Ponad 20 lat temu w bestialski sposób wykorzystał, a potem zamordował trzech chłopców. Za dwa lata ma wyjść na wolność, bo jego wyrok śmierci wydany jeszcze w latach 80-tych został anulowany w nowym systemie prawnym. Psycholog sądowy mówi: Mariusz Trynkiewicz "to maszyna do zabijania". Sąd i prokuratura są bezsilne, bo polskie prawo nie pozwala na wydłużenie mu wyroku.
Zbrodnia Trynkiewicza wstrząsnęła Piotrkowem Trybunalskim w 1988 r. i do dziś wielu ją tam pamięta. Mężczyzna przyznawał w czasie procesu, że "zabijając, doznawał odprężenia", a pytany, czy będzie się kontaktował z nieletnimi po wyjściu z więzienia w Strzelcach Opolskich , bez wahania mówił - "tak".
Przyznał się też do molestowania i zabicia jeszcze jednego chłopca.
"Maszyna do zabijania"
Były nauczyciel wychowania fizycznego został skazany na karę śmierci, którą sąd różnych instancji potwierdzał potem kilkakrotnie. Janusz Sielski, policjant prowadzący jego sprawę przed laty twierdzi, że Trynkiewicz to "bomba z opóźnionym zapalnikiem i nie wiadomo, kiedy znowu zaatakuje".
- Znam go dobrze. To maszyna do zabijania - dodaje psycholog sądowy, Teresa Gens. I jej zdaniem nie ulega wątpliwości to, że morderca znów będzie szukał ofiary.
Prokuratura i sąd nie mogą jednak nic zrobić z faktem zbliżającego się terminu wyjścia Trynkiewicza na wolność. Choć dostał on karę śmierci w 1989 r. to w 1995 r. w nowym kodeksie karnym wprowadzono na nią moratorium, a wyrok zamieniono na 25 lat więzienia - największy z możliwych w tamtym czasie.
Dopiero trzy lata później wprowadzono karę dożywocia, ale prawo nie działa wstecz.
Wcześniejsze zwolnienie i kurator?
Sąd Najwyższy, który rozpatrywał sprawę Trynkiewicza uznał, że jest poczytalny i nie wysłał go do szpitala psychiatrycznego, gdzie mógłby zostać zamknięty na resztę życia.
Sąd może zwolnić skazanego przedterminowo i wtedy przyznać mu kuratora na pięć lat. Póki co, Trynkiewicz został wysłany na zajęcia z empatii - ma się nauczyć rozpoznawać dobro od zła.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN