Jednym z obciążeń Donalda Tuska jest obecny koalicjant. Sojusz z PSL jest egzotyczny, nielogiczny i myślę, że nie będzie kontynuowany - mówi w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" autor badania ''Diagnoza społeczna'' prof. Janusz Czapiński. Jego zdaniem, za 10-15 lat Janusza Palikot - albo ktoś palikotopodobny - przejmie władzę.
Prof. Czapiński mówiąc o tym, że jednym z obciążeń Tuska jest obecny koalicjant, wskazuje, że koalicja PO-PSL na razie nie powstaje. - Ani Pawlak, ani Tusk nie odezwali się do dziennikarzy po spotkaniu u prezydenta. PO i PSL mają różnych wyborców, więc i ich interesy są sprzeczne. Logiczny byłby sojusz PO z SLD i Ruchem Palikota. Wybór Leszka Millera na szefa klubu SLD to utrudnia, ale z drugiej strony Miller to liberał i pragmatyk, polityk obliczalny - mówi prof. Czapiński.
I dodaje: - Tusk wie, że skończy albo jako mąż stanu, albo jako jeden z wielu premierów. Zdobył władzę nie dla władzy, tylko dla zmiany. Powolnej, w perspektywie wieloletniej, ale zmiany - i dla tej zmiany lepszy byłby sojusz z SLD.
Jeśli Tuskowi uda się wygrać z kryzysem, przed następnymi wyborami będzie mógł wrócić do polityki niezadawania bólu czapiński
Prof. Czapiński podkreśla, że przed ekipą rządzącą trudny czas. - Do dziś kryzys nie targał nas za szczękę. Teraz zacznie. Dotychczasowe nastawienie Polaków ''jest nieźle'', zadowolenie z małej stabilizacji - skończy się. Gdy kryzys uderzy, Tusk będzie musiał walnąć Polaków po kieszeniach - ocenia prof. Czapiński.
I wylicza, w jaki sposób może się to objawić. - Czeka nas prawdopodobnie zamrożenie waloryzacji emerytur, cięcia w budżetówce, zwalnianie urzędników, może skrócenie okresu zasiłku dla bezrobotnych czy podwyżka podatku VAT. W imię utrzymania wiarygodności Polski - stwierdza prof. Czapiński.
Jego zdaniem, wiele wskazuje, że zły będzie już przyszły rok. - Jeśli Tuskowi uda się wygrać z kryzysem, przed następnymi wyborami będzie mógł wrócić do polityki niezadawania bólu - mówi.
"Palikot to meganarcyz"
Odnosząc się do dobrego wyniku wyborczego Ruchu Palikota, stwierdza: - Media wypromowały samego Palikota, gdy był w Platformie. Ale potem działał obok głównych mediów, głównie w internecie. Promowały go równolegle trzy środowiska: ''Nie'' Jerzego Urbana, partia Racja i organizacje mniejszości homoseksualnych. Okazały się silniejsze od struktur SLD. No i sam Palikot był bardzo aktywny. Mówi innym językiem, potrafi zrobić wrażenie, że przemawia z głębi trzewi. Młodym musiało się to spodobać, to zaprzeczenie ''wiem i wy wiecie, ale nic więcej nie powiem'' Kaczyńskiego.
Przyznaje jednocześnie, że nie podoba mu się styl Palikota. - Mam inne wyobrażenie o odpowiedzialnych politykach. Dla mnie Palikot to meganarcyz. Ale zaczął wielką zmianę kulturową - mówi prof. Czapiński.
Zresztą nawet jeśli zniknie sam Palikot, to uruchomił proces, którego nie da się zatrzymać, pojawiła się polityczna reprezentacja wszystkiego, co niebogoojczyźniane. Platforma kiedyś pęknie, a Palikot stworzy nową socjaldemokrację czapiński
- Palikot jest nowocześniejszy niż Tusk, inaczej uprawia politykę. Zygmunt Bauman pisał o płynnej nowoczesności, Palikot realizuje tę tezę. Nie buduje tradycyjnych struktur, tworzy mosty między różnymi grupami. Biznesmeni, którzy weszli do Sejmu z jego list, to niekoniecznie walczący ateiści. Umie łączyć różne środowiska - dodaje.
"Platforma kiedyś pięknie"
I podkreśla jednocześnie, że Palikot rozbetonował scenę polityczną w parę miesięcy.
- Zresztą nawet jeśli zniknie sam Palikot, to uruchomił proces, którego nie da się zatrzymać, pojawiła się polityczna reprezentacja wszystkiego, co niebogoojczyźniane. Platforma kiedyś pęknie, a Palikot stworzy nową socjaldemokrację. ''Diagnoza...'' pokazuje podział społeczeństwa na dwie formacje, scena polityczna prędzej czy później ten podział zacznie odwzorowywać. Pierwsza formacja to ludzie wykształceni, przedsiębiorczy, raczej młodzi niż starzy, mieszkańcy dużych miast, niewyznający teorii spiskowych, niemający uprzedzeń wobec różnych mniejszości. Po drugiej stronie są ludzie przywiązani do tradycji, Kościoła, ubożsi, słabiej wykształceni - wyjaśnia prof. Czapiński.
- Obie formacje istniały od początku transformacji, ale pierwsza z nich była zrazu mikrogrupą. Dla mnie najważniejszym wskaźnikiem jej liczebności to odsetek Polaków, którzy nie chodzą do kościoła. Na początku lat 90. było ich 13 proc., na przełomie wieków - 26 proc., dziś - 33 proc. Za 10-15 lat będzie to połowa społeczeństwa. A wtedy Palikot - albo ktoś palikotopodobny - przejmie władzę - przypuszcza.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: PAP