- W czasach wojny Polska powinna mieć prezydenta, który ma doświadczenie w dziedzinie bezpieczeństwa międzynarodowego i ma zdolność do łączenia Polaków o wrażliwości tak liberalnej, jak i konserwatywnej - oświadczył minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Odmówił jednak odpowiedzi na pytanie o swoją kandydaturę w wyborach prezydenckich.
Na konferencji prasowej w Olsztynie szef MSZ Radosław Sikorski był pytany, jak postrzega siebie jako "kandydata na kandydata na prezydenta". - Tutaj uchylę się od odpowiedzi - stwierdził. Dodał jednak, że "w tych czasach wojny Polska powinna mieć prezydenta, który ma doświadczenie w dziedzinie bezpieczeństwa międzynarodowego".
W jego ocenie głowa państwa powinna mieć także "zdolność do łączenia Polaków o wrażliwości tak liberalnej, jak i konserwatywnej". - Potrzeba nam więcej zgody narodowej, a nie mniej - oznajmił.
Koalicja Obywatelska nie wskazała dotąd oficjalnie kandydata na prezydenta w przyszłorocznych wyborach. Radosław Sikorski jest - obok prezydenta Warszawy, wiceszefa PO Rafała Trzaskowskiego - wymieniany jako jeden z potencjalnych kandydatów. Donald Tusk zapowiedział, że nie będzie brał udziału w wyścigu o prezydenturę.
Rafał Trzaskowski był w czwartek gościem "Tak jest" i mówił w TVN24 o swoich szansach na kandydowanie. CZYTAJ WIĘCEJ >>>
"Populizm u nas już rządził i z nim wygraliśmy"
W czwartek podczas spotkania z mieszkańcami Olsztyna Radosław Sikorski był pytany o groźbę dojścia do władzy populistów w największych państwach europejskich - Francji i Niemczech, gdzie sondaże wskazują na rosnącą popularność prawicowych, populistycznych i eurosceptycznych partii, jak francuskie Zgromadzenie Narodowe Marine Le Pen czy Alternatywa dla Niemiec (AfD).
- My w tym sensie jesteśmy inspiracją, że populizm u nas już rządził i z nim wygraliśmy. Pytają nas: "jak wyście to zrobili". To nie jest tylko Francja czy Niemcy. Brexit był wynikiem populizmu - podkreślił Sikorski, przypominając, że hasło zwolenników wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej brzmiało "przywrócić kontrolę" - czyli, jak ocenił, analogiczne do haseł stosowanych przez populistów w Polsce.
- Populizm jest obietnicą znalezienia łatwych rozwiązań dla trudnych problemów - stwierdził szef MSZ. - Tematy są wszędzie te same: migracja, wojna kulturowa, sprawy wojny i pokoju, sprawy tożsamościowe, ale także bezpieczeństwo kobiet, postęp techniczny - wymieniał.
Według niego "partie populistyczne wyrastają wtedy, gdy tak zwany główny nurt nie docenia albo lekceważy jakiś temat, jakąś sprawę, którą ludzie uważają za ważną - na przykład migrację". Sikorski stwierdził, że w takiej sytuacji "mądry establishment identyfikuje problem, i na tyle, na ile można, metodami cywilizowanymi, go rozwiązuje". - Właśnie to robimy w Polsce - zapewnił.
Minister przestrzegł, że populizm "to jest zagrożenie dla porządku europejskiego, bo w pakiecie z tym, co populiści zidentyfikowali jako prawdziwą bolączkę, czasami można dostać rzeczy odjazdowe". - One mogą czasami być niebezpieczne, ale w demokracji na koniec my, politycy, musimy zrobić to, czego ludzie chcą - dodał szef MSZ.
Sikorski o kryzysie migracyjnym. "My mamy prawo decydować, kto wjeżdża, a kto nie"
Minister Sikorski nawiązał też do kwestii trwającego na zewnętrznych granicach UE kryzysu migracyjnego, w tym na granicy Polski z Białorusią oraz z rosyjskim obwodem królewieckim.
- Putin z Łukaszenką nam tu podsyłają ludzi z - dosłownie - bliskowschodnich więzień. Oni nie mają prawa wjazdu do Unii Europejskiej. My mamy prawo decydować, kto wjeżdża, a kto nie - stwierdził.
Przypomniał, że obecnie umowa Polski z Rosją dotycząca małego ruchu granicznego przy granicy Polski z obwodem królewieckim jest od kilku lat zawieszona. - Ja nie widzę w tej chwili żadnego powodu do odwieszania tej umowy. To nie jest moment. Dopóki Putin prowadzi imperialne wojny, nie będziemy wprowadzać żadnych ułatwień - zapowiedział.
Źródło: TVN24, PAP