Cztery osoby odpowiedzą przed sądem za handel dopalaczami, po zażyciu których zmarły cztery osoby. Oskarżonym grozi nawet do 10 lat więzienia.
- Prokurator skierował do sądu akt oskarżenia przeciwko Dariuszowi W., Monice N., Dagmarze L., Bartoszowi M., oskarżonym o handel dopalaczami, po których zażyciu zmarły cztery osoby - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik. Akt oskarżenia do Sądu Okręgowego w Częstochowie przesłał Śląski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach.
Dariuszowi W., Monice N., Dagmarze L. i Bartoszowi M. zarzuca się popełnienie dziewięciu przestępstw. To obrót znacznymi ilościami dopalaczy, udzielanie nieodpłatnie, sprzedaż i posiadanie dopalaczy, sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób, narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu konkretnych osób, składanie fałszywych zeznań i wywieranie wpływu na świadka postępowania za pomocą groźby bezprawnej.
"Jedna porcja odurzała dwie osoby"
Grupa miała działać w Zawierciu od połowy 2018 roku. Monika N. i Dagmara L. miały zajmować się sprzedażą dopalaczy. - Z handlu tymi substancjami uczyniły sobie stałe źródło dochodu. Sprzedaż prowadziły przeważnie wśród bliższych i dalszych znajomych, wspomagając się wzajemnie w tym procederze. Miały ustaloną cenę sprzedaży na 20 złotych za tak zwaną indywidualną porcję konsumencką, której wielkość wynosiła od 0,2 do 0,4 grama. Porcja taka pozwalała na odurzenie dwóch osób - tłumaczy Bialik.
Dodatkowo Monika N. miała sprzedawać część dopalaczy za pośrednictwem spokrewnionego z nią Bartosza M. - W trakcie śledztwa prokurator ustalił, że Monika N. i Dagmara L. miały dwóch dostawców dopalaczy. Pierwszym z nich był współoskarżony Dariusz W., drugim osoba ustalona w dalszym toku śledztwa, wobec którego postępowanie jest nadal prowadzone - wyjaśnia Bialik.
"Dopalacze mogły doprowadzić do śmierci co najmniej kilkunastu osób"
Po zażyciu dopalaczy, które rozprowadzać mieli podejrzani, w Zawierciu i pobliskich miejscowościach zmarły cztery osoby. Kolejne osiem osób zatruło się nimi i trafiło do szpitali. - Na polecenie prokuratora przeprowadzono badania toksykologiczne zwłok zmarłych osób. W ich krwi ujawniono obecność dopalaczy - podaje Bialik. Temat handlu dopalaczami na terenie Zawiercia nagłośniła "Uwaga" TVN. - Wypowiadające się w tych programach osoby wskazywały, że dwie mieszkanki Zawiercia sprzedają dopalacze, które zawierają substancje trujące i których zażycie mogło doprowadzić do śmierci co najmniej kilkunastu osób - powiedziała Bialik.
Na nagraniach, do których dotarli dziennikarze widać m.in. mężczyznę rozpakowującego torby pełne białego proszku. Na filmie słychać, jak mówi o nich: "To dwa worki śmierci, po takim kawałku się umiera".
Autorem nagrania - jak ustaliła prokuratura - jest Dariusz W., który nocami miał odwiedzać groby osób, które mogły umrzeć po zażyciu dopalaczy i nagrywać tam filmy, które rozsyłał znajomym.
- Jak ustalono, torba zawierała kilka rodzajów nowych substancji psychoaktywnych w łącznej ilości od dwóch do trzech kilogramów - poinformowała Bialik. Za zarzucane czyny czwórce oskarżonym może grozić do 10 lat więzienia.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24