"Wycieczka do Peru to symbol bimbania Tuska"

"Wycieczka do Peru to symbol bimbania sobie premiera"
"Wycieczka do Peru to symbol bimbania sobie premiera"
Źródło: TVN i TVN24

Zaczęło się od dowcipów i wzajemnych uprzejmości, skończyło - jak zwykle - na ostrych atakach na rząd i samego premiera. - Wycieczka Tuska do Peru to symbol bimbania sobie premiera - mówił Jacek Kurski z PiS. - Sam pan wymyśla te litanie? - pytała sarkastycznie Julia Pitera (PO).

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

"Tusk ma zasługę bo odsunął od władzy rząd PiS"

"Tusk ma zasługę bo odsunął od władzy rząd PiS"

Na początku goście "Kawy na ławę" przerzucali się żartobliwie uprzejmościami. Później minister w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński opowiadał dowcipy o Indianach i białych twarzach, ale potem było coraz mniej śmiesznie, a coraz poważniej i ofensywnie.

Zarzuty opozycji niepoważne?

- Wyjazd premiera Donalda Tuska do Peru to wakacje, na które premier nie zasłużył - mówił poseł PiS Jacek Kurski. Taka ocena oburzyła jednak posłankę Platformy Julię Piterę: - Nie godzę się na takie mówienie o tej wizycie. To nie jest urlop, tylko szczyt Unia Europejska - Ameryka Południowa. Sprowadzanie tego do wycieczki jest niepoważne.

Ale Kurski obstawał przy swoim zaznaczając, że wyjazd ten to idealny przykład tego "jak bimba sobie rząd": - Pani broni Tuska bo musi. Ale on przez ostatnich sześć miesięcy nie robił niczego, co obiecywał przed wyborami. Obawiam się, że premier lekce sobie waży obowiązki - ironicznie atakował poseł. A Pitera zawzięcie się broniła: - Kto wam pisze te litanie? - pytała. - To ja sam, od tak, spod małego palca - odpowiadał Kurski.

Bez paniki - nie jest tak źle

Nastrój próbowali studzić inni posłowie: - Spokojnie, gdyby było tak ja mówi poseł Kurski, to naprawdę trzeba byłoby z Polski od razu wyjeżdżać – podkreślał Eugeniusz Kłopotek z koalicyjnego PSL.

Donald Tusk jest sobie winien. Po co tak dużo mówił o tym, że będzie latał rejsowymi samolotami? Niech teraz nie będzie zdziwiony, że PiS wytyka mu koszty. Michał Kamiński

Z dystansem do słów posła Prawa i Sprawiedliwości podchodził też Ryszard Kalisz z SLD, który podkreślał, że premier nie jest aż tak mało pracowity, a efekt jego pracy – przynajmniej jeden – jest bardzo widoczny. Jaki to efekt? - Donald Tusk ma wielką zasługę, bo dzięki niemu na rząd nie ma już wpływu ktoś taki jak poseł Jacek Kurski – podkreślał były minister sprawiedliwości. Jego zdaniem przesadzone są też zastrzeżenia PiS-u do mediów, które według posłów partii Jarosława Kaczyńskiego tworzą zbyt życzliwą atmosferę wokół rządu.

Krytykę opozycji rozumie minister w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński. Według niego negatywne głosy na temat wyjazdu Tuska do Peru są uzasadnione, bo niepotrzebnie wcześniej sam obiecywał tanie państwo. – Jest sobie winien. Po co tak dużo mówił o tym, że będzie latał rejsowymi samolotami? Niech teraz nie będzie zdziwiony, że PiS wytyka mu koszty przelotu (godzina lotu rządowym Tu-154 kosztuje ok. 36 tysięcy złotych – red.).

"Wcześniej byliśmy dziadowscy - teraz drodzy"

- Strasznie mi się podoba ta retoryka – sarkastycznie zauważała Pitera. - Jak do Stanów Zjednoczonych premier leciał rejsowym samolotem, to słyszeliśmy, że się zachowuje po dziadowsku. Teraz słyszymy, że jest drogo. Generalnie Donald Tusk powinien siedzieć i nie oddychać – wtedy przestalibyście komentować – dodawała.

"Po Kurskim zawsze trzeba mówić prawdę - ale i tak szacun"

"Po Kurskim zawsze trzeba mówić prawdę - ale i tak szacun"

Jacek Kurski zaciekle bronił swojego zdania i podkreślał, że wizyta Tuska „wcale nie musiała tak wyglądać”. - Nie musiało być tak, że on tam przez sześć dni bumeluje, a nie pracuje – mówił. Poseł zwracał też uwagę na inne dziedziny, w których widać lenistwo premiera. Chodzi o infrastrukturę, a konkretniej zerowy zdaniem Kurskiego wkład tego rządu w poprawę sytuacji jeśli idzie o budowę autostrad i dróg ekspresowych. – Za czasów rządu Pis budowano 11 km autostrad na miesiąc. Ten rząd buduje pięć kilometrów – wyliczał parlamentarzysta.

Czy taki stan rzeczy może doprowadzić do dymisji obecnego szefa resortu Cezarego Grabarczyka? – Nie będziemy się o to kłócić z koalicjantem. Myślę, że już wkrótce premier dokona przeglądu ministerstw i wspólnie z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem podejmie właściwe decyzje – przekonywał Eugeniusz Kłopotek.

Poseł zaprzeczył też ostatnim doniesieniom "Newsweeka", który napisał - powołując się na parlamentarzystę - że na ministerstwo infrastruktury zęby ostrzy sobie PSL. Kłopotek miał nawet wymienić nazwsko potencjalnego następcy Grabarczyka. Miałby nim być ludowiec Janusz Piechociński. - Niedługo będę musiał prosić już nie tyle o autoryzację zdania, ale każdego słowa. Powiedziałem dziennikarce "Newsweeka" tylko tyle, że Piechociński byłby wzmocnieniem - podkreślam - wzmocnieniem resortu. Tylko tyle - przekonywał.

Kto śledzi Ziobrę?

Goście programu „Kawa na ławę” odnieśli się też do skargi ministra Ziobry, który poinformował szefa klubu PiS, że może być inwigilowany. W kwietniu br. były minister był fotografowany z ukrycia przez ludzi, którzy zakryli swoje twarze. Jak napisał „Newsweek”, w związku z obawami Ziobry jeszcze w tym tygodniu Przemysław Gosiewski ma wystąpić do premiera z pytaniem - czy służby specjalne inwigilują polityków opozycji.

Zdaniem Julii Pitery, jeśli Ziobro ma jakieś wątpliwości, to powinny one zostać wyjaśnione.

Natomiast Ryszard Kalisz stwierdził, że miał podobną przygodę jak Zbigniew Ziobro. - Do mnie przyjechał ktoś zasłonięty takim kapturem, aż sąsiadki się przestraszyły – mówił. – A to się okazało, że paparazzi robili zdjęcia, by je potem sprzedać „Super Ekspressowi”. Jak dodał, zdjęcia ukazały się w gazecie następnego dnia.

Michał Kamiński wyjaśnił, że PiS nikogo nie oskarża, tylko pyta. - Jako partia opozycyjna mamy do tego prawo, jeżeli są przesłanki – dodał.

Co z tym Palikotem?

Niemal wszyscy uczestnicy programu Bogdana Rymanowskiego skrytykowali kolejne kontrowersyjne wypowiedzi Janusza Palikota (PO), które padły w rozmowie z dziennikiem "Polska”. Polityk PO stwierdził m.in., że o. Rydzyk powinien trafić do aresztu jak Dochnal, prezydent jest w konflikcie z żoną, a w PiS ukryli się kryptogeje.

- Mam wrażenie, że doradcą PR-owym posła Palikota jest doradca PR-owy PiS – stwierdziła Julia Pitera. Pytana o ewentualne partyjne konsekwencje odpowiedziała, że na szczęście nie jest rzecznikiem dyscypliny. - Nie wiem co będzie – dodała.

Ostrzejszy w słowach okazał się poseł PSL Eugeniusz Kłopotek. - Palikot jest problemem i może być coraz większym kłopotem dla PO – stwierdził. - Pójście w tego typu zagrywki nie służy samemu Palikotowi i koalicji – ocenił.

Natomiast Michał Kamiński uznał, że kolejne zaczepki Palikota w stosunku do głowy państwa są po prostu „chamskie”. - Mamy prawo oczekiwać reakcji premiera – powiedział. - Poza tym Palikot groził więzieniem medium, które jest opozycyjne (Radio Maryja) – z tego trzeba wyciągać konsekwencje – podkreślił.

Ryszard Kalisz zgodził się, że zaczepki kierowane pod adresem prezydenta, zwłaszcza wchodzenie w jego sprawy rodzinne, są niesmaczne. - Ale wskazują na pewne sprawy, nad którymi trzeba się zastanowić - np. problem pozycji politycznej Rydzyka – zauważył.

Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: