Ks. Stanisław K., były proboszcz parafii w Hłudnie, przyczynił się do śmierci 13-letniego Bartka - twierdzi prokuratura w Brzozowie. W czwartek duchownemu przedstawiła zarzuty. Informuje o tym serwis gazeta.pl.
Zdaniem śledczych ksiądz znęcał się nad Bartkiem Obłojem, który w połowie grudnia ub. r. powiesił się. - Ks. Stanisław K. bił go po głowie, plecach, szarpał chłopcem, popychał go. K. oskarżał także chłopaka o kradzież z kościoła pieniędzy i smyczy. Groził, że jeżeli Bartek nie przyzna się do winy, to wezwie policję, a informacje o tym będzie rozpowszechniał po całej szkole. Księdzu postawiliśmy zarzut fizycznego i psychicznego znęcania się nad chłopakiem, które przyczyniło się do tego, że 13-latek targnął się na życie - mówi Aurelia Skiba, prokurator rejonowy w Brzozowie.
K. oskarżał także chłopaka o kradzież z kościoła pieniędzy i smyczy. Groził, że jeżeli Bartek nie przyzna się do winy, to wezwie policję, a informacje o tym będzie rozpowszechniał po całej szkole. Księdzu postawiliśmy zarzut fizycznego i psychicznego znęcania się nad chłopakiem, które przyczyniło się do tego, że 13-latek targnął się na życie K. oskarżał także chłopaka o kradzież z kościoła pieniędzy i smyczy.
Zarzuty dla księdza nie kończą się tylko na znęcaniu się nad Bartkiem. Śledczy ustalili, że duchowny psychicznie i fizycznie znęcał się także nad trzema dziewczynkami z "zerówki" ze Szkoły Podstawowej w Hłudnie. - Dziewczynki na lekcjach religii także były bite przez księdza po rękach, głowie, plecach i w brzuch. Duchowny podnosił je za brodę. Ubliżał im. Wyzywał dziewczynki, nazywając je oślicami - dodaje prokurator Skiba.
Ksiądz się nie przyznaje
Ksiądz nie przyznał się do winy. Odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu do 12 lat więzienia. Prokuratura nie stosowała wobec księdza żadnych środków zapobiegawczych. - Nie było takiej potrzeby, bo Stanisław K. nie ukrywa się - twierdzi Skiba.
Do tej pory prokuratorzy z Brzozowa przesłuchali około 100 osób, m.in. kolegów i koleżanki z klasy Bartka, ich rodziców, nauczycieli i mieszkańców Hłudna. Dzieci były przesłuchiwane w obecności psychologa. - Jeżeli nie będzie żadnych wniosków dowodowych, to w maju zakończymy postępowanie, a potem skierujemy do sądu akt oskarżenia przeciwko księdzu K. - usłyszeli w prokuraturze dziennikarze "Gazety Wyborczej".
Ks. Stanisław K. w wigilię Bożego Narodzenia, kilka dni po samobójstwie Bartka, na swoją prośbę odszedł z parafii. Rezygnację złożył w przemyskiej kurii i została ona przyjęta. Przeniesiono go do parafii w Iwoniczu Zdroju.
Źródło: gazeta.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu