Wybitny dramaturg, jeden z najznamienitszych twórców teatru europejskiego i światowego, przenikliwy sędzia natury ludzkiej, mistrz ironii, demaskator absurdów - Sławomir Mrożek odebrał w Teatrze Śląskim im. S. Wyspiańskiego w Katowicach tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Śląskiego.
Laudator prof. Marian Kisiel z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach powiedział, że jest wiele powodów, dla których uczelnia zdecydowała się przyznać tytuł doktora honoris causa Sławomirowi Mrożkowi.
- Przyznajemy go przede wszystkim dlatego, że jest On wybitnym polskim dramaturgiem, prozaikiem, jednym z najznamienitszych twórców teatru europejskiego i światowego, przenikliwym sędzią natury ludzkiej, mistrzem ironii, demaskatorem absurdów świata. Ale także dlatego, że Sławomir Mrożek wyznał, iż z Katowicami połączyła go miłość - powiedział prof. Kisiel.
Profesor zaznaczył, że Sławomir Mrożek jest także "personalizowany jako ten, dzięki któremu świat PRL-u dało się przeżyć, i jest usytuowany poza kontekstem polskim jako ten, dla którego mechanizmy ideologicznej deprawacji są niezależne od lokalnego przyporządkowania". - Czytając, staramy się odszukać siebie - uzasadniał prof. Kisiel.
Wielokrotnie podkreślano także, że czytanie Mrożka miało znaczenie terapeutyczne, bo umożliwiało zdystansowanie się do absurdów tamtej codzienności (PRL-u).
"Mistrzu witamy Pana w naszym gronie"
Po powitaniu słowami: "Mistrzu witamy Pana w naszym gronie", Mrożek zabrał głos. - Domyślam się, że uroczystość nadania tytułu doktora honoris causa wymaga ode mnie, abym wygłosił do zebranych osób przemówienie o Śląsku - mówił. Ale jak zaznaczył nie będzie to przemówienie oficjalne, ale prywatne.
Mrożek wspominał w nim swoją pierwszą żonę malarkę Marię Obrembę, urodzoną w Katowicach w 1927 roku a zmarłą na raka w Berlinie Zachodnim w 1969 roku. Zaznaczył, że między tymi datami, widać "rozziew" - były lata wojny, lata komunizmu.
- Po drodze bowiem zdarzył się komunizm, a za komunizmu ani dla zdrajczyni, ani dla jej męża nie było w Polsce miejsca nawet na pogrzeb - mówił. Dodał, że dopiero "kiedy Polska osiągnęła niepodległość po raz drugi", oznaczało to kres wędrówki dla Marii Obremby. - Została przeniesiona z Berlina do Katowic - mówił wzruszony.
Mrożek stojąc na deskach Teatru Śląskiego opowiadał także, że po ślubie z Marią rosły w nim wątpliwości: "Albo pozostanę wolnym pisarzem, albo przy ówczesnym stanie rzeczy pozostała mi tylko emigracja, oczywiście nielegalna". Po rozmowie z żoną wyjechali, "najpierw do Italii".
Dyplom i coś jeszcze
Oprócz dyplomu Sławomir Mrożek otrzymał także rzeźbę z granitu star galaxy (z trzema okruchami białego onyksu). A od nestora aktorów Ryszarda Zaorskiego usłyszał: "żyj szczęśliwie i błogosław nam swoją literaturą".
Wniosek rady Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Śląskiego o nadanie honorowego tytułu Mrożkowi zatwierdził 28 lutego Senat Uniwersytetu Śląskiego. Do tej godności uczelnia wyniosła już m.in.: Stanisława Barańczaka, Josifa Brodskiego, Eugene'a Ionesco, Tadeusza Różewicza, Józefa Szajnę.
Obok Lema
Sławomir Mrożek, prawdopodobnie najczęściej grywany w kraju i za granicą polski dramaturg współczesny, a w Polsce przez lata jeden z najpoczytniejszych obok Stanisława Lema, pisarzy, urodził się 29 czerwca 1930 r. w Borzęcinie (woj. małopolskie).
Jest autorem takich dramatów jak "Tango", "Rzeźnia", "Emigranci". W 1963 r. Mrożek wyemigrował z Polski, mieszkał we Włoszech, we Francji i w Meksyku. Powrócił do kraju w 1996 r. Osiem lat później pisarz przebył udar mózgu, po którym został dotknięty afazją. Lekarz poradził mu spisywanie wspomnień w celach terapeutycznych. Efekt tej pracy - autobiograficzna książka pt. "Baltazar" - została opublikowana w 2006 r.
W 2008 r. pisarz po raz drugi zdecydował się na emigrację, tym razem ze względu na stan zdrowia. Osiadł w Nicei. W 2010 r. ukazał się pierwszy z trzech tomów "Dziennika" Mrożka, tom drugi trafił do księgarń w styczniu 2012 r.
Do Katowic Mrożek przyleciał z Nicei w czwartek wieczorem z żoną Susaną, która także wzięła udział w uroczystości w Teatrze Śląskim.
Źródło: PAP