Prokuratura zbada okoliczności zastrzelenia Polaka przez holenderską policję dopiero po informacji TVN24. - Sprawa ta została dzisiaj zarejestrowana po telefonie, który otrzymaliśmy od TVN24. Dwie godziny później zadzwonił do nas ojciec ofiary, który zostawił swoje dane. Wcześniej ani rodzina, ani służby konsularne nas o niej nie powiadomiły - poinformowała w poniedziałek Agata Słuszniak, szefowa Prokuratury Rejonowej w Tychach.
30-letni Bartłomiej Mych zginął 12 marca w Holandii od kul policji, która przyjęła zgłoszenie o awanturującym się mężczyźnie. W sobotę w Polsce odbył się jego pogrzeb.
Śledztwo w Polsce czy Holandii?
Szefowa tyskiej prokuratury oświadczyła, że - poza doniesieniami medialnymi - na temat tej tragedii nie ma żadnych informacji. Musi dopiero zaplanować czynności, które zamierza przeprowadzić. Teraz, po telefonie z TVN24, w pierwszej kolejności prokuratorzy będą chcieli się spotkać z bliskimi zastrzelonego i wszystkimi osobami, którzy mogą mieć wiedzę na temat wydarzeń w Holandii. Będą też chcieli zapoznać się z aktem zgonu Mycha.
Słuszniak zaznaczyła, że nie wiadomo jeszcze, czy prokuratura w Tychach będzie wszczynała własne śledztwo, czy też sprawę wyjaśniać będą wyłącznie holenderskie organy ścigania. Okaże się to zapewne po przeprowadzeniu wstępnych czynności.
Informację o zastrzeleniu Polaka przez holenderską policję otrzymaliśmy 12 marca na platformę Kontakt TVN24. Rodzice o śmierci syna dowiedzieli się od kuzyna, ponieważ policja nie poinformowała ani ich, ani ambasady.
Szczegóły akcji policji zostały utajnione - Holendrzy tłumaczą to dobrem śledztwa.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24