9 lipca to Światowy Dzień Świadomości Mizofonii. Przypominamy tekst, który ukazał się w czerwcu 2024 roku.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i potrzebujesz porady lub wsparcia, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
- Joannę "bolało" coraz więcej dźwięków wytwarzanych przez bliskich: mlaskanie, siorbanie, chrupanie, a nawet ciche przeżuwanie czy przełykanie.
- Anna: bliskie mi osoby wywołują więcej objawów. Tata denerwuje mnie niemal każdym dźwiękiem, który wydaje.
- Tato 9-latka o swoim synu: - Miał opory przed jedzeniem z nami przy jednym stole, nie wiedzieliśmy, o co chodzi. Zatykał uszy, uciekał.
- Wszystkie te osoby mają mizofonię. Czym jest, jak się objawia i jak pomóc tym, którzy cierpią?
Dźwięki, które bolą
Zaczęło się od odgłosu gryzionego jabłka. Charakterystyczne chrupnięcie, potem jeszcze przełykanie. Dźwięk dociera do mózgu, robi się gorąco i zaczyna się lawina reakcji: pocenie, podniesienie ciśnienia, ściśnięcie w gardle, złość. Próbujesz się odciąć, nie słuchać, ale to na nic, w głowie dźwięczy tylko to chrupanie. I przeszywa każdą komórkę ciała. Drętwiejesz. Masz ochotę uderzyć osobę, która je to jabłko, ale przecież wiesz, że nie możesz tego zrobić, to irracjonalne. Czujesz niemoc i strach. Chrup, chrup. Dźwięk nasila się w mózgu. Jest jak młoteczek, który uderza w głowę. W rezultacie, z poczucia niemocy, zaczynasz płakać, uciekasz. To pierwsze wyraźne wspomnienie Joanny z dzieciństwa.
Kolejne to wakacje z rodzicami. - Miałam około 10-11 lat. Spaliśmy we czwórkę, razem z bratem, w jednym pomieszczeniu. Mój tata chrapał każdej nocy. Nawet nie mogę powiedzieć, że to mnie denerwowało, to mnie wręcz bolało - opowiada 32-letnia dziś konserwatorka dzieł sztuki. - Zatykałam uszy, dociskałam je z całej siły dłońmi, żeby nic nie słyszeć, ale to nie pomagało. Męczyłam się, nie wiedziałam, co zrobić. Potem wpadłam na pomysł, żeby sobie wepchnąć do uszu mokrą watę. Bez efektów. Praktycznie nie spałam przez dwa tygodnie. Chrapanie taty zdominowało moje emocje, nie mogłam się skupić na niczym innym, byłam zrozpaczona. Nie potrafiłam tego uczucia nazwać, było bardzo silne, czułam to w trzewiach - opisuje.