Sekretarz stanu USA Antony Blinken powiedział, że ma pełne zaufanie do polskiego śledztwa prowadzonego w sprawie wybuchu rakiety w Przewodowie. Prokurator generalny Zbigniew Ziobro przekazał, że śledztwo toczy się "intensywnie i dynamicznie".
Antony Blinken, który wypowiadał się w Bangkoku na marginesie spotkania ministrów spraw zagranicznych państw Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC), zaznaczył, że "jakiekolwiek byłyby wyniki śledztwa" Rosja jest odpowiedzialna za eksplozję w Przewodowie.
Szef amerykańskiej dyplomacji dodał, że "USA nie zaobserwowały niczego, co podważałoby hipotezę Warszawy", zgodnie z którą rakieta będąca przyczyna eksplozji należała najprawdopodobniej do ukraińskiej obrony powietrznej - relacjonuje AFP.
- Widzimy każdego dnia, że Rosja zasypuje Ukrainę rakietami, starając się zniszczyć krytyczną infrastrukturę, zdolność Ukrainy do zachowania zapalonego światła i sprawnego ogrzewania - przypomniał Blinken. - Ukraina musi się bronić i zobowiązaliśmy się do jej wspierania - podkreślił.
W środę na temat eksplozji w Przewodowie wypowiadali się szef Pentagonu Lloyd Austin i najwyższy rangą amerykański dowódca wojskowy generał Mark Milley. - Nie widzieliśmy nic, co przeczy wstępnej ocenie prezydenta Dudy, że ten wybuch był najprawdopodobniej wynikiem niefortunnego lądowania w Polsce ukraińskiego pocisku obrony powietrznej - przekazał Austin.
Ziobro: intensywne i dynamiczne śledztwo
O prowadzonym śledztwie mówił w czwartek na konferencji prokurator generalny Zbigniew Ziobro. - Jest prowadzone bardzo intensywnie i dynamicznie. Polska prokuratura z udziałem służb i biegłych wykonuje wszystkie niezbędne czynności zmierzające do bardzo wnikliwego zabezpieczenia wszystkich możliwych dowodów na miejscu zdarzenia, gdzie doszło do tragedii, wybuchu i śmierci dwóch polskich obywateli - mówił. Dodał, że zabezpieczane są również "wszystkie inne materiały dowodowe, które są do pozyskania tak w kraju, jak i za granicą". Zaznaczył, że celem działań prokuratury jest "wszechstronne wyjaśnienie" wtorkowej tragedii.
Źródło: PAP