Mamy do czynienia z wyborami wolnymi, ale nie wyborami uczciwymi. One są po prostu nieuczciwe - powiedział w "Faktach po Faktach" profesor Andrzej Zoll. Były szef Państwowej Komisji Wyborczej i były prezes Trybunału Konstytucyjnego mówił o dysproporcjach w środkach, jakimi dysponują różne komitety wyborcze. Jego zdaniem poziom tych nierówności "jest rzeczywiście bardzo rażący". Zoll ocenił, że udział w wyborach to przejaw patriotyzmu i moralny obowiązek.
Prezydent Andrzej Duda ogłosił we wtorek datę wyborów parlamentarnych w 2023 roku. Odbędą się one 15 października. Opozycja wielokrotnie sygnalizowała, że rządzący prowadzą kampanię, zanim ona oficjalnie się rozpoczęła, wykorzystując do tego pieniądze publiczne. Zarzucała, że jest to nieuczciwe względem innych partii ze względu na dysproporcje w dostępie do środków.
Profesor Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego, były Rzecznik Praw Obywatelskich, a także były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej, mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24, że brak równości, jeśli chodzi o dostęp do finansowania kampanii, "jest rzeczywiście bardzo rażący".
Były szef PKW: do 1993 roku nie było takich wypadków, żeby środki były tak nierówne
- Byłem przewodniczącym Państwowej Komisji Wyborczej w pierwszych latach naszej demokracji, do 1993 roku, ale nie było takich wypadków, żeby szanse, środki, którymi dysponowały poszczególne komitety wyborcze, były tak nierówne - przyznał.
- Nie możemy zaprzeczyć, że Prawo i Sprawiedliwość, partia rządząca, ma do dyspozycji stację telewizyjną. Właściwie to jest telewizja rządząca, partii rządzącej, a nie publiczna. Więc tutaj jest bardzo poważne przechylenie szans. I to nie tylko. Jeśli chodzi o media, to jest kwestia telewizji, to jest kwestia i prasy lokalnej - kontynuował.
Zdaniem Zolla pozwala to "stwierdzić, że mamy do czynienia z wyborami wolnymi, ale nie wyborami uczciwymi". - One są po prostu nieuczciwe - ocenił. Zoll wskazywał, że "zawsze jeżeli (wybory - red.) są prowadzone w sposób nieuczciwy - to znaczy jedna ze stron ma większe szanse, może bardziej intensywnie prowadzić swoją akcję wyborczą - na pewno jakiś wpływ na wynik wyborów to ma".
Były szef PKW ocenił też, że udział w głosowaniu "to jest nasz moralny obowiązek". - Tym się przejawia patriotyzm, że się bierze udział w wyborach. Bo ja chciałbym i mogę w akcie wyborczym dać mój wyraz poparcia dla takiej czy innej partii politycznej, komitetu wyborczego - uzasadnił.
Zoll o Niedzielskim: Musimy nie być obojętni. Trzeba reagować na naruszenie podstawowych praw człowieka
Gość TVN24 mówił także o byłym już ministrze zdrowia Adamie Niedzielskim, który we wtorek został odwołany. Kilka dni wcześniej ujawnił publicznie, jakie leki przepisał sobie lekarz, który negatywnie wypowiadał się o zmianach w wystawianiu e-recept. Premier Mateusz Morawiecki informując o dymisji Niedzielskiego wspominał, że kampania wyborcza to czas, w którym "musimy być szczególnie wrażliwi na jakikolwiek błąd, na jedno słowo za dużo".
Zdaniem Zolla, działanie byłego szefa MZ nie może być kwalifikowane jako błąd, ponieważ "przede wszystkim to było działanie umyślne". - Błąd popełnia tylko osoba, która naruszy (…) jakąś normę prawną, ale robi to nieumyślnie. To znaczy, nie ma zamiaru dokonania czynu, który jest sprzeczny z prawem, więc to na pewno nie jest błąd - komentował.
Dodał, że zachowanie Niedzielskiego "to jest tylko jeden z kilku bardzo rażących wypadków", jeśli chodzi o partię rządzącą. - Takich spraw mieliśmy ostatnio więcej. I ja skojarzyłem to z wypowiedzią bardzo przeze mnie szanowanego pana Mariana Turskiego, który (...) w czasie obchodów 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz podał to jedenaste przykazanie: nie bądź obojętny - wspominał Zoll.
- Muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony z reakcji społeczeństwa na te wypadki. Szczególnie podoba mi się postawa Naczelnej Izby Lekarskiej. Ta solidarność z tym lekarzem, którego dane zostały ujawnione. Ujawnione zostały lekarstwa, które on zażywa. To jest skandal i my musimy nie być obojętni - ocenił.
Podkreślał, że "trzeba absolutnie reagować na tego typu naruszenie podstawowych praw człowieka". - Prawo do prywatności jest fundamentalnym prawem broniącym godność człowieka, a to jest chyba wartość najważniejsza - ocenił były prezes Trybunału Konstytucyjnego.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24