Policja wciąż nie znalazła ciała półrocznej Magdy. Funkcjonariusze nie potwierdzili też wersji detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, jakoby matka dziewczynki przyznała się do spowodowania śmiertelnego wypadku i schowała zwłoki. Nie ma na to na razie - jak oświadczyli - żadnych dowodów. W sprawie pojawiają się nowe wątki, nie brakuje też niejasności. Oto kalendarium zaginięcia dziecka.
24 stycznia, wtorek – ZAGINIĘCIE DZIECKA
O zniknięciu małej Magdy policjanci dowiedzieli się po godz. 18 od przedstawicieli pogotowia ratunkowego, którzy przy ul. Legionów udzielali pomocy kobiecie, która straciła przytomność.
Kobieta twierdziła, że została zaatakowana od tyłu, a kiedy ocknęła się, w wózku nie było jej córeczki. Niemowlę było ubrane w beżowy kombinezon, z wózka zniknął też różowy kocyk, którym dziecko było przykryte.
25 stycznia, środa – POSZUKIWANIA MAGDY
Według pierwszej wersji, podawanej przez policję, matka Magdy miała zostać zaatakowana od tyłu i na skutek ataku straciła świadomość. Potem funkcjonariusze zaczęli mówić o utracie przytomności "z nieustalonych dotychczas przyczyn". W poszukiwania zaangażowano dziesiątki policjantów z Sosnowca i Oddziałów Prewencji w Katowicach.
Przeczesano rozległy teren wokół miejsca zniknięcia dziecka, pobliski park oraz blokowiska. W poszukiwania Magdy włączyli się strażacy, którzy z łódki przeszukiwali pobliską rzekę - Czarną Przemszę.
Przesłuchani zostali rodzice dziecka. Kobieta miała powiedzieć policji, że miała wrażenie, iż przez jakiś czas szedł za nią wysoki mężczyzna w kapturze.
Członkowie rodziny zaczęli rozwieszać informacje o zaginięciu Magdy. W Sosnowcu i okolicznych miastach rozklejono plakaty z napisami "Porwano dziecko", zdjęciami niemowlęcia i opisem jego ubrania.
Komendant policji w Sosnowcu wyznaczył nagrodę w wysokości 5 tys. zł za pomoc w odnalezieniu sześciomiesięcznej Magdy.
26 stycznia, czwartek – MATKA MAGDY PODAŁA POBIEŻNY RYSOPIS PODEJRZANEGO
- Na tym etapie nie ma już poszukiwań terenowych. Trwają natomiast intensywne czynności operacyjne, służące m.in. dotarciu do świadków zdarzenia - oświadczył dziennikarzom Adam Jachimczak ze śląskiej policji.
Matka zaginionej Magdy powiedziała policjantom, że w stałej odległości szedł za nią jakiś wysoki mężczyzna. Podała jego pobieżny rysopis. Policja zaczęła sprawdzać tę informację, nie przesądzając jednak, czy może to być sprawca ewentualnego uprowadzenia dziecka.
Matka dziewczynki wystąpiła z medialnym apelem o pomoc. Jak mówiła dziennikarzom, chciałaby "dodać otuchy i odwagi" wszystkim, którzy mogliby coś wiedzieć o jej córce, by nawet anonimowo przekazali to policji. Jak akcentowała, ona sama i cała rodzina pozwalają działać służbom, przekazując im wszelką posiadaną wiedzę.
Śledztwo w sprawie zaginięcia dziecka przejęła od sosnowieckiej prokuratury rejonowej Prokuratura Okręgowa w Katowicach.
27 stycznia, piątek – POLICJA: NIE UDAŁO SIĘ SPORZĄDZIĆ PORTRETU PAMIĘCIOWEGO
Komendant wojewódzki śląskiej policji powołał na potrzeby śledztwa zespół operacyjny, w którego skład weszli specjaliści pionu kryminalnego śląskiej komendy oraz policjanci z Sosnowca, od początku pracujący nad sprawą. Grupa ma korzystać także ze wsparcia policyjnych ekspertów i laboratoriów kryminalistycznych.
W poszukiwania Magdy włączył się prywatny detektyw Krzysztof Rutkowski. Polecił on wskazanemu przez siebie rysownikowi sporządzić portret pamięciowy "wysokiego mężczyzny w kurtce z kapturem", który miał porwać dziecko.
Portret pamięciowy sprawcy obiegł media.
29 stycznia, niedziela – KONFERENCJA RODZICÓW
Z relacji matki dowiedzieliśmy się, którędy - feralnego dnia - miała iść z dzieckiem w wózku. Kobieta mówiła, że wyszła z domu przed godz. 17, ale wróciła na chwilę po więcej pieluszek. Na wysokości Parku Żeromskiego poczuła się niepewnie. Zatrzymała się więc i odwróciła się. Wtedy zobaczyła wysokiego mężczyznę. Miał na sobie czarne spodnie i jasną kurtkę z ciemniejszym paskiem na środku.
30 stycznia, poniedziałek – BRAK POSTĘPÓW
Kilkanaście osób przesłuchano dotąd w charakterze świadków w śledztwie, mającym wyjaśnić okoliczności zaginięcia. Specjaliści pracują nad portretem psychologicznym domniemanego sprawcy uprowadzenia. W śledztwo nie przyniosło jednak przełomu - dziecko wciąż się nie znalazło.
31 stycznia, wtorek – POLICJA: PORYWACZ MIESZKAŁ W BLISKIEJ OKOLICY OD MIEJSCA PORWANIA
Pojawiły się pierwsze opinie ekspertów na temat potencjalnego sprawy. - Porywacz półrocznej Magdy to najprawdopodobniej mężczyzna w wieku 20-30 lat, który działał pod wpływem emocji i impulsu. Mieszkał w bliskiej okolicy od miejsca porwania i niedawno doświadczył silnego, przykrego wydarzenia - uważa profiler z policji w Katowicach insp. Bogdan Lach, zaznaczając jednocześnie, że "psychologia często nazywa tego typu osoby ludźmi w kryzysie".
1 lutego, środa – BADANIE OJCA WARIOGRAFEM
Rutkowski zapowiada, że być może także matka dziecka będzie zbadana przy wykorzystaniu tego urządzenia - w środę nie czuła się na siłach. Przeprowadzono również (w Polsce i w Austrii) testy DNA, które - według detektywa - potwierdziły, że ojcem Magdy faktycznie jest mąż matki dziecka, a nie - jak spekulowano np. na forach internetowych - ktoś inny.
Wykluczono też przynależność rodziców do sekty.
2 lutego, czwartek – RUTKOWSKI PRZEDSTAWIA KOCYK
Biuro detektywistyczne prowadzące - w porozumieniu z rodziną dziecka - poszukiwania Magdy, zaprezentowało podczas konferencji prasowej w Mysłowicach kocyk - identyczny jak ten, w który zawinięta była dziewczynka w chwili zaginięcia. Policja nie ma w sprawie nowych informacji.
Noc z 2 na 3 lutego – RUTKOWSKI: PÓŁROCZNA MAGDA NIE ŻYJE
- Półroczna Magda, zaginiona półtora tygodnia temu w Sosnowcu, nie żyje. Wszystko wskazuje na to, że dziecko nie zostało - jak sugerowali jej rodzice - porwane, ale zginęło w wyniku nieszczęśliwego wypadku - ogłosił detektyw Krzysztof Rutkowski.
3 lutego, piątek – RUTKOWSKI POKAZUJE WYZNANIE MATKI
Mała Magda wyślizgnęła się z rąk, uderzyła głową w próg sypialni i zmarła - wynika z relacji jej matki, nagranej przez detektywa Rutkowskiego. Kobieta przyznała się do porzucenia ciała dziecka nad rzeką, ale policja wciąż go nie znalazła. W miejscu, w którym rzekomo ukryła je matka była jedynie kurtka. Funkcjonariusze nie potwierdzili wersji detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, jakoby kobieta przyznała się do nieszczęśliwego wypadku i schowała zwłoki.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24