Podejrzewam, że to, co będzie się działo w klubie Koalicji Obywatelskiej, będzie wpływało na przyszłość, a nie to, jak nazywa się szef - powiedziała w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 posłanka Koalicji Obywatelskiej Barbara Nowacka, odnosząc się do dyskusji na temat ewentualnej zmiany lidera w PO. - Czy Platforma ma takiego szefa, czy innego, powinna działać jako partia i wspólnota, a nie chodzić po mediach i grymasić - podkreśliła.
Po wyborach parlamentarnych przyszedł czas na powyborcze rozliczenia. W kontekście Platformy Obywatelskiej najczęściej padają pytania o zmianę przywództwa w partii. W dyskusji publicznej pojawiają się między innymi głosy o kandydaturze Borysa Budki, aktualnego wiceprzewodniczącego PO.
Budka potwierdził, że będzie ubiegał się o stanowisko szefa klubu parlamentarnego. Powiedział to w ubiegłą środę w "Faktach po Faktach" w TVN24.
- Jestem przekonany, że Platforma potrzebuje zmian, a ja sam jestem przygotowany do tego - jeśli będę miał taki mandat zaufania od koleżanek i kolegów - podjąć się tej roli. Natomiast najważniejsze dzisiaj jest, by obronić Senat - podkreślił wówczas wiceprzewodniczący PO.
"Jakie to ma znaczenie, czy szef nazywa się tak, czy inaczej"
- Wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że klub musi pracować bardzo dynamicznie, a Borys Budka jest taką dynamiczną osobą i na dziś jest najpoważniejszym i najbardziej zdeterminowanym kandydatem do walki o przywództwo w klubie - mówiła w "Rozmowie Piaseckiego" w poniedziałek Barbara Nowacka, posłanka Koalicji Obywatelskiej i przewodnicząca Inicjatywy Polska.
Jak podkreśliła, wszystkim w partii "chodzi dokładnie o to samo".
- Żeby klub faktycznie pokazał to, czym jest dzięki wyborcom, bo proszę zobaczyć, kto się dostał do Sejmu i z jakimi wynikami. Najlepsze wyniki robili ci, którzy mieli w sobie dużo energii, dynamiki, trochę osób z młodszego pokolenia, to było bardzo wyraźnie widać. Bardzo dobre wyniki robiły też kobiety, więc emanacją wyników będzie skład prezydium klubu - tłumaczyła.
- Myślę, że Grzegorz Schetyna, który jest bardzo odpowiedzialnym politykiem, też będzie starał się układać partię nie wbrew swoim własnym wyborcom, a w zgodzie z interesami Platformy - dodała.
Nowacka mówiła w programie, że rozmowy o personaliach doprowadzają ją "do rozpaczy".
- Jakie to ma znaczenie, czy szef nazywa się tak, czy inaczej. Znacznie istotniejsze jest to, jak będzie funkcjonował klub i które projekty ustaw będzie przyjmował - wskazała.
Nowacka: partii szkodziło wieczne narzekanie
Przewodnicząca Inicjatywy Polska zwróciła uwagę, że w klubie znajdują się różnorodne osoby, "od potężnych konserwatystów, przez zielonych i grupę lewicową". - Jesteśmy bardzo różnorodni, ale łączą nas fundamentalne sprawy i podejrzewam, że to, co będzie się działo w klubie Koalicji Obywatelskiej, będzie wpływało na przyszłość, a nie to, jak nazywa się szef - przekonywała.
Posłanka komentowała również fakt, że głosy o potrzebie zmiany lidera pojawiały się w obozie opozycji jeszcze w czasie kampanii wyborczej.
- W czasie kampanii poważnie zastanawiałam się, co siedzi w głowach ludzi, którzy zamiast realnie zajmować się swoją kampanią, przygotowaniem programu, nad którym większość z nas naprawdę się napracowała, przychodzą do mediów i zastanawiają się nad tym, kto powinien być szefem ich partii - stwierdziła.
Nowacka zaznaczyła, że jeżeli miałaby wskazać coś, co partii szkodziło, to wskazałaby na "wieczne narzekanie".
- Czy Platforma ma takiego szefa, czy innego, powinna działać jako partia i wspólnota, a nie chodzić po mediach i grymasić - podkreśliła.
Dopytywana o problem przywództwa w PO, Nowacka powiedziała, że zamiast tego "zajmuje się tym, co ją najbardziej do polityki popchnęło". - Próbami zmiany sytuacji kobiet, poprawy na rynku pracy, zmian w edukacji, a nie tym, kto jest szefem danej partii - wymieniała.
Kto na prezydenta?
Po wyborach parlamentarnych partie zaczynają dyskutować o przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Jak pokazał ostatni sondaż dla "Faktów" TVN i TVN24, najtrudniejszym rywalem dla Andrzeja Dudy w ewentualnej drugiej turze wyborów prezydenckich byłaby Małgorzata Kidawa-Błońska, ale także obecny przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk i lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
Nowacka zapytana o przyszłoroczne wybory prezydenckie i kandydata Platformy, powiedziała, że jest zwolenniczką kandydatki, a dokładniej - Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
- Jest człowiekiem konsensusu, kimś, kto potrafi znaleźć wspólne słowa i działania również z ludźmi, którzy głosują za PiS-em, bo czują się wykluczeni, niewysłuchani, bo nie chcą brać udziału w wojnie polsko-polskiej - mówiła.
Nowacka przypomniała, że z Małgorzatą Kidawą-Błońską współpracowała od kilku lat. - Ostatni rok bardzo intensywne, w prekampanii w lipcu przejechałyśmy właściwie prawie cały kraj - przypomniała.
- Małgorzata Kidawa-Błońska była jedną z niewielu osób w Platformie, która nie zajmowała się narzekaniem i szukaniem sobie zastępczych tematów, a realnie pracowała - oceniła.
- Nie lubię ludzi, którzy chodzą i grymaszą, a Małgorzata Kidawa-Błońska realnie pracuje, przekonuje i ma siłę - zaznaczyła. - Ma szansę wygrać wybory - dodała.
Nowacka stawia na kobietę
Posłanka KO zapytana, dlaczego Kidawa-Błońska, a nie Donald Tusk, odpowiedziała, że kobieca kandydatka "poszerza elektorat, nie budzi tak złych emocji i nie ma bagażu tych ostatnich ośmiu lat". - Trzeba pamiętać, że Donald Tusk był liderem Platformy Obywatelskiej, ale porozumienia po umiarkowanej lewej i zielonej stronie nie szukał. Wiele rzeczy, które się działy, mogły dziać się lepiej, na przykład polityka społeczna, równościowa, myślenie o wspólnocie państwowej - wyliczała. - Doskonale wiem, że dla Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i partia Zieloni i Inicjatywa Polska i Nowoczesna będą bardzo chętnie pracować, a dla Donalda Tuska byłby mniejszy entuzjazm - podkreśliła.
Autor: akw//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24