Najpierw zachorowała na nowotwór, później przestała widzieć. Gdy okazało się, że wzrok wcale nie musiał być ceną za ocalenie życia, przez dziesięć lat walczyła w sądzie ze szpitalem. Wygrała, ale sąd apelacyjny zarządził na nowo poszukiwanie dowodów. To może wydłużyć proces o kolejnych kilka lat. Reportaż w magazynie "Blisko Ludzi".
Gdy Sylwia Skuza spod Gdańska miała 28 lat, stwierdzono u niej nowotwór szpiku kostnego. W 2000 roku poddała się operacji przeszczepu szpiku w ówczesnym Akademickim Centrum Medycznym w Gdańsku. Dawcą szpiku był jej brat. Ujawniły się jednak skutki uboczne. Przeszczepiony szpik potraktował organizm biorczyni jako wroga i zaczął go niszczyć. Zjawisko określane jako "przeszczep przeciw gospodarzowi" jest znane medycynie i lekarze potrafią skutecznie z nim walczyć. Pod warunkiem, że prawidłowo je zdiagnozują, a przy terapii współpracują lekarze różnych specjalności.
Utrata wzroku
W tym przypadku prawidłowa diagnoza została postawiona za późno, a współpracy między hematologami a okulistami nie było, co potwierdził w uzasadnieniu wyroku Sąd Okręgowy w Gdańsku. W 2002 roku pani Sylwia stała się całkowicie niewidoma. Nie pomogło 17 operacji, w tym siedem przeszczepów rogówek. Kobieta od początku zarzucała lekarzom, że skupili się wyłącznie na walce z nowotworem. Owszem, uratowali jej życie, za co jest im wdzięczna, lecz zaniedbali leczenie powikłań po przeszczepie. Zabrakło m.in. właściwej opieki okulistycznej, która powstrzymałaby powikłania związane ze wzrokiem. - Jestem ofiarą zaniedbań, braku odpowiedniej opieki medycznej. Straciłam wzrok nie dlatego, że ciężko zachorowałam na oczy, tylko dlatego że dotknęła mnie nierzetelność i ignorancja lekarzy - mówi Sylwia Skuza.
Reporter "Blisko Ludzi" Tomasz Pasiut dotarł do lekarza, który przed laty przeprowadził przeszczep. Mimo upływu kilkunastu lat doskonale pamięta tę sprawę. Reporter zapytał go, czy można było uniknąć utraty wzroku. - Nie umiem panu odpowiedzieć na to pytanie. Nie jestem bogiem. Natomiast ode mnie słowa przepraszam ani bicia się w piersi nie będzie, bo nie czuję się winny - odpowiedział prof. Andrzej Helmann, hematolog i transplantolog.
Sądowa batalia
W 2005 roku poszkodowana złożyła pozew przeciwko Akademickiemu Centrum Klinicznemu w Gdańsku. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że - jak to sama określa - rzuciła rękawicę lwu. Sąd wykazał determinację w ustalaniu prawdy, ale okazało się, że w całej Polsce nie ma biegłych, którzy kompetentnie i wyczerpująco odpowiedzieliby na jego pytania. Zakłady medycyny sądowej i ośrodki akademickie albo wymawiały się obłożeniem pracą, albo brakiem specjalistów. A gdy już niektóre instytuty sporządzały opinie, były one zdawkowe i nie przedstawiały większej wartości dowodowej. Zdaniem pełnomocnika pacjentki fakt, że nie można było w całej Polsce zamówić opinii biegłych, świadczy o źle rozumianej środowiskowej solidarności lekarzy. - Krąg hematologów, okulistów w Polsce jest bardzo wąski i stąd się biorą te problemy, że być może nie chcieli oceniać pracy swoich kolegów z Gdańska - przypuszcza Adam Przała, adwokat Sylwii Skuzy.
W obliczu groźby, że proces utknie w martwym punkcie, sąd zdecydował się na zlecenie opinii za granicą. I powstała ona w dwa miesiące. Była wyczerpująca, kompetentna, jednoznaczna i - co najważniejsze - jak podkreślił to sąd w uzasadnieniu - niezależna od uwarunkowań polskiego środowiska lekarskiego. Na prośbę sądu opinię w sprawie leczenia przygotowała prof. Sue Lightman z uniwersytetu w Londynie. To światowej sławy specjalistka od powikłań po przeszczepach. Opinia okazała się przesądzająca. Po trwającym 10 lat procesie Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał, że za "źle prowadzone leczenie", które spowodowało utratę wzroku, pani Sylwia powinna otrzymać finansową rekompensatę. Przyznał kobiecie od Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego 500 tys. zł zadośćuczynienia i 800 zł miesięcznej renty z wyrównaniem od momentu, kiedy bezpowrotnie straciła wzrok.
Apelacja
Szpital odwołał się od wyroku. Sąd Apelacyjny - nieoczekiwanie - ani nie podtrzymał, ani nie uchylił wyroku Sądu Okręgowego. Wszczął własne, uzupełniające, postępowanie dowodowe. I do sporządzenia opinii uzupełniającej zlecił poszukiwanie biegłych w Polsce. Mimo że żmudny, wieloletni proces w pierwszej instancji pokazał, iż żaden z polskich specjalistów nie był w stanie sporządzić opracowania przedstawiającego wartość dowodową. Ponowne poszukiwanie biegłych w Polsce może oznaczać kolejne lata oczekiwania na wyrok, tym razem sądu II instancji.
Nie poddaje się
Sylwia Skuza nie poddaje się. Cieszy się życiem i nie traci nadziei, zarówno na sprawiedliwy wyrok, jak i na odzyskanie wzroku po wszczepieniu keratoprotezy w USA. Na to jednak potrzebne są pieniądze. A wypłacenie zadośćuczynienia przez szpital odwleka się. Gośćmi Ryszarda Cebuli byli: pełnomocnik poszkodowanej pacjentki, adwokat Adam Przała, Rzecznik Praw Pacjenta Szpitala Solec oraz Członek Rady ds. Ochrony Zdrowia przy Prezydencie RP prof. Krzysztof Bielecki, onkolog dr Grzegorz Luboiński, adwokat Piotr Kaszewiak, sędzia ze Stowarzyszenia Sędziów "Iustitia" Cezary Skwara oraz bohaterka materiału Sylwia Skuza. ZOBACZ CAŁY ODCINEK PROGRAMU "BLISKO LUDZI"
Autor: js//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24