W nocy z środy na czwartek przewrócony został pomnik prałata Henryka Jankowskiego. Około południa w czwartek przy ulicy Stolarskiej, gdzie stał, pojawiły się podnośniki, które miały przetransportować go do magazynu. Protestować zaczęli jednak przeciwnicy jego zabrania. Ostatecznie zdecydowano, że pomnikiem zajmie się społeczny komitet budowy pomnika księdza Jankowskiego.
Jak relacjonował reporter TVN24 Adam Krajewski, w czwartek około godziny 12.30 na miejsce przyjechały zapewnione przez miasto podnośniki - jeden miał zabrać przewrócony pomnik, drugi - cokół, na którym stał.
Oprócz ekipy zajmującej się przetransportowaniem pomnika do magazynu na miejscu pojawili się też przeciwnicy zabrania monumentu.
Doszło do sprzeczki, interweniowała policja i straż miejska. Reporter TVN24 po godzinie 13 mówił, że "sytuacja jest zawieszona".
"Przyjeżdża ekipa i zabiera nie swoją własność"
Na miejscu pojawił się między innymi Krzysztof Dośla, przewodniczący społecznego komitetu budowy pomnika księdza Jankowskiego. - Będę musiał złożyć ponowne zawiadomienie na policji, podejrzenie popełnienia przestępstwa przez zabór mienia - stwierdził. Ocenił całą sytuację jako "swoiste kuriozum".
- Nie mając żadnych dokumentów, żadnej podstawy formalnej, przyjeżdża ekipa i twierdzi jeszcze, że w imieniu miasta - nie wiem, czy urzędu miasta czy rady miasta - zabiera nie swoją własność - mówił Dośla.
"Z lawety miasta na lawetę zamówioną przez komitet"
Miasto chciało przewieźć pomnik do miejskiego magazynu lub w miejsce wskazane przez właściciela, czyli społeczny komitet budowy pomnika, który zapowiedział, że do piątku rana ustawi go w dotychczasowej lokalizacji.
Po tych zapowiedziach władze miasta zorganizowały konferencję prasową, na której wiceprezydent Gdańska Piotr Grzelak poinformował, że przed południem przedstawiciele miejskiej spółki załadowali na lawetę obalony pomnik i "zaapelowali do właściciela pomnika o wskazanie miejsca, gdzie powinien on zostać (…) zdeponowany po to, żeby uchronić go przed tego typu aktami wandalizmu". Grzelak dodał, że "przedstawiciel społecznego komitetu zażądał wydania monumentu, co zgodnie z prawem dokonało się", a figura została przeniesiona "z lawety miasta na lawetę zamówioną przez społeczny komitet".
- Nie będziemy uczestniczyć w działaniach prowadzących do dalszej eskalacji i od tej pory pełną odpowiedzialność za tę sytuację bierze społeczny komitet budowy pomnika – powiedział Grzelak. - Trzeba zwrócić uwagę, że ponowne ustawienie tego pomnika może wymagać specjalnych zgód, dlatego że został obalony nie tylko pomnik, ale również cokół. Cokół był budowany zgodnie z pozwoleniem na budowę – powiedział, dodając, że gdańscy urzędnicy muszą "głębiej przeanalizować sprawę", ale ze wstępnej analizy wynika, że wszelkie prace przy pomniku powinny zostać zgłoszone do miejskiego wydziału architektury.
- Dlatego apelujemy do społecznego komitetu o wstrzemięźliwość, rozwagę i przede wszystkim nieeskalowanie tej sytuacji – podkreślił.
Władze Gdańska nie chcą "eskalować konfliktu"
- Stanowczo domagamy się znalezienia przestrzeni niepublicznej dla docelowej lokalizacji tego pomnika – zaznaczył Grzelak przypominając, że na początku marca Rada Miasta Gdańska będzie głosowała nad uchwałami dotyczącymi odebrania honorowego obywatelstwa miasta ks. Jankowskiemu oraz zmiany nazwy skweru (nosi on imię duchownego).
- Najlepiej byłoby, gdyby do tego czasu wstrzymać się z radykalnymi działaniami, bo dzisiaj najważniejsze jest znalezienie konsensusu dla tej sprawy i to leży w interesie wszystkich zainteresowanych stron – powiedział Grzelak. - My nie chcielibyśmy eskalować tutaj ani konfliktu ani przemocy, używać takich rozwiązań, które by do tego się przyczyniły, dlatego zdecydowaliśmy, że ten pomnik zostanie przekazany właścicielom – wyjaśniła obecna na konferencji rzecznik prasowa prezydenta Gdańska Magdalena Skorupka-Kaczmarek.
Paweł Adamowicz o pomniku prałata
W sprawie samego przewrócenia pomnika władze Gdańska zabrały głos już w czwartek rano. Magdalena Skorupka-Kaczmarek powiedziała, że władze podtrzymują stanowisko nieżyjącego prezydenta Pawła Adamowicza. W grudniu ubiegłego roku powiedział on, że "w przestrzeni publicznej nie ma miejsca na pomnik księdza Henryka Jankowskiego". Apelował jednak, by usuwanie pomnika odbywało się z poszanowaniem procedur.
Autor: mjz//kg//kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24