjacjach
Źródło: TVN24
Generał Keith Kellogg mógł nadinterpretować to, że Polska będzie częścią tej operacji, jeśli ona będzie miała miejsce, ale nasz udział nie będzie zawierał pobytu polskich żołnierzy na ukraińskiej ziemi - powiedział szef MSZ Radosław Sikorski. Odniósł się do wypowiedzi amerykańskiego generała w sprawie wysłania polskich żołnierzy na misję stabilizacyjną. Wcześniej szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz mówił, że "sojusznicy rozumieją, że naszą rolą jest zabezpieczenie logistyczne misji".

Specjalny wysłannik USA do spraw Ukrainy generał Keith Kellogg powiedział we wtorek w telewizji Fox Business, że wśród rozważanych rozwiązań wojny w Ukrainie jest umieszczenie europejskich sił na zachód od Dniepru z udziałem czterech europejskich krajów, w tym Polski.

- Mówimy też o siłach odpornościowych. I to są siły tego, co nazywają E3, ale tak naprawdę jest to teraz E4. Mówimy o Brytyjczykach, Francuzach, a także Niemcach, a teraz w zasadzie Polakach, którzy mieliby siły na zachód od Dniepru, czyli z dala od linii kontaktu - powiedział Kellogg. Jak dodał, na wschód od Dniepru umieszczone byłyby siły pokojowe z udziałem "państwa trzeciego", które pilnowałyby przestrzegania zawieszenia broni.

Grupa E3 to nieformalna platforma współpracująca z Unią Europejską, służąca koordynacji polityki bezpieczeństwa i zagranicznej między Francją, Wielką Brytanią i Niemcami.

USA naciskają na Polskę? Kosiniak-Kamysz: nie mamy takich sugestii

Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz mówił, że "stanowisko naszego kraju jest tutaj jednoznaczne". - Polska nie planuje i nie wyśle żołnierzy na Ukrainę - podkreślił. - Od początku wskazujemy na swoją rolę jako centrum zabezpieczenia logistycznego i infrastrukturalnego takiej misji. (...) Bez nas nie ma możliwości jej przeprowadzenia - dodał.

Jak zapewnił, sojusznicy Polski, spotykający się na różnych szczeblach w ramach "koalicji chętnych" wspierającej Ukrainę, "doskonale rozumieją rolę, jaką Polska ma odegrać". - Ta rola jest przez sojuszników zauważana i doceniana - mówił szef MON.

Dopytywany, czy taka forma wypowiedzi amerykańskiego urzędnika może pełnić rolę niebezpośredniego nacisku na Polskę, szef MON zaprzeczył. - Ani ja, ani szef MSZ Radosław Sikorski i inni nie odebrali żadnych sugestii w tej sprawie - odpowiedział.

Władysław Kosiniak-Kamysz
Władysław Kosiniak-Kamysz
Źródło: PAP/Piotr Polak

Sikorski: generał Kellogg mógł nadinterpretować

Szef MSZ Radosław Sikorski został zapytany w środę w Onecie, czy polskie wojska mogą pojawić się w Ukrainie. - Szanujemy i lubimy generała Kellogga, z którym wielokrotnie o tych sprawach rozmawiałem. Proszę zauważyć, powiedział "powinny", czyli on tak uważa, ale to nie znaczy, że tak będzie - powiedział.

- Generał Kellogg mógł nadinterpretować to, że Polska będzie częścią tej operacji, jeśli ona będzie miała miejsce, ale jak wielokrotnie powiedział minister obrony, szef rządu i ja, nasz udział w tej operacji nie będzie zawierał pobytu polskich żołnierzy na ukraińskiej ziemi - dodał.

Wskazał, że "to będzie wsparcie mostu powietrznego, ochrona hubu i to będzie przede wszystkim ochrona naszej ponad 600-kilometrowej granicy z Rosją i Białorusią dla osłony tych wojsk, które pojadą na Ukrainę". 

Radosław Sikorski
Radosław Sikorski
Źródło: Daniel Gnap/PAP

Pytany, czy strona amerykańska w rozmowach ze stroną polską próbuje wywierać presję, żeby Polacy tam byli, odparł: - Właśnie nie, dlatego uważam, że tutaj nie ma potrzeby nadinterpretowywania tego, bo wszyscy rozumieją, że Polska jest krajem granicznym NATO.

- Mamy i Rosję, i Ukrainę za sąsiadów i najważniejsze, co robimy dla całego sojuszu, (to) ochrona wschodniej flanki, czyli naszego własnego terytorium - podkreślił Sikorski.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: