Wypadek w trakcie pokazów Gran Turismo Polonia w Poznaniu. Sportowy samochód wpadł w grupę widzów. 17 osób, w tym dwoje dzieci, zostało rannych. Cztery osoby są w stanie ciężkim. Wszystko wskazuje na to, że do wypadku doszło z powodu błędu kierowcy.
Do wypadku na Gran Turismo doszło kilkanaście minut przed godz. 16:00. Świadkowie mówią, że samochód zaraz po starcie zaczął gwałtownie przyspieszać i nagle zaczął "tańczyć" na trasie. Kierowca stracił panowanie nad autem. Wjechał z ogromną prędkością na pobocze, w barierki, za którymi stali ludzie.
Rannych zostało 17 osób. W czterech przypadkach lekarze określają stan jako bardzo ciężki.
Wszystkie osoby, które wymagały hospitalizacji zostały przewiezione do szpitali.
Kierowca był trzeźwy
Kierowca został wstępnie przesłuchany przez policję i przebadany alkomatem. Był trzeźwy. Mężczyzna jest obywatelem Norwegii. - Kierowcy nic się nie stało. W tej chwili jest on do dyspozycji policji, która jest na miejscu. Na miejscu jest także prokurator, który ustala przebieg zdarzenia. On podejmie dalsze decyzje - powiedział rzecznik poznańskiej policji Andrzej Borowiak.
Według policji organizator Gran Turismo Polonia, zabezpieczając imprezę, spełnił wszystkie wymogi wynikające z ustawy. - Zawsze na tego typu imprezach pojawia się ryzyko, bo nigdy nie ma pewności, że zdarzy się jakaś awaria techniczna. To wszystko będzie badane w trakcie śledztwa - powiedział Borowiak.
"Nie było informacji gdzie możemy stać"
Z relacji uczestnika wypadku, który został lekko ranny, wynika, że kierowca jeszcze przed startem starał się zaimponować publiczności. - Już przy starcie zaczął palić gumę, kręcić bączki. Potem jak się zaczął rozpędzać to chyba dodał za dużo gazu i zarzuciło mu tył, odbił się od krawężnika i bokiem wleciał w ludzi - powiedział Sebastian Sekulski.
- Stałem dosłownie kilka metrów dalej, mnie od niego dzieliła latarnia uliczna. Gdyby nie ona, to nie wiem co by było.
Sekulski skarży się na organizację całej imprezy. - Nie było informacji gdzie możemy stać, a gdzie nie. Ludzie stali zaraz przy barierkach, część na takiej górce, która była troszeczkę dalej, a większość ludzi zaraz przy barierkach. Nikt nie miał nic przeciwko - podkreślił.
"Szarżował od krawężnika do krawężnika"
Świadkowie wypadku podkreślają, że za wypadek prawdopodobnie odpowiedzialny jest kierowca, który już od momentu startu "szarżował od krawężnika do krawężnika". - Chyba taką "popisówkę" chciał zrobić dla publiczności. W pewnym momencie stracił panowanie nad kierownicą, zahaczył kołami o krawężnik, wpadł w tłum i skasował dość dużą liczbę osób - mówi kobieta, która widziała zdarzenie.
- Około 20 osób stało w jednym miejscu. On ich podbił z racji tego, że auto jest niskie. Polecieli dosyć wysoko w górę - relacjonował jeden ze świadków.
"To jest prędkość nie do opanowania"
Z relacji innego widza wynika, że kierowca zaczął driftować, ale nie poczekał aż straci prędkość i przyspieszył. - Wtedy właśnie stracił przyczepność samochodu. Z tej drogi zjechał na krawężnik, od którego się odbił, i wtedy uderzył w widzów - powiedział.
- Ludzie nie zdążyli odejść. To było tak szybko, że nie byli w stanie. To jest taka prędkość, że to nie ma szans uciec - dodał mężczyzna. Jego zdaniem impreza nie była dobrze zabezpieczona. Widzowie stali w miejscu, które w jego opinni nie stanowiło żadnej ochrony. - To są takie auta, mają taką moc. To jest nie do opanowania, to nie jest tor. Źle zorganizowane to jest na moje oko - stwierdził.
Impreza dla fanów szybkich aut
W trakcie pokazów Gran Turismo Polonia można zobaczyć na ulicach Poznania jedne z najdroższych i najszybszych samochodów na świecie. W tym roku - według zapowiedzi organizatorów - na imprezie miało się pojawić 175 samochodów, najwięcej ferrari - ok. 50 sztuk. Tegoroczna impreza organizowana była po raz 9.
Autor: zś//gak / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Adrian Potrawiak