Zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy drogowej postawiła prokuratura kierowcy autokaru, który spowodował wypadek w Falsztynie koło Nowego Targu. Kierowcy grozi nawet pięciu lat pozbawienia wolności.
Zarzuty usłyszał 32-letni zawodowy kierowca Grzegorz W. Według wstępnych ustaleń prokuratury nie zachował należytego odstępu między pojazdami i nie dostosował prędkości.
Kierowca nie przyznaje się do winy. Złożył już obszerne wyjaśnienia. Przesłuchano także większość z podróżujących autobusami pasażerów.
Autobusem jechało 75 osób. Po wypadku, w szpitalach w Nowym Targu i Zakopanem pozostaje w sumie jeszcze 8 osób. - Najbardziej poszkodowana w zderzeniu autokarów osoba ma złamaną miednicę. 2-3 osoby mają złamane żebra - mówi rzecznik Małopolskiej policji Dariusz Nowak. Obrażenia innych to urazy głowy, klatki piersiowej, wstrząśnienia mózgu, rany i otarcia naskórka. Jedna osoba ma złamaną żuchwę.
Inspekcja Transportu Drogowego rozpoczęła kontrolę w firmie Eurobus w Gołdapi. To właśnie autokary tego przedsiębiorstwa brały udział w wypadku. Kierowca - zgodnie z ustaleniami Inspekcji - pracował nielegalnie. Szef firmy Eurobus Edward Górski zapewnia, że umowa była, ale kierowca nie zdążył jej podpisać, bo księgowa była na urlopie.
- Umowa była. Jedna umowa zlecenie skończyła się 10 maja, druga zaczęła 5 lipca - dodaje Górski. - Pierwszy raz kierowca mojej firmy jechał bez podpisanej umowy. Był to pracownik PKS, który na urlopie chciał dorobić.
W praktyce jazda bez umowy jednak miała miejsce, bo bez podpisu kierowcy dokument jest nieważny.
- W tej chwili eksperci ustalają, czy hamulce były sprawne. Wiadomo jednak, że autobus jechał z prawie dwukrotnie przekroczoną prędkością. Według wskazań "wykresówek" jechał - z prędkością 55 km/h. w miejscu gdzie ograniczenie prędkości wynosi 30 km/h. Ponadto autokar miał duże zużycie bieżnika, opony nadawały się do wymiany, były po prostu łyse - tłumaczy Inspektor Transportu Drogowego. Jak twierdzi właściciel firmy Eurobus, zużycie opon nie przekraczało dozwolonych norm, a autobus przed wyjazdem stał dwa dni w warsztacie i był dokładnie przeglądany.
Do wypadku doszło ok. 7.45 rano. Dwa autokary z tego samego biura jechały za sobą. Jak wynikało ze wstępnych ustaleń policji na wąskim i trudnym odcinku drogi prawdopodobnie nie zadziałały hamulce drugiego autokaru - nie wyhamował, wpadł na autokar jadący przed nim i zepchnął go do rowu. Zepchnięty pojazd uszkodził jeszcze stojącą na poboczu ciężarówkę.
Dwoma autokarami firmy Eurobus jechało do Niedzicy 75 pracowników zakładu drzewnego, mieszkańców okolic Gołdapi i Olecka oraz trzech kierowców.
tea, mpj
Źródło: TVN24, gazeta.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24