"Zmiany w rządzie możliwe latem"

Premier Donald Tusk w ławach rządowych podczas piątkowego posiedzenia Sejmu
Premier Donald Tusk w ławach rządowych podczas piątkowego posiedzenia Sejmu
Źródło: M.Śmiarowski/KPRM
Obecnie zmian w rządzie nie przewiduję, możliwe są latem, jeśli ministrowie nie dadzą sobie rady z realizacją planu - powiedział premier Donald Tusk, pytany, czemu nie zdecydował się na rekonstrukcję rządu. Tusk zapewnił, że chce rządzić do końca kadencji.

Premier Donald Tusk będzie dziś gościem "Kropki nad i" w TVN24.

- Tylko po to, żeby dać satysfakcję komentatorom, nie będę wyrzucał ministrów. Ministrów należy zmieniać wtedy, kiedy nie dają rady. Są u mnie ministrowie, którzy radzą sobie lepiej i tacy, którzy gorzej sobie radzą - ocenił Tusk w wywiadzie dla Programu Pierwszego Polskiego Radia.

"Zrobiło się na sali bardzo cicho"

Jak ujawnił, gdy na specjalnym posiedzeniu rady ministrów powiadomił, że złoży wniosek o wotum zaufania dla swego rządu, "zrobiło się na sali bardzo cicho".

- Powiedziałem też, że nie przewiduję żadnych dymisji w rządzie jeśli chodzi o tę jesień, ale że można się spodziewać poważnych zmian latem - jeśli ministrowie odpowiedzialni za realizację tego planu nie dadzą sobie rady - dodał Tusk.

Do końca roku projekt PO ws. in vitro

Donald Tusk pytany był też o projekt ustawy in vitro. Premier przypomniał, że w parlamencie w sprawie in vitro dyskutuje się obecnie nie o tym, czy państwo ma refundować tę procedurę, ale o tym, jakie standardy wprowadzić do jej stosowania. - Do końca roku PO przygotuje projekt ustawy o in vitro - zadeklarował szef rządu.

Gowin "hamulcowym"?

Pytany, czy minister sprawiedliwości Jarosław Gowin nie będzie w tej sprawie "hamulcowym", Tusk odparł, że tak nie będzie.

- Nie będzie hamulcowym w tym sensie, że to zablokuje, ale może mieć inny pogląd - jak wielu innych posłów. Warto pamiętać, że procedura in vitro to nie jest coś, co jednoznacznie uznano za genialne rozwiązanie na całym świecie. Tak jak wszystko, tak i procedura in vitro ma swoje wady, nie tylko zalety. Ale nie może być dyskusji co do tego, że ludzie mają prawo do dzieci i do szczęścia z tego tytułu - zapewnił Donald Tusk.

Problematyczna refundacja in vitroPremier zapewnił, że w jego kręgu politycznym "nikt nie jest przeciwnikiem metody in vitro". Jak mówił, problematyczna jest kwestia jej refundacji przez państwo.

- A to oznacza, że ta metoda musi się doczekać standardów. Bo jeśli się finansuje jakąś metodę, to trzeba mieć pewność, że procedura jest przestrzegana - zauważył szef rządu. W jego opinii, obecnie w Polsce - paradoksalnie - jest największy liberalizm stosowania metody in vitro w całej Europie. - Nie ma żadnych zakazów, nakazów, nie ma ograniczenia co do wieku, czy stanu zdrowia, liczby procedur. Jedynym problemem jest, że to kosztowna procedura - wyliczał Tusk.

Nie zmieniać ustawy dotyczącej aborcji

Szef rządu w radiowej Jedynce zaznaczył, że "przestrzegałby każdego, kto będzie gmerał przy prawie aborcyjnym".

- Widać wyraźnie, choćby po ostatnich dniach, że jak ktoś zacznie znowu naruszać ten pokój aborcyjny (...) to wynik jest niewiadomy; a jedno jest pewne, że znowu będziemy mieć kolejną wojnę o aborcję - mówił Tusk.

Projekt ustawy Solidarnej Polski

W środę Sejm skierował do dalszych prac w komisji projekt ustawy autorstwa Solidarnej Polski zaostrzający przepisy dotyczące aborcji i wprowadzający zakaz przerywania ciąży w przypadkach, gdy występuje duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.

Za dalszymi pracami nad projektem głosowało m.in. 40 posłów PO. W piątek w Sejmie premier powiedział, że projekt ten według niego "nie służy dobrze polskiej matce i polskiemu dziecku".

Niech zostanie tak jak jest

W niedzielę Tusk podkreślił, że będzie zabiegał, aby "tak jak jest dzisiaj, tak pozostało". - Zdaję sobie sprawę, że ci najbardziej twardzi zwolennicy więzienia za aborcję bardzo mnie za to nie lubią. Ten model, że w szczególnych uzasadnionych przypadkach można przerywać ciążę lecz nie ma aborcji na życzenie, jest humanitarny i dający szansę na większą dzietność, ale nie zniewalający kobiety w sytuacji ekstremalnej - ocenił premier.

Status quo

Donald Tusk dodał, że osiągnięte w Polsce status quo w odniesieniu do kwestii światopoglądowych, w tym aborcji, uznaje "za model optymalny, co nie znaczy idealny". - Nie sądzę, żeby rzeczywistość w Polsce była jakoś szczególnie restrykcyjna, jeśli naprawdę szanuje się płód (...) wiem tylko tyle, że aborcja sama w sobie nie jest czymś pożądanym - mówił Tusk.

"Kontrrewolucja obyczajowa"

Wskazał, że "przerywanie ciąży, nawet jeśli jest trudną decyzją, w sprzyjających dla aborcji warunkach staje się najpowszechniejszym środkiem antykoncepcyjnym".

- Jeśli warunki będą takie, że każdy będzie mógł przerywać ciążę na życzenie, to możemy wrócić do tego złego okresu, kiedy aborcja była metodą antykoncepcyjną. Tak było w Związku Sowieckim i PRL - powiedział szef rządu i dodał, że "rząd nie jest od tego, aby stawać na czele rewolucji albo kontrrewolucji obyczajowej".

Autor: km//gak / Źródło: PAP

Czytaj także: