Ponowna kontrola w Instytucie Pamięci Narodowej rozpoczęła się w połowie stycznia. Skończy się z końcem marca - powiedział w "Jeden na jeden" w TVN24 prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś. Dodał, że ta kontrola jest planowa.
Marian Banaś został zapytany w piątek w "Jeden na jeden" w TVN24, dlaczego NIK znowu prowadzi kontrolę w IPN i dlaczego teraz.
Powiedział, że "wniosek o tę kontrolę wpłynął od kontrolerów, którzy prowadzili tę (poprzednią - red.) kontrolę, został zaaprobowany przez kolegium, komisję sejmową i on był w czerwcu zeszłego roku, kiedy jeszcze pan (Karol) Nawrocki w ogóle nie myślał o żadnym kandydowaniu być może".
Prowadząca rozmowę Agata Adamek stwierdziła, że Banaś jeszcze przed pytaniem "odpiera zarzuty, że wchodzi w grę polityczną w kampanii prezydenckiej".
- Oczywiście, że tutaj będą różne komentarze pod interes takiej czy innej partii. Natomiast my nie mamy nic wspólnego z żadną partią. Robimy planowe kontrole. I ta kontrola jest planowa, którą w tej chwili wykonujemy. Jest to całościowa, kompleksowa (kontrola - red.), dotycząca właśnie gospodarki finansowej i majątkowej IPN-u za poprzednie trzy lata - mówił szef NIK.
Przekazał, że kontrola "rozpoczęła się w połowie stycznia". - Skończy się gdzieś z końcem marca - dodał.
Prowadząca zwróciła uwagę, że NIK ogłosi wyniki kontroli w IPN środku kampanii prezydenckiej, a szef tej instytucji jest kandydatem PiS w wyborach.
- To nie ma żadnego znaczenia. Tak jak powiedziałem, realizujemy swoje planowe kontrole i nie tylko. Robimy jeszcze również kontrole doraźne - odparł.
Co kontrolerzy sprawdzą w IPN?
Został zapytany, co konkretnie skłoniło NIK do tego, żeby jeszcze raz kontrolować IPN.
- Przede wszystkim niemałe nakłady na część majątkową i inwestycyjną. Chcemy się przyjrzeć tym wszystkim procedurom, jakie miały miejsce i zarazem realizacji tych projektów, czy one były zgodne z prawem, czy były zachowane tutaj przepisy dotyczące ustawy o zamówieniach publicznych i czy to wszystko było gospodarne - powiedział.
Prowadząca program przypomniała, że z poprzedniej kontroli wynikało między innymi, że IPN wydał 370 tysięcy złotych na kapsuły multimedialne, które miały być w Centralnym Przystanku Historia.
- Chcemy również dokładnie sprawdzić, czy rzeczywiście one w końcu zostały dostarczone, czy nie, bo przecież potwierdzono nieprawdę, że zostały dostarczone, a nie były w ogóle w siedzibie budynku. To było absolutnie bezprawne. Kontrolerzy stwierdzili, że faktura jest, ale po oględzinach stwierdzono, że w ogóle towaru, który miał być, nie ma - mówił szef NIK.
Dodał, że to tylko jedna ze spraw, którą chce sprawdzić NIK. - Tam chodzi o dużo większe pieniądze, bo setki milionów, a nie parę tysięcy - zaznaczył.
Banaś przypomniał, że "przy okazji kontroli budżetowej w IPN wykryliśmy poważne nieprawidłowości związane z niegospodarnością, poświadczeniem nieprawdy, jeśli chodzi o realizację umów". - Złożyliśmy cztery zawiadomienia do prokuratury. Dwa zawiadomienia zostały podjęte przez prokuraturę, jedno zostało umorzone, ale w grudniu złożyliśmy zażalenie do sądu, i jedno jest jeszcze nierozpatrzone - dodał.
CZYTAJ TEŻ: Miliony złotych na wynajem niewykorzystywanych pomieszczeń. NIK o nieprawidłowościach w IPN
Banaś: Profeto jest w trakcie badania. Prawdopodobnie będzie zawiadomienie do prokuratury
Banaś mówił też o kontroli Funduszu Sprawiedliwości prowadzonej we współpracy z Krajową Administracją Skarbową. Została ona przedłużona do końca lutego.
Szef NIK powiedział, że "skala nieprawidłowości i nasze ustalenia wskazują, że one są bardzo poważne i na pewno też się zakończą zawiadomieniem do prokuratury".
Został zapytany, ilu beneficjentów Funduszu Sprawiedliwości zostało skontrolowanych. - Badamy tych najpoważniejszych, którzy otrzymali największe kwoty wsparcia i dotacji - przekazał.
Dopytywany o Fundację Profeto, odparł, że "jest w trakcie badania i jeśli chodzi o tę spółkę, są tam bardzo poważne ustalenia i prawdopodobnie to się skończy zawiadomieniem do prokuratury, bo wydano tam duże pieniądze w sposób niegospodarny i z łamaniem większości przepisów".
Pytany kogo będą dotyczyć te zawiadomienia, powiedział: - Myślę, że zarówno pracownicy Ministerstwa Sprawiedliwości, jak również i pracownicy spółki tutaj będą odpowiadać za pewne czynności".
Banaś powiedział również, że "w trakcie kontroli jeden z pracowników, kierownik budowy, w sposób absolutnie niedopuszczalny zachował się w stosunku do naszych kontrolerów, bo wręcz im groził różnymi szantażami". Chodzi o kierownika budowy ośrodka Archipelag powstającego za pieniądze w Funduszu Sprawiedliwości.
- W tej sprawie złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury. Jest to niedopuszczalne, żeby po prostu pracownicy jednostek, które kontrolujemy, w ten sposób się zachowywali, grożąc tutaj naszym kontrolerom, że podejmują kontrolę i coś im zrobią i po prostu coś z nimi się może stać czy z ich rodzinami. Niestety to jest bardzo przykre, ale prawdziwe - mówił Banaś.
- To nie ma nic wspólnego ani z praworządnością, ani z demokracją. To jest po prostu zwykła gangsterka - ocenił.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wiemy, kto miał grozić kontrolerom NIK
Szef NIK o kontroli w RARS: mamy poważne ustalenia
Prezes NIK odniósł się także do prowadzonej od października zeszłego roku kontroli w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych.
Powiedział, że "ta kontrola jest już praktycznie na ukończeniu". Dodał, że czynności kontrole "powinny się zakończyć z końcem lutego". Jak mówił, liczy na to, że "do końca marca wyniki z tej kontroli będą opublikowane".
- Chodzi za zakupy do rezerw strategicznych, jakich dokonywała agencja. Chcemy sprawdzić, czy zostały zachowane reguły związane z wymogami zachowania konkursu, jeśli chodzi o wybór kontrahentów, czy ustawa o zamówieniach publicznych była przestrzegana i czy to w ogóle było gospodarne - wskazał.
- Z tego, co już wiem, mamy poważne ustalenia - powiedział. Dodał, że "być może zakończą się zawiadomieniem do prokuratury".
Banaś na prezydenta? "Warunki spełniam"
Banaś był pytany w "Jeden na jeden" o uruchomioną stronę internetową "Raporty Banasia", która wygląda jak strona "człowieka, który rozpoczyna działalność polityczną". W tym kontekście padło pytanie, czy będzie kandydował na prezydenta. Banaś zaznaczył, że "nie ma nic wspólnego z tą stroną".
- Na dzisiaj jestem prezesem Najwyższej Izby Kontroli, zainteresowany realizowaniem obowiązków, które wynikają z konstytucji - stwierdził.
Dopytywany, co "będzie jutro", odpowiedział. - A jutro zobaczymy. Czas pokaże, co będą obywatele sobie życzyć - dodał. Powtórzył, że "najpierw trzeba zrealizować zadania", które spoczywają na nim jako szefie NIK-u.
Banaś mówił, że obywatele szukają kandydata, który nie jest powiązany z żadną partią polityczną i ocenił, że takie warunki "spełnia". Nie odpowiedział jednak wprost na pytania prowadzącej, czy nie wyklucza startu w wyborach.
Źródło: TVN24