Goście programu "Zawód: dziennikarz. Debata" dyskutowali w niedzielę między innymi o roli wolnych mediów. W rozmowie pojawił się wątek braku decyzji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w sprawie koncesji dla TVN24. Zdaniem Karoliny Kowalskiej z "Rzeczpospolitej" sytuacja taka ma miejsce, aby "uciszyć stację, która jeszcze jest obiektywna". - To jest pewne, że po TVN24 przyjdzie czas na wszystkie inne media - ocenił Patryk Michalski z Wirtualnej Polski.
Goście niedzielnego wydania programu "Zawód: dziennikarz. Debata" w TVN24 dyskutowali o tym, jak być dziennikarzem w świecie pełnym fake newsów, a także o wyzwaniach i zagrożeniach współczesnego dziennikarstwa i o roli wolnych mediów. W debacie wzięli udział Karolina Kowalska ("Rzeczpospolita"), Anton Ambroziak (OKO.press), Gabriela Sieczkowska (Konkret24) oraz Patryk Michalski (Wirtualna Polska), a także studenci dziennikarstwa. Poprowadził ją Radomir Wit.
Kowalska o koncesji dla TVN24: jeśli nie będzie TVN24, to zaraz nie będzie innych wolnych mediów
Wśród tematów rozmowy pojawił się wątek koncesji dla TVN24. Stacja czeka na przedłużenie koncesji od ponad półtora roku. Wniosek trafił do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w lutym 2020 roku. KRRiT nadal nie podjęła decyzji w tej sprawie. Koncesja dla stacji wygasa za 7 dni. Tymczasem TVN24 uzyskała holenderską koncesję na nadawanie.
Karolina Kowalska oceniła, że KRRiT nie podejmuje decyzji w sprawie koncesji, aby "uciszyć stację, która jeszcze jest obiektywna". - Która przede wszystkim mówi rzeczy, których nie chce słyszeć rząd, rzeczy, których według rządu nie powinien słyszeć ich elektorat i ewentualnie wyborcy opozycji. To jest dla mnie jasne jak słońce - powiedziała dziennikarka "Rzeczpospolitej".
- Jeśli nie będzie TVN24, jestem o tym przekonana, to zaraz nie będzie innych wolnych mediów i nie będziemy już wiedzieć nic - dodała publicystka.
"Strategia wygaszania tych ośrodków weryfikacji informacji, które są krytyczne wobec rządu"
Anton Ambroziak mówił zaś, że "jest to taka strategia wygaszania tych ośrodków weryfikacji informacji, które są krytyczne dzisiaj wobec rządu". Przekonywał, że na początku chodzi o dużą stację, jak TVN24, która - jak mówił - "naprawdę masowo dociera do ludzi, a potem oczywiście przyjdzie czas na inne redakcje, na inne media". - Takie, które dzisiaj być może działają bardziej niszowo - ocenił.
Zdaniem Patryka Michalskiego "to jest pewne, że po TVN24 przyjdzie czas na wszystkie inne media". Dodał, że w sejmowych kuluarach mówi się "o tym, jaki jest ten prawdziwy cel". - Chodzi o uciszenie mediów, które są krytyczne, które nie są nasze - powiedział dziennikarz Wirtualnej Polski.
- Chciałbym zwrócić uwagę, że w wielu wywiadach na przykład premier rozróżnia media na nasze, sprzyjające i niesprzyjające - dodał. Według niego "to jest jakiś błąd w rozumowaniu, czym w ogóle są media".
Sieczkowska: to jest taki gatekeeping, który nie służy nam i naszym czytelnikom
Gabriela Sieczkowska z portalu Konkret24, który zajmuje się weryfikacją wypowiedzi i informacji pojawiających się w przestrzeni publicznej, mówiła o współpracy redakcyjnej z rzecznikami resortów. Przyznała, że z odpowiedziami od przedstawicieli ministerstw "bywa różnie". - Czasami informacje dostajemy od ręki, czasami czekamy na nie długie tygodnie, to zależy, jak one są optymistyczne dla ministerstwa czy w ogóle dla sytuacji pandemicznej w kraju - dodała, przywołując jako przykład wymianę informacji z resortem zdrowia w kontekście epidemii COVID-19.
Jak mówiła, "udaje nam się większość odpowiedzi uzyskiwać", ale "są dane, których już na pewno nie zobaczymy, między innymi szczegółowe dane na temat płci i wieku osób, które chorują".
- To jest taki gatekeeping [selekcjonowanie informacji - przyp. red.], który nie służy nam i naszym czytelnikom - oceniła.
Koncesja dla TVN24
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji twierdzi, że problem z przedłużeniem koncesji dla TVN24 leży w "sytuacji właścicielskiej" grupy TVN. Zarząd stacji w oświadczeniu przypomniał, że w 2015 roku KRRiT zaakceptowała wejście amerykańskiego kapitału do TVN i podkreślił, że "struktura własnościowa Spółki jest zgodna z przepisami ustawy o radiofonii i telewizji". Dodano, że "do czasu ubiegania się o przedłużenie koncesji dla programu TVN24 struktura własnościowa TVN nie budziła żadnych wątpliwości".
Od 2016 roku - w takich samych warunkach właścicielskich - KRRiT wydała już koncesje dla kanałów TVN24 BiS, TTV i TVN International West. Według opinii prawników struktura własnościowa TVN S.A. spełnia warunki ustawy i nie powinna być przeszkodą w udzieleniu nowej koncesji.
Jak weryfikować informacje i walczyć z fake newsami? Sieczkowska: zaczynamy od wyszukiwarki
Goście programu "Zawód: dziennikarz. Debata" mówili także o tym, jak być dziennikarzem w sytuacji otaczających nas fake newsów.
Gabriela Sieczkowska wyjaśniała, jak Konkret24 weryfikuje pojawiające się potencjalne fake newsy. - Bierzemy to na tapetę i po prostu zaczynamy - jak każdy inny użytkownik internetu czy odbiorca może to zrobić - od wyszukiwarki. Sprawdzamy, czy ta informacja jest też w innych źródłach, może jest w jakimś źródle, które należy uznać za sprawdzone i wiarygodne, czyli na przykład strona Ministerstwa Zdrowia albo depesza bądź news jakiejś dużej stacji informacyjnej, być może jakiejś organizacji międzynarodowej, która ręczy za to, że to jest prawdziwa informacja - mówiła.
Zwracała uwagę, że nieprawdziwe informacje "są osadzone mocno w rzeczywistości, ale jest bardzo ważne to, że jakiś istotny aspekt został całkowicie zmieniony i przez to ta wiadomość wybrzmiewa inaczej".
Kowalska o wpływie mediów społecznościowych
W opinii Karoliny Kowalskiej "przez media społecznościowe pojawiły się takie plemiona". - One właściwie mają swoje media, swoją bańkę i niepotrzebne są im media tak zwane obiektywne - mówiła.
Jej zdaniem w wielu osobach, które aktywne są w internecie, "nie ma zrozumienia dla roli dziennikarza, dla roli mediów". - Jest taka potrzeba czytania tylko tego, co plemieniu danemu odpowiada - mówiła dziennikarka "Rzeczpospolitej".
Ambroziak: powinniśmy utrzymywać nasze standardy i zarażać jakością
Dziennikarz OKO.press Anton Ambroziak wskazywał, że "media społecznościowe promują wszystko, co jest szybkie, co jest wyraziste, co ma walor skandaliczny, co angażuje, a więc jest bardzo emocjonalne". - Nie wszystkie nasze informacje prasowe, nie wszystkie nasze reportaże mają dokładnie ten sam walor. Ale ten walor mają fake newsy, treści skandalizujące i dlatego one się szybciej przeklikują - mówił Ambroziak.
Jego zdaniem, żeby odpowiedzieć sobie na pytanie, co dziennikarze mogą zrobić w tym kontekście, "najpierw musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, jakie stoją przed nami ograniczenia". - Jednym z tych ograniczeń jest właśnie to, w jaki sposób działają giganci cyfrowi, w jaki sposób działają korporacje, które są właścicielami mediów społecznościowych - kontynuował.
Według niego "pewnych rzeczy tutaj nie przeskoczymy". - Bo dopóki w taki sposób będą funkcjonowały algorytmy, to mogą one nas zatapiać, a promować rzeczy, których my tam nie chcemy widzieć - dodał. Zaznaczył przy tym, że "nie możemy się ścigać na skandalizujące nagłówki", a "powinniśmy utrzymywać nasze standardy i zarażać jakością, a nie szybkością i skandalem".
Patryk Michalski z Wirtualnej Polski przekonywał natomiast, że "warto wychodzić poza tę bańkę, w której media społecznościowe funkcjonują i próbują osadzać dziennikarzy".
Źródło: TVN24