Wypowiedzi byłego oficera BOR dotyczące wypadku kolumny rządowej ówczesnej premier Beaty Szydło skomentował w piątek w "Jeden na jeden" europoseł i wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Bartosz Arłukowicz. Ocenił, że to "przełomowe wyjaśnienia". Powiedział, że jeżeli okaże się, że "Szydło także wprowadziła w błąd prokuraturę zeznając nieprawdę", to jego zdaniem "eliminuje ją to z życia publicznego na zawsze".
Piotr Piątek, były oficer BOR, który 10 lutego 2017 roku brał udział w wypadku premier Beaty Szydło w Oświęcimiu, jadąc w pierwszym samochodzie w kolumnie - przed szefową rządu - powiedział "Gazecie Wyborczej", że zarówno on, jak i reszta funkcjonariuszy składali w śledztwie fałszywe zeznania.
"Generalnie wszyscy wiedzieliśmy, że nie było włączonych sygnałów dźwiękowych - powiedział. "Powiedziałem to, co jest w protokole: że jechaliśmy na sygnałach świetlnych i dźwiękowych. To była odpowiedź na konkretne pytania. Potem powtórzyłem to samo w prokuraturze. Od kolegów wiedziałem, że oni też tak zeznali" - mówił.
Janusz Hnatko, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie, przekazał TVN24, że prokuratura nie zamierza na ten moment w żaden sposób odnosić się do publikacji "GW".
Europoseł Bartosz Arłukowicz mówił w "Jeden na jeden" w TVN24, że to "przełomowe wyjaśnienia". - Tak naprawdę one obrazują stan naszego państwa i miejsce, w którym się dzisiaj znajdujemy - ocenił.
Dodał, że "z tego artykułu tak naprawdę wynika jeden bardzo poważny wniosek". - Trzeba zadać pytanie, publicznie i wprost pani premier Szydło, jakie zeznania złożyła pani premier Szydło, bo rozumiem, że była przesłuchiwana w tej sprawie - powiedział Arłukowicz.
- Jeśli okaże się, że pani premier Szydło także wprowadziła w błąd prokuraturę zeznając nieprawdę - nie wiem, czy tak jest, ale takie pytania trzeba zadać - jeśli skłamała w tej sprawie, to ją eliminuje z życia publicznego w mojej ocenie na zawsze - dodał.
Arłukowicz ocenił, że "to jest państwo, które zniszczyło życie kierowcy seicento" Sebastianowi Kościelnikowi, który "znalazł się w nieodpowiednim momencie na niewłaściwym pasie". Dodał, że "prawdę w tym wszystkim chyba mówił jednak Sebastian".
- To jest państwo, które opresyjnie zadziałało na tego młodego człowieka. Przypomnę, że kilka dni po tym wypadku minister (Mariusz - red.) Błaszczak bodajże, mówił publicznie o tym, że winnym tego wypadku jest dokładnie Sebastian z seicento. To jest państwo, które zdewastowało życie temu młodemu człowiekowi i uruchomiło cały system nieprawdy, tak wynika z tego artykułu przynajmniej, który obciąża tego młodego człowieka winą, gdzie winny on raczej jednak chyba nie był, ale to wszystko wymaga wyjaśnienia - mówił europoseł.
Lot z Balic. Ustalenia tvn24.pl. Arłukowicz: to tupolewizm pełnego wymiaru
Arłukowicz odniósł się także do ustaleń tvn24.pl dotyczących sytuacji, do której doszło na lotnisku Balice 18 października. Na kilka minut przed startem z krakowskiego lotniska samolotu o statusie HEAD jeden z kontrolerów pełniących służbę stracił przytomność. Jego koledzy byli przekonani, że umiera. Mimo trwającej akcji ratowniczej i chaosu panującego wówczas w wieży kontroli lotów, nie wstrzymano ruchu na lotnisku. Premier, nieświadomy, co dzieje się w wieży, odleciał do Strasburga.
Polityk ocenił, że "to jest tupolewizm pełnego wymiaru". - To jest ekipa, która łamie właściwie wszystkie procedury, zasady. Uważa, że państwo jest jej prywatnym folwarkiem. Mogą używać mechanizmów państwa do tego, żeby utrzymywać się przy władzy niezależnie od bezpieczeństwa obywateli - powiedział.
- Te sytuacje udowadniają tak naprawdę, że są to ludzie bez żadnych hamulców, bez żadnych moralnych granic - ocenił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24