10-letnia dziewczynka mogła być zdrowa, ale przez źle przeprowadzony poród do końca życia będzie niepełnosprawna. Walka o zadośćuczynienie trwała dziewięć lat. Błąd lekarski będzie kosztował szpital trzy miliony złotych. Sąd Najwyższy odszkodowanie przyznał też rodzicom, a to w tego rodzaju polskim orzecznictwie nowość. Materiał magazynu "Polska i Świat".
- To jest po prostu skrajnie chore dziecko i to jest stan spowodowany wyłącznie opóźnieniem w rozwiązaniu ciąży - podkreśliła Jolanta Budzowska, radca prawna, pełnomocnik rodziny, której dziecko ucierpiało podczas porodu.
Dyrektor szpitala: kwota zrujnuje budżet placówki
- Gdyby lekarz był douczony, to by zobaczył, że KTG pokazuje, że dziecko zaczyna być niedotlenione - dodała.
To było skrajne niedotlenienie. Dziecko dostało 0 punktów w 10-stopniowej skali Apgar. Ma bezwładne ręce i nogi. Nie może samodzielnie jeść. Jest cewnikowane i nie ma szans na poprawę. O zadośćuczynienie rodzice walczyli dziewięć lat.
- Nie jest o czas, który odbiega od normy - zaznaczyła Budzowska w rozmowie z reporterem TVN24.
Chociaż szpital nie kwestionował winy lekarza, nie chciał płacić wysokiego odszkodowania. Odwołał się od wyroku Sądu Apelacyjnego. Dyrektor szpitala w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" argumentował, że zasądzona kwota zrujnuje budżet placówki.
- Tutaj mówimy o ponad trzech milionach, natomiast jedną trzecią tej kwoty stanowią odsetki ze względu na to, że proces trwał dziewięć lat - wyjaśniał Robert Bryzek z biura Rzecznika Praw Obywatelskich.
Odszkodowanie także dla rodziców
Dziewczynka dostanie dożywotnią rentę - ponad 4 tysiące złotych miesięcznie i milion 200 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Dodatkowe środki należą się też rodzicom - 300 tysięcy matce i 200 tysięcy ojcu. A to w polskim orzecznictwie nowość.
- Jest to precedens, ponieważ dotychczas nie było podobnych rozstrzygnięć. Sąd Najwyższy po raz pierwszy zajmował się sprawą, kiedy z roszczeniem o zadośćuczynienie wystąpili bliscy osoby, która doznała trwałego uszczerbku na zdrowiu - tłumaczył Krzysztof Michałowski z zespołu prasowego Sądu Najwyższego.
Dotychczas na odszkodowanie mogli liczyć bliscy osoby, która przez błąd lekarza zmarła. O rodzicach, którym choroba dziecka całkowicie zmieniła życie, prawo często zapominało.
- Jedne sądy orzekały, że zadośćuczynienie się należy, inne, że nie - mówiła Jolanta Budzowska.
Teraz Sąd Najwyższy daje jasny sygnał, że im też należy się pomoc, z uwagi na zaburzenie więzi rodzinnych. - Oznacza to, że jeżeli podobne sprawy pojawia się na wokandach, to należy się spodziewać, że sądy będą również zgodnie z tą linią rozstrzygały - ocenił Michałowski.
"Matka związana więzią symbiotyczną z dzieckiem"
- Nikt nie chciałby się znaleźć na miejscu osób poszkodowanych i na miejscu ich rodzin. W przypadku tej dziewczynki matka jest - jak to powiedziała biegła psycholog - związana więzią wręcz symbiotyczną z dzieckiem. Musi co pół godziny, co 40 minut zmieniać pozycję ciała dziecka w czasie snu, musi pilnować, czy głowa dziecka nie opadła, bo jeśli opadnie, to grozi dziecku uduszenie - wskazywała pełnomocnik rodziny.
Podobnych przypadków niestety jest wiele. - Do błędów medycznych w dziedzinie ginekologii i położnictwa w Polsce bardzo często dochodzi - mówił Robert Bryzek z biura RPO.
Tego typu sprawy ciągną się latami. - Jeżeli pacjentowi stała się krzywda, wymaga on rehabilitacji, to zanim uzyska środki pieniężne, zanim je wywalczy przed sądem, to tak naprawdę ta rehabilitacja już nie jest skuteczna - podkreślił Bryzek.
Autor: kb//now / Źródło: tvn24