Pod koniec października posłowie zdecydowali, że 1 lipca puste maszty fotoradarów przestaną straszyć kierowców. Już dziś wiadomo jednak, że do tego czasu na pewno nie znikną z dróg. I to nie tylko dlatego, że parlamentarzyści zapomnieli zdefiniować w nowych przepisach "atrapy fotoradaru". - One nie dają nam po prostu na razie możliwości zakupu nowych urządzeń - mówi Alvin Gajadhur, rzecznik Inspekcji Transportu Drogowego. Jak inspektorzy dostosują się zatem do sejmowej noweli? 30 czerwca na wszystkie puste maszty nałożą worki. Kiedy zdejmą ostatni? Nie wiadomo.
Nowelę ustawy "Prawo o ruchu drogowym", która wskazuje między innymi, że przy drogach kierowcy nie będą mogli być już straszeni atrapami fotoradarów, posłowie uchwalili 29 października ubiegłego roku. Ale każdy, kto myślał, że spowoduje to błyskawiczną likwidację pustych masztów, szybko się zawiódł.
Atrapa czy nie?
Pierwszy problem to definicja "atrapy". - Na pewno nie może być za nią uznane urządzenie, które jest sprawne i do którego można w każdej chwili włożyć jeden z elementów pozwalający na wykonywanie zdjęć - ocenia Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendanta Głównego Policji.
Zdecydowana większość posłów sejmowej komisji infrastruktury, z której wyszły nowe przepisy, myśli jednak inaczej. - Nasza intencja od początku była przejrzysta, a projekt wielokrotnie konsultowaliśmy z ekspertami. Nikt nie zgłaszał wówczas takich problemów. Od początku chodziło o to, by po 30 czerwca na naszych drogach kierowcy nie musieli się już spotykać z obudowami bez urządzeń rejestrujących - tłumaczy Krzysztof Tchórzewski (PiS), wiceprzewodniczący komisji i sprawozdawca projektu. Już dziś wiadomo jednak, że kierowcy z takimi urządzeniami spotkają się 1 lipca na pewno.
Przepisy stanowią jasno, że nowe urządzenia rejestrujące będziemy mogli kupić dopiero po 1 lipca. Wcześniej uruchomimy natomiast procedury przetargowe, bo one w świetle ustawy o zamówieniach publicznych. też są złożone. Alvin Gajadhur, rzecznik ITD
- Docelowo rzeczywiście pustych masztów ma nie być - przyznaje Alvin Gajadhur, rzecznik ITD. Ale tego nie da się zrobić do końca czerwca. Dlaczego? Powodów jest kilka. - Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym w Głównym Inspektoracie Transportu Drogowego, które będzie spinało cały nowy system, dopiero rozpoczyna pracę. Na razie mamy trzy miesiące na przejęcie masztów i fotoradarów od GDDKiA oraz policji. Tego trochę jest - mówi Gajadhur.
Mają tworzyć system, kupować nie mogą
Kiedy już ITD przejmie obudowy i urządzenia, zacznie analizować ich lokalizacje. - Ten etap powinniśmy zamknąć do końca czerwca. Chodzi o to, by fotoradary stały tylko w miejscach niebezpiecznych, a nie takich, które mają zapewniać jak największe wpływy z mandatów - wyjaśnia rzecznik Inspekcji Transportu Drogowego.
Gajadhur deklaruje, że 1 lipca wszystkie urządzenia rejestrujące, które przejmie ITD, znajdą się w obudowach i będą wyłapywały drogowych piratów. Kłopot w tym, że dziś masztów jest 10 razy więcej, niż samych fotoradarów. A nowych Inspekcji kupować nie wolno. - Przepisy stanowią (art. 129g, ust. 2, punkt 4 - red.), że możemy to zrobić dopiero po 1 lipca - przyznaje rzecznik. - Wcześniej uruchomimy natomiast procedury przetargowe, bo one w świetle ustawy o zamówieniach publicznych też są złożone - dodaje.
Jaka będzie wartość przetargu, ile urządzeń rejestrujących przybędzie i kiedy zaczną pojawiać się w pustych - a stojących w niebezpiecznych miejscach - masztach? - Za wcześnie by o tym mówić - ucina Gajadhur. Co pozostaje ITD? Na 1 lipca planuje zakryć wszystkie obudowy i znaki informujące o kontroli fotoradarowej tam, gdzie się jej nie prowadzi. - I znów wrażenie będzie takie, że państwo próbuje się kiwać z obywatelem. A jedynym celem było przecież zwiększenie bezpieczeństwa na drodze - konkluduje poseł Tchórzewski.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24