Od 1 stycznia zgodnie z przepisami część skazanych za pedofilię będzie mogła przechodzić terapię w specjalnych ośrodkach. Ministerstwo zdrowia zobligowane jest do ich stworzenia. Na kilka tygodni przed wejściem w życie nowego prawa z ośrodkami jest jednak wielki problem. Mieszkańcy nie zgadzają się bowiem, by w ich sąsiedztwie leczyli się pedofile. W piątek taką decyzję podjęli radni Wilanowa - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Wilanowscy samorządowcy argumentując, dlaczego nie godzą się na powstanie w Instytucie Psychiatrii i Neurologii przychodni "dla" pedofilów, tłumaczyli, że nie życzą sobie by w sąsiedztwie "plątali się zboczeńcy".
"Problem pedofilów sam nie zniknie"
- Wokół Instytutu są osiedla. Sama tam mieszkam i nie raz widziałam kuracjuszy piżamach paradujących po ulicach. Mieszkańcy na pewno nie chcą, by ktoś im wciskał tam jeszcze pedofilów. Wilanów to nie jest właściwa lokalizacja dla tego typu placówek - zaznacza w rozmowie z "Dziennikiem" wiceprzewodnicząca rady dzielnicy Danuta Zygańska z PO. Głosowała na "nie".
Jeden z nielicznych głosów na "tak" oddała podczas piątkowej sesji rady dzielnicy radna PiS Anna Drewniak. - Przypomina to czasy, gdy Marek Kotański tworzył Monary i miał podobne problemy. Problem pedofilów sam nie zniknie. A nie ma lepszego miejsca, by ich leczyć niż Instytut, bo tam są najlepsi specjaliści - tłumaczy.
Okazuje się, że takie argumenty nie trafiają jednak nie tylko do samorządowców z Wilanowa. Wiadomo już, że przychodnia, w której mogliby być leczeni pedofile nie powstanie też w Koszalinie. Po serii artykułów i ulicznych sondaży, z których jasno wynikało, że mieszkańcy na obecność "najgroźniejszych dewiantów seksualnych" się nie godzą, lekarze wycofali się z planów stworzenia przychodni.
Wiedza szkodliwa
Inną metodę obrali seksuolodzy z Poznania. Z obawy przed społecznymi protestami postanowili oni nie ujawniać lokalizacji poradni dla pedofili. - To by mogło zaszkodzić sprawie. Te poradnie są społeczeństwu konieczne, ale nikt nie chce ich mieć koło siebie - tłumaczy profesor Maria Beisert, która pomaga w stworzeniu poradni seksuologicznej w Poznaniu.
Jak ocenia "Dziennik", ministerstwo zdrowia nie ma żadnego pomysłu, co zrobić ze społecznymi protestami. Odpowiedzialność za zorganizowanie ośrodków diagnostyczno-terapeutycznych przerzuca więc na władze lokalne. Dopiero, gdy samorządom uda się zorganizować ośrodki, resort utworzy ostateczną listę placówek leczenia pedofilów i oszacuje, jakie pieniądze są na to potrzebne. Jak mówi rzecznik ministerstwa Piotr Olechno na przygotowanie rozporządzenia z wykazem resort daje sobie pół roku. - Nic nie wskazuje jednak na to, aby w tym czasie protesty zniknęły - ostrzega gazeta.
Źródło: dziennik.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu