Podczas wtorkowych obrad Sejmu minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro prowokował z mównicy politycznych przeciwników. - Liczę na was! Mam nadzieję, że nie okażecie się takimi fujarami, jak za czasów Trybunału Stanu - wykrzykiwał. Minister nawiązywał do sytuacji z 2015 roku. Wtedy do pociągnięcia go do odpowiedzialności konstytucyjnej zabrakło pięciu głosów. Nieobecnych w czasie tego głosowania było aż kilkunastu posłów rządzącej wówczas koalicji PO-PSL.
Podczas wtorkowych obrad Sejmu zajmowano się wyborem czterech nowych członków Krajowej Rady Sądownictwa z ramienia izby niższej parlamentu.
W pewnym momencie, podczas burzliwej dyskusji nad nowym składem Krajowej Rady Sądownictwa, poza kolejnością głos zabrał minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro, powołując się na regulamin Sejmu.
Marszałek Sejmu udziela głosu członkom Rady Ministrów, Prezesowi Najwyższej Izby Kontroli, Szefowi Kancelarii Prezydenta oraz sekretarzowi stanu w Kancelarii Prezydenta zastępującego Szefa Kancelarii Prezydenta na danym posiedzeniu, poza kolejnością mówców zapisanych do głosu, ilekroć tego zażądają.
Ziobro do Budki: przyjdzie czas, że wy też znajdziecie się w ławach opozycji
Ziobro w swoim przemówieniu nawiązał do przemawiającego wcześniej posła KO Borysa Budki.
- Chciałem panu przypomnieć, że to Trybunał Konstytucyjny decyduje o tym, czy coś jest ustawą, w tym wypadku zgodną z konstytucją, czy też nie, a nie Borys Budka. Po drugie, panie Budka, to konstytucja, którą tak chętnie pan, pana koleżanki i koledzy na KOD-owskich manifestacjach, gdzie te piękne słowa, rodem z najpiękniejszej polskiej literatury często padają, ale tak często machacie tamtymi konstytucjami, w tych konstytucjach, w tych książkach, w tych zapisach jest też norma prawna, która mówi, że dopóki ustawa nie została zakwestionowana przez Trybunał Konstytucyjny, a nie przez pana Borysa Budkę, jest obowiązującym w Polsce prawem - mówił.
W tym czasie, z prawej części sali w której zasiadają posłowie PiS, dobiegły okrzyki "Konstytucja!", do których dołączył Ziobro.
- Przestrzegam, po nocy jest dzień. Przyjdzie czas, że wy też znajdziecie się w ławach opozycji, a wtedy będziecie rozliczani również za łamanie konstytucji, ale też i za możliwe przestępstwa kryminalne, które z tym są związane. Niech pan nie będzie taki pewny siebie. Czas biegnie szybko - mówił Ziobro, zwracając się do Budki. - Liczę na was! Mam nadzieję, że nie okażecie się takimi fujarami, jak za czasów Trybunału Stanu - dodał Ziobro.
Ziobro nie trafił przed Trybunał Stanu. Zabrakło pięciu głosów
Minister sprawiedliwości w swojej wypowiedzi nawiązał do sytuacji z września 2015 roku. Polityk Suwerennej Polski (do 2023 Solidarnej Polski) wybrany do Parlamentu z list Zjednoczonej Prawicy, mógł wtedy trafić przed Trybunał Stanu. Wniosek w tej sprawie przygotowała trzy lata wcześniej grupa posłów Platformy Obywatelskiej. Posłem sprawozdawcą wniosku był Robert Kropiwnicki (PO).
Zbigniewowi Ziobrze postawiono wtedy osiem zarzutów, między innymi podejmowania działań mających na celu wszczęcie i prowadzenie postępowań karnych przeciwko rzekomym członkom tzw. układu, typowanym według kryterium przekonań politycznych lub przynależności do określonej grupy społecznej i publiczne dyskredytowanie tych osób poprzez ich pomawianie o popełnienie przestępstw przed wydaniem prawomocnego orzeczenia sądowego czy wyrażenia pisemnej zgody na kierowane przez szefa CBA wnioski w sprawie przeprowadzenia kontroli operacyjnej wobec Andrzeja Leppera i innych osób, mimo że nie popełniły one przestępstw z katalogu określonego w ustawie o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym ani też nie podjęły innych czynności dających możliwość prowadzenia wobec nich takich czynności.
Jak podkreślił poseł sprawozdawca, na podstawie zebranego w trakcie postępowania materiału dowodowego uznano, iż dwa spośród postawionych Ziobrze zarzutów nie znalazły potwierdzenia w dokumentach - jak pisała wówczas "Rzeczpospolita" chodziło o zarzut niezgodnego z prawem objęcia kontrolą operacyjną dziennikarza "Gazety Wyborczej" Wojciecha Czuchnowskiego i rzekomych nieprawidłowości w czasie śledztwa w sprawie korupcyjnej byłego ministra sportu Tomasza Lipca. Pozostałe sześć zarzutów, dotyczących m.in. afery gruntowej, zostało uznane za zasadne.
W Sejmie była wtedy odpowiednia większość, by postawić Ziobrę przed Trybunałem Stanu. Do podjęcia uchwały w tej sprawie potrzebnych było 276 głosów "za". W głosowaniu opowiedziało się jednak za tym tylko 271 posłów. Przeciwko było 152 posłów, od głosu wstrzymało się dwóch.
Z samej Platformy Obywatelskiej zabrakło wtedy dziewięcioro posłów - między innymi ówczesnej premier Ewy Kopacz, Andrzeja Biernata, Radosława Sikorskiego czy Cezarego Kucharskiego.
Kolejne głosy przepadły przez koalicyjne PSL. W obradach nie wzięło udziału wtedy siedmioro posłów stronnictwa, m.in. ówczesny wicepremier Janusz Piechociński i Waldemar Pawlak.
Z kolei z ówczesnych lewicowych klubów i kół parlamentarnych w tamtym głosowaniu zabrakło ośmiu posłów.
Wobec nieuzyskania większości 3/5 ustawowej liczby posłów marszałek Sejmu stwierdziła umorzenie postępowania w tej sprawie.
Źródło: TVN24, PAP, Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24