180-centymetrowego węża znalazła w swoim namiocie turystka z Czech. Od razu wezwała pomoc. W namiocie obok straż miejska znalazła jeszcze jednego, 40-centymetrowego węża. Okazało się, że zwierzęta należą do mężczyzny, który przyjechał z nimi na kemping na wakacje. Właściciel usłyszał już zarzut.
Wszystko działo się na kempingu na gdańskich Stogach. Policja dostała w poniedziałek po godzinie 20 nietypowe zgłoszenie.
- Jedna z turystek zauważyła w swoim namiocie węża z rodziny dusicieli. Wczasowiczka przestraszyła się i zaalarmowała swoich bliskich. Na miejsce oprócz policjantów zostały wezwane inne służby, w tym strażnicy miejscy, strażacy, oraz lekarz weterynarii - mówi aspirant sztabowy Mariusz Chrzanowski z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Boa miał 180 centymetrów długości. Jak się okazało, w namiocie obok straż miejska znalazła jeszcze jednego, 40-centymetrowego węża. W końcu udało się je złapać.
W międzyczasie na miejscu pojawił się właściciel węży.
"Mogę tylko przeprosić"
Okazało się, że zwierzęta należą do pana Adama, który przyjechał na wakacje z Łodzi ze swoją dziewczyną.
- Z wężami przyjechałem, bo chciałem tu na całe wakacje przyjechać i musiałem je karmić. A że moja mama ich nie lubi, to zabrałem je ze sobą - opowiada mężczyzna w rozmowie z TVN24.
Dodaje, że uciekł tylko jeden, większy wąż - Nastka. Mniejszy, George, został w jego namiocie.
- Udało się jednemu wydostać z pojemnika, który jest zabezpieczony odgórnie. Jakoś udało mu się wyjść z tego pojemnika, później z namiotu i dostał się do sąsiada. Nie mam pojęcia, jak mógłbym to zabezpieczyć, bo sam czasami mam problemy, żeby to otworzyć. A ona jakoś dała radę - tłumaczy pan Adam.
Mężczyzna twierdzi, że jego zwierzęta są spokojne, ale i tak "jest mu głupio" po tym, co się stało.
- Mogę tylko przeprosić tę dziewczynkę, że traumy dostała. Zwłaszcza że ja staram się leczyć ludzi z ofidiofobii (lęk przed wężami), a nie w nią wpędzać. Też dla mnie to jest niefajne, że ta mała dziewczynka może mieć strach przed wężami do końca życia. Naprawdę jest mi głupio - dodaje.
Według niego węża w swoim namiocie znalazła 13-latka.
Mężczyzna usłyszał zarzut
Właściciel węży usłyszał już zarzut niezachowania ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia.
- Jest to wykroczenie zagrożone karą nagany, ograniczenia wolności lub karą grzywny. Mężczyzna został również zobligowany do tego, aby jak najszybciej dostarczyć dokumenty potwierdzające legalność posiadania tych zwierząt - tłumaczy Chrzanowski.
Właściciel w rozmowie z TVN24 przyznał, że dokumenty ma w Łodzi i już kupił bilet, żeby po nie pojechać.
Jego węże przebywają obecnie w ośrodku weterynarii.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/ks/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Straż Miejska Gdańsk