Zmarła półtoraroczna Weronika, która trafiła do łódzkiego szpitala po zatruciu narkotykiem. Lekarze nie wykluczają, że morfinę mogła wyssać z mlekiem matki.
Informacji tych jak dotąd nie potwierdzono. Ani w organizmie 22-letniej matki, ani 27-letniego ojca, ani dwójki pozostałych dzieci nie znaleziono śladów środków odurzających. Prokuratura zamierza jednak przesłuchać jeszcze sąsiadów rodziny, którzy twierdzą, że w tym domu pojawiały się i alkohol i narkotyki.
- Dziecko spało z matką w jednym łóżku. Lekarz karetki powiedział, że wszyscy w tym mieszkaniu wskazywali na spożycie jakiś leków czy narkotyków - powiedział zaś radiu RMF FM prof. Andrzej Piotrowski, ordynator oddziału intensywnej terapii szpitala pediatrycznego przy ulicy Spornej w Łodzi.
Sprawą zajmie się sąd rodzinny. Policja natomiast przeszukała mieszkanie: - Sprawdzamy wszystko, łącznie z użyciem psa tropiącego narkotyki, czy w mieszkaniu są niedozwolone substancje. Nic nie odnaleźliśmy. Rodzice zostali zatrzymani do wyjaśnienia -mówił w TVN24 Mirosław Micor z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
Sprawę przejęła łódzka prokuratura. Przesłuchała ona już w charakterze świadków rodziców dziecka, ale nie postawiła im żadnych zarzutów. Rodzice twierdzą, że nie wiedzą, w jaki sposób Weronika zatruła się narkotykami.
- W chwili obecnej nie mamy podstaw, żeby komukolwiek przedstawić zarzuty. Dziecko przebywało pod stałą opieką rodziców i innych członków rodziny. Wychodziło na spacer w towarzystwie osób dorosłych - mówi prokurator Katarzyna Klimczak.
Dziecko trafiło do szpitala w niedzielę. Weronika miała kłopoty z oddychaniem. W jej organizmie wykryto morfinę. O zdarzeniu powiadomiono policję.
Na razie nie wiadomo, jak narkotyk dostał się do organizmu dziecka. - Była oglądana pod kątem nakłuć, ale nic nie znaleziono, więc najprawdopodobniej drogą doustną - wyjaśniał wcześniej Piotrowski.
Według SuperExpressu, substancje odurzające mogły znajdować się w kaszce, którą zjadła dziewczynka. RMF FM ustalił jednak, że policja zabezpieczyła produkty żywnościowe i nie potwierdza skażenia kaszki.
W maju w Warszawie głośna była sprawa 12-letniej uczennicy, która zasłabła podczas zajęć. W jej moczu również lekarze wykryli morfinę i pojawiła się wersja, że dziecko mogło przedawkować heroinę.
Nie potwierdził tego jednak powołany biegły. Według niego, ślady morfiny w moczu mogły być efektem wcześniejszego leczenia dziecka. Narkotyk stosuje się bowiem w przypadku obrzęku płuc i przy problemach z oddychaniem. Także policjanci nie znaleźli dowodów na to, że dziewczynka mogła brać narkotyki.
Marty nie udało się uratować - zmarła w szpitalu. Przyczyny jej śmierci wyjaśnia prokuratura, która czeka teraz na wyniki różnego rodzaju badań toksykologicznych. Rozpatrywana jest m.in. wersja przedawkowania leków.
Źródło: TVN24, RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN24\Mirosław Micor, KMP w Łodzi