Marta Abramczyk

Rodzinny obiad to koszmar. Mlaskanie, siorbanie, przełykanie… każdy dźwięk ich boli

"Tato, nie oddychaj" - usłyszał ojciec 9-latka, podczas gdy syn z całej siły przyciskał dłonie do uszu. Joannie drętwiał kark, gdy słyszała w nocy chrapanie rodziców. Była jak zaatakowane zwierzę, czuła złość i lęk, chciała uciekać. Zapadła na depresję. Wszystko przez zaburzenie, które dotyka coraz więcej osób, a które nie jest wpisane w żaden medyczny rejestr i nie ma na nie lekarstwa.

Kluczowy ślad. Tak łapie sprawców zbrodni genetyczny detektyw

Celem był łup - niemiecka waluta. To ona skusiła rabusiów, żeby w biały dzień wejść do domu 73-letniej rencistki, splądrować wszystko, a ostatecznie - zabić. Stanisława Z. była wiązana kablami, torturowana. Jej ciało przykryto kołdrą. Na miejscu zabezpieczono odciski palców, plamy krwi, odcisk buta. Mimo to sprawców nie ustalono. Dopiero po 23 latach odkryto kolejny ślad. Niewidoczny gołym okiem, ale kluczowy.

Nagrałam go, jak krzyczał do mnie: "zdechniesz, ku***". Tego samego dnia poszłam na policję

- Podjeżdżał samochodem pod sklep, trąbił. Krzyczał: "ty świnio", że razem z tą budą mnie wysadzi - wspomina Joanna. Nachodził ją w pracy, ubliżał, groził. - Musiało dojść do morderstwa, żeby takiego człowieka zamknąć. Jeżeli ktoś jest nękany, to nie może się bać, musi iść na policję - apeluje w rozmowie z Martą Abramczyk, kobieta, która przeżyła piekło.