Profesor zaznaczył, że cała sytuacja wokół ACTA jest "wyolbrzymiona i zmistyfikowana". - Z uwagi na niewiedzę, którą wygenerowała niejasna polityka informacyjna rządu - zauważył socjolog. I podkreślił: - Nadal pewne wątpliwości są nie rozstrzygnięte.
Dodał również, że coś takiego jak środowisko internautów jako jedna, homogeniczna grupa nie istnieje. - To są ludzie, którzy są zjednoczeni za pomocą medium, którym się komunikują. Pod spodem są jednak bardzo różne interesy - wyjaśniał prof. Rychard. Choć - jak zauważył - są cechy wspólne: "to ludzie młodzi, profesjonaliści, dobrze wykształceni z dużych miast."
Protestują, ale nie głosują
Nie jest to jednak ruch, który według socjologa, może realnie zagrozić rządowi Platformy. - Do tego jest jeszcze daleka droga. Ci ludzie na razie nie uczestniczą w polityce w skali masowej - powiedział prof. Andrzej Rychard. Więcej nawet: ludzie, którzy protestują, nie chcą uczestniczyć w polityce w jakikolwiek sposób - ocenił socjolog. - Ich protest nie jest przeciwko jakiejś orientacji politycznej, ale wciąż przeciwko polityce - mówił.
W protestach ulicznych Rychard widzi natomiast element ewolucji polskich konfliktów. Według niego, Polska będzie teraz krajem gdzie protesty będą się rodziły "w oparciu o niezaspokojenie potrzeb o charakterze edukacja, dostęp do informacji, do zdrowia".
BITWA O ACTA W SIECI - CZYTAJ RAPORTSTARCIE INTERNAUTÓW Z ADMINISTRACJĄ – MINUTA PO MINUCIE ZOBACZ PROJEKT TRAKTATU ACTA
Źródło: TVN 24