Głosowanie w formie korespondencyjnej jest działaniem, które zabezpiecza obywateli przed rozprzestrzenianiem się choroby COVID-19 - ocenił w "Jeden na jeden" TVN24 rzecznik rządu Piotr Mueller. Przekonywał, że "mamy po prostu kalendarz wyborczy, który zobowiązuje do tego, aby 10 maja przeprowadzić wybory".
Na początku kwietnia Sejm głosami posłów PiS przyjął ustawę, zgodnie z którą wybory prezydenckie w 2020 roku mają zostać przeprowadzone wyłącznie w formie korespondencyjnej. Przeciwko tym rozwiązaniom protestuje opozycja i wielu ekspertów. Ustawa trafiła do Senatu, który na prace nad nią ma czas do 6 maja. Wybory zaplanowane są na 10 maja, a ich ewentualna druga tura na 24 maja.
Rzecznik rządu: kalendarz wyborczy zobowiązuje do tego, aby 10 maja przeprowadzić głosowanie
Rzecznik rządu Piotr Mueller przekonywał w "Jeden na jeden" w TVN24, że "mamy po prostu kalendarz wyborczy, który zobowiązuje do tego, aby 10 maja przeprowadzić wybory". - To jest kalendarz wynikający z konstytucji - mówił. Ocenił, że "forma głosowania korespondencyjnego, to jest forma, która może być zastosowana w tym trudnym czasie podobnie jak w innych krajach Unii Europejskiej". - Partia Demokratyczna w Stanach Zjednoczonych postuluje taką formę głosowania korespondencyjnego - dodał.
Mueller stwierdził, że "forma jest czymś innym od daty". - Opozycja próbuje przesunąć datę, natomiast forma głosowania jest podobna jak w wielu innych krajach Unii Europejskiej - oświadczył.
"Obawy wyssane z palca"
Rzecznik rządu przyznał, że trwają przygotowania do przeprowadzenia wyborów w formie zapisanej w ustawie, którą obecnie zajmuje się Senat. - Z informacji, które posiadam od wicepremiera Jacka Sasina, wszystkie przygotowania dotyczące głosowania korespondencyjnego idą zgodnie z planem, dlatego nie powinniśmy mieć obaw w tym zakresie - oświadczył.
Uznał, że "obawy dotyczące ewentualnego rozprzestrzeniania się choroby z tego powodu są po prostu wyssane z palca, bo to jest najbezpieczniejsza formuła głosowania, jaka jest możliwa". - Zresztą jedyna, która będzie możliwa pewnie przez najbliższe miesiące - ocenił.
Minister aktywów państwowych, wicepremier Jacek Sasin powiedział w środę w "Rozmowie Piaseckiego", że przygotowania do wyborów korespondencyjnych już się odbywają. Przyznał, że Wytwórnia Papierów Wartościowych "już drukuje karty do głosowania". - Wzór kart określiła Państwowa Komisja Wyborcza jeszcze w lutym tego roku - dodał. Na uwagę, że na mocy pakietu antykryzysowego uprawnienie do określenia wzoru karty do głosowania zostało odebrane PKW, a na mocy ustawy o wyborach korespondencyjnych zostało przyznane właśnie Sasinowi jako ministrowi aktywów państwowych, odparł: - Ale Państwowa Komisja Wyborcza już to zrobiła, zanim te przepisy weszły w życie . - W momencie, kiedy wejdą w życie przepisy tej ustawy, która dzisiaj zalega w Senacie, wtedy oczywiście takie rozporządzenie będzie musiało być wydane przez ministra aktywów państwowych, które potwierdzi ten wzór - powiedział.
Rzecznik rządu pytany w TVN24 na podstawie jakiego przepisu wicepremier Sasin wydał polecenia drukowania kart, odparł, że na podstawie artykułu 11 specustawy dotyczącej walki z koronawirusem.
Chodzi o ustawę z dnia 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID‑19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych, znowelizowaną przepisami ustawy z 16 kwietnia o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2.
- To jest przepis, który pozwala premierowi w związku ze zwalczaniem COVID-19 oraz skutków COVID-19 wydać polecenie określonym organom i podmiotom - ocenił. Na uwagę, że polecenia, o których traktuje przepis są "wydawane w związku z przeciwdziałaniem COVID-19" - co również zapisane jest w artykule - Mueller stwierdził, że "głosowanie w formie korespondencyjnej jest działaniem, które zabezpiecza obywateli przed rozprzestrzenianiem się choroby".
Mueller: każda osoba, która ma skrzynkę pocztową, będzie miała dostarczane materiały wyborcze
Gość TVN24 zapewnił, że "każda osoba, która ma skrzynkę pocztową, która jest w rejestrze wyborców z właściwym adresem wskazanym w tym rejestrze wyborców będzie miała przez Pocztę Polską dostarczane materiały wyborcze".
- W związku z tym, jeżeli ma skrzynkę, jeżeli jest do niej dostęp, czyli tak, jak zgodnie z prawem pocztowym jest to wskazane, to taki pakiet wyborczy otrzyma. Wątpliwości tylko można mieć w sytuacji, gdy ktoś takiej skrzynki nie posiada - przyznał rzecznik rządu.
Mueller: ciężko mi odnosić się do tego, co zrobi Poczta Polska
Choć proces legislacyjny ustawy w sprawie wyborów korespondencyjnych się nie zakończył, do wójtów, burmistrzów i prezydentów miast w całej Polsce zaczęły już wpływać pisma od Poczty Polskiej, w których firma zwraca się o przekazanie urn, a także danych ze spisu wyborców. Ze strony samorządowców pojawiły się głosy krytyczne wobec działań Poczty. - Złożę zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa, polegającego na wyłudzeniu danych osobowych - zapowiedziała w czwartek prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz.
Piotr Mueller ocenił, że "niektórzy z samorządowców komentowali tę kwestię jeszcze zanim dostali taką informację z Poczty Polskiej". - Część osób myślała, że to polecenie wojewody, bo jedno z pism tak wskazywało - dodał. Rzecznik rządu przekonywał, że artykuł jednej ze specustaw w sprawie koronawirusa "mówi, że narodowy operator pocztowy może w związku z przygotowaniem między innymi wyborów lub realizacji innych poleceń organu władzy publicznej właśnie przetwarzać i pobierać takie informacje dotyczące między innymi rejestru wyborców".
- Dlatego jestem zaskoczony tymi opiniami, bo tam jest expressis verbis, wprost w ustawie wpisana, w tym artykule 99, informacja, że Poczta Polska może takie dane przetwarzać - przekonywał Mueller. - Ciężko mi odnosić się do tego, co zrobi Poczta Polska, która jest w tym wypadku upoważnionym organem, jeżeli władze samorządowe złamią przepisy. Mam nadzieję, że tak się nie stanie. Jeszcze jest termin na przesłanie tych danych, więc zakładam, że jednak gdy (samorządowcy) zajrzą jeszcze raz do tych przepisów, postąpią zgodnie z przepisami tej ustawy - dodał.
W czwartek Poczta Polska wydała komunikat w sprawie kierowanych do samorządów wniosków o przekazanie danych ze spisu wyborców. Zapewniła w nim, że "dokłada wszelkich starań, aby jak najlepiej wywiązać się z obowiązku obsługi wyborów korespondencyjnych". Oświadczyła, że obecny zakres obowiązków operatora wyznaczonego wynika z art. 99 ustawy z dnia 16 kwietnia 2020 r. o szczegól Rady Ministrów z dnia 16 kwietnia 2020 r. dotyczącej podjęcia przez Pocztę Polską czynności niezbędnych do przygotowania przeprowadzenia wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 r. W komunikacie podkreślono, że wniosek wysłany przez pocztę do samorządów zawierał szczegółową informację o wyżej wymienionej podstawie prawnej.
Rzecznik rządu o śledztwie w sprawie wyborów prezydenckich
Odnosząc się do tej sprawy rzecznik rządu pytał: - Jeżeli jest wprost przepis ustawy, który pozwala na to, aby Poczta Polska żądała takich danych, to jakich działań prokuratury pan by oczekiwał?
- (Jeżeli) każdy, czytając ten przepis widzi, że Poczta Polska ma prawo do podjęcia takich działań, to jakie działania prokuratura miałaby podejmować? Wprost na podstawie przepisów prawa i w granicach prawa Poczta Polska zażądała tych danych. Niektórzy samorządowcy po prostu w sposób emocjonalny zareagowali na coś, co chyba nie zauważyli w przepisach ustawy - dodał Mueller.
Źródło: TVN24