Mister Lans - tak Zbigniewa Ziobrę nazywa PiS, twierdząc, że próbował wylansować się na posiedzeniu Rada Bezpieczeństwa Narodowego, która na jego wniosek zajęła się katastrofą smoleńską. Lider Solidarnej Polski odpierał te zarzuty w programie "Jeden na jeden" w TVN24.
- Gdybym przyjął tego typu myślenie, to w pierwszej kolejności PiS powinno uderzyć się w piersi i powiedzieć, że Jarosław Kaczyński to Mister Lans - stwierdził Ziobro, dodając, że prezes PiS chciał się wylansować zgłaszając kandydata PiS na premiera.
Ziobro zarzucił Kaczyńskiemu, że patrząc Polakom prosto w oczy, zapewniał, iż kandydat PiS, prof. Piotr Gliński, to przyszły, techniczny premier i że PiS wymieni obecny rząd. Tak się jednak nie stało, bo do tej pory PiS nie złożyło wniosku o wotum nieufności wobec rządu Donalda Tuska.
Ziobro stwierdził, że jeśli w tej sytuacji Kaczyński nie jest jak Mister Lans i PiS nie jest jednym wielkim lansem, to ich działanie jest niczym innym, jak mydleniem oczu.
- Niech się koledzy uderzą w piersi, a potem szukają źdźbła w oku bliźniego - stwierdził Ziobro.
"Rosja gra sprawą smoleńską"
Lider SP odnosząc się do środowego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego, która zajmowała się tragedią z 10 kwietnia 2010 r., powiedział, że dowiedział się nowych faktów o katastrofie smoleńskiej w zakresie działania wywiadu i kontrwywiadu w obszarze ochrony państwa.
Zaznaczył, że dla niego jasne jest, iż Rosja gra sprawą smoleńską, którego to zdania nie podzielili inni członkowie RBN.
- Zabrałem głos, zadałem kilka pytań prokuratorowi generalnemu Andrzejowi Seremetowi i ministrowi Jackowi Cichockiemu. Myślę, że te pytania pokazały, że zupełnie inny obraz prawny niż ten, który na początku usiłowano przedstawić - powiedział Ziobro.
I dodał: - Zarysowała się różnica stanowisk między mną, a pozostałymi uczestnikami RBN.
Zaznaczył, że nie zgadza się z tym, co po posiedzeniu RBN powiedział szef BBN Stanisław Koziej, jakoby nie było "twardych dowodów", by strona zewnętrzna manipulowała polskim śledztwem ws. Smoleńska.
- Wyłania się obraz, który przeczy tej tezie. Dla mnie jest oczywiste, że Rosja gra sprawą smoleńską - powtórzył Ziobro, nie podając jednak szczegółów.
"Lepiej późno niż wcale"
Przywołał natomiast to, co powiedział minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow, mianowicie, że wciąż toczy się śledztwo i procedury nie pozwalają, aby przekazać teraz szczątki tupolewa. Będzie to dopiero możliwe po zakończeniu śledztwa.
Tymczasem, jak powiedział Ziobro, z przetłumaczonych na język polski rosyjskich procedur jasno wynika, że przekazanie wraku to kwestia decyzji prokuratora.
- Można wydać wrak, dowód, a nawet trzeba, jeśli przeprowadziło się jego oględziny - powiedział Ziobro, stwierdzając jednocześnie, że widać, iż w tej kwestii służby szefa MSZ "nie odrobiły zadania".
- Ubolewam, że polski rząd nie posiadał tej wiedzy, lepiej jednak dowiedzieć się później niż wcale np. od lidera opozycji, od byłego ministra sprawiedliwości - skwitował lider SP. - Może stąd lepsza znajomość materii, mam skłonność do sprawdzania, co w prawie piszczy - dodał.
"Bez twardych dowodów"
W środę zebrała się Rada Bezpieczeństwa Narodowego, by omówić m.in. wątek "ewentualnych wpływów zewnętrznych na to, co się dzieje wokół śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej".
Temat zaproponował na listopadowym posiedzeniu RBN prezes Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro. Na posiedzenie zaproszono prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta.
Autor: MAC\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24