Zarzut uprawy konopi indyjskiej usłyszał lobbysta Tomasz O., który chciał wnieść do Sejmu doniczkę z sadzonką tej rośliny - poinformował w piątek rzecznik Komendy Stołecznej Policji, podinsp. Maciej Karczyński. Mężczyźnie grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.
Choć po całej akcji na wolność wyszedł we wtorek, zarzuty usłyszał dopiero dziś. Tomaszowi O. nie trafi jednak do aresztu. Będzie odpowiadał z wolnej stopy. Mężczyzna w poniedziałek chciał wnieść do Sejmu konopie, bo - jak tłumaczy - chciał je wręczyć premierowi Donaldowi Tuskowi.
Z przepustką i doniczką
Tomasz O. ma przepustkę wystawioną przez Kancelarię Sejmu, upoważniającą do działalności lobbingowej na terenie parlamentu. Na podstawie tej przepustki chciał w poniedziałek wejść do Sejmu, jednak uniemożliwiła mu to Straż Marszałkowska, właśnie ze względu na sadzonkę konopi. Jak mówił w poniedziałek lobbysta, sadzonkę konopi chciał wręczyć premierowi Donaldowi Tuskowi.
Podczas poniedziałkowego zatrzymania, poza sadzonką konopii miał przy sobie również torebkę środków, które określił jako "materiały kolekcjonerskie". Przeprowadzone w policyjnym laboratorium testy tych środków nie potwierdziły zawartości substancji narkotycznych. W ciągu kilku dni miały być znane jednak wyniki testów na substancje znajdujące się w roślinie.
Bo chce wycofać dopalacze
Tomasz O. związany jest z tak zwanym królem dopalaczy Dawidem B. O. mówił, że ma z nim umowę - jeśli uda się zalegalizować konopie, to B. wycofa dopalacze z rynku.
Na razie Tomasz O. przyłączył się do bojkotu antydopalaczowych działań rządu. W czwartek zerwał plomby z jednego z warszawskich sklepów z dopalaczami. Został wtedy wyprowadzony przez policję. Grozi mu za to jedynie grzywna.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24