Wykluczenie Zbigniewa Ziobry, Jacka Kurskiego i Tadeusza Cymańskiego z PiS to kolejne odejście z tej partii. Jak dotąd, Prawo i Sprawiedliwość nie ponosiło większego szwanku, natomiast ci, którzy znajdowali się poza partią, trafiali nierzadko na polityczny margines.
Problemy Ziobry w PiS zaczęły się, gdy w wywiadach dla prawicowych mediów domagał się demokratyzacji partii. Mówił też, że w przeciwnym razie niewykluczone będzie zbudowanie dwóch ugrupowań - centrowego i narodowego.
"Ziobryści" poza nawias
Krytycznie o sytuacji w partii po wyborach wypowiadali się też otwarcie Jacek Kurski i Tadeusz Cymański. Jednak grupa sympatyzujących z nimi parlamentarzystów PiS, nazywających się "ziobrystami", jest większa. Wymienia się wśród nich m.in. Arkadiusza Mularczyka, Andrzeja Derę, Marzenę Wróbel czy Beatę Kempę.
Niewykluczone, że wraz z ostatecznym usunięciem Ziobry, Kurskiego i Cymańskiego, po odrzuceniu ich odwołań, PiS opuszczą więc kolejni politycy tego ugrupowania.
Działały "na szkodę partii"
Poprzedni wyłom w PiS miał miejsce pod koniec 2010 roku. Wówczas za - jak to określały władze partii - naruszenie statutu i działanie na szkodę ugrupowania wykluczone zostały Joanna Kluzik-Rostkowska oraz Elżbieta Jakubiak.
Ta druga niedługo po wyborach prezydenckich, we wrześniu 2010 r., decyzją prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, została zawieszona. Powodem miała być jej postawa po kampanii prezydenckiej.
W tym samym czasie z delegacji PiS do Parlamentu Europejskiego wykluczony został Marek Migalski. W liście otwartym opublikowanym na swoim blogu obarczył szefa PiS m.in. winą za niskie notowania partii. Oceniał, że strategia PiS po wyborach prezydenckich "prowadzi prostą drogą do klęski wyborczej" w wyborach samorządowych i parlamentarnych.
Ostatecznie z PiS odeszło kilkunastu posłów i kilku eurodeputowanych, wliczając m.in. Pawła Kowala i Michała Kamińskiego, którzy utworzyli ugrupowanie Polska Jest Najważniejsza. PJN w ostatnich wyborach nie zdołała jednak przekroczyć progu wyborczego, ani nawet progu 3 proc. poparcia, uprawniającego do dotacji z budżetu.
Rozstanie z premierem
W gronie osób, które w ostatnich latach rozstały się z PiS, są także m.in. Ludwik Dorn - przez lata jeden z najbliższych współpracowników szefa PiS i wicepremier w jego rządzie, b. premier Kazimierz Marcinkiewicz, europoseł Paweł Zalewski, który obecnie związany jest z PO, czy b. marszałek Sejmu Marek Jurek.
Ten ostatni opuścił ugrupowanie w kwietniu 2007 roku ze względów ideologiczno-programowych. Jurek najpierw zrezygnował z funkcji marszałka Sejmu, gdy posłowie nie zgodzili się na wprowadzenie do konstytucji zapisu o ochronie życia od momentu poczęcia.
Decyzję o odejściu z PiS podjął po tym, gdy okazało się, że na posiedzeniu rady politycznej partii nie będzie rozmowy o pracach nad zmianą konstytucji w kwestii ochrony życia oraz po głosowaniach w Sejmie w tej sprawie.
Wraz z Jurkiem z PiS odeszło kilkoro innych ówczesnych posłów PiS: Artur Zawisza, Marian Piłka, Dariusz Kłeczek i Małgorzata Bartyzel. Wszyscy podkreślali, że to gest solidarności z Jurkiem. Politycy ci założyli ugrupowanie Prawica Rzeczypospolitej, jednak nie udało im się odnieść żadnych sukcesów wyborczych.
We wrześniu 2007 r. z PiS odszedł były premier Kazimierz Marcinkiewicz. W liście do Kaczyńskiego tłumaczył, że podjął taką decyzję w związku z publiczną oceną jego osoby przez szefa PiS, ale "także ze względu na brak zgody w partii na mówienie tego, co się myśli, na polemikę z niektórymi błędnymi decyzjami ani też na krytykę wybieranej taktyki działania".
"Nie" dla o. Rydzyka
Krótko przed samorozwiązaniem Sejmu we wrześniu 2007 r. PiS opuścił Antoni Mężydło. Tłumaczył, że "PiS mocno zacieśnił więzy z mediami ojca Rydzyka", a on nie mógłby startować z toruńskiej listy PiS, gdyż nie odpowiadałoby mu towarzystwo kilku osób. Ostatecznie związał się z PO.
Po przegranych przez PiS przyspieszonych wyborach parlamentarnych w 2007 roku trzej ówcześni wiceprezesi PiS: Paweł Zalewski, Kazimierz M. Ujazdowski i Ludwik Dorn wystosowali list do Kaczyńskiego w sprawie zmiany sposobu zarządzania partią. Gdy pozostał on bez odzewu, zrezygnowali z funkcji wiceprzewodniczących. Pokłosiem listu było zawieszenie ich w prawach członków PiS w listopadzie 2007 r.
Zalewski i Ujazdowski wystąpili z PiS w grudniu 2007 r., wraz z nimi z partii odszedł b. członek Komitetu Politycznego Piotr Krzywicki. Zalewski i Ujazdowski podkreślali, że choć formalnie sami odeszli z partii, to praktycznie zostali z niej wykluczeni, bo ich głos nie był uwzględniany.
Kilka dni po odejściu Zalewskiego i Ujazdowskiego z PiS odszedł też Jerzy Polaczek, b. minister transportu w rządzie Kaczyńskiego. Polaczek krytycznie wypowiadał się na temat zawieszenia w prawach członków partii trzech byłych wiceprezesów PiS.
Bo różnorodność przestała być atutem
Kolejnym posłem, który zdecydował się na odejście, w grudniu 2007 r., był Jarosław Sellin. Jak wtedy mówił, PiS przestało być ugrupowaniem jednoczącym polską prawicę, a różnorodność ideowa przestała być tam traktowana jako atut.
W kwietniu 2008 roku z PiS odszedł poseł Lucjan Karasiewicz. Jak tłumaczył, był zawiedziony postawą swojego ugrupowania wobec Traktatu Lizbońskiego. Karasiewicz był jedynym posłem PiS, który publicznie deklarował, że zagłosuje za ratyfikacją Traktatu, nawet jeśli zmiany proponowane wówczas przez PiS do ustawy ratyfikacyjnej nie zostaną uwzględnione przez Sejm. Z kolei liderzy PiS wskazywali, że odejście było gestem lojalności wobec politycznego mentora Karasiewicza - Jerzego Polaczka
Synowie marnotrawni?
Część polityków, którzy wyszli z PiS po odejściu byłych wiceprezesów zaangażowała się najpierw w stowarzyszenie Polska XXI, później utworzyli partię Polska Plus, jednak obie inicjatywy upadły. Ostatecznie Ujazdowski, Sellin i Polaczek wrócili do PiS.
W tegorocznych wyborach parlamentarnych z powodzeniem startowali z jego list, podobnie jak Dorn, który jednak nie wszedł do klubu parlamentarnego tego ugrupowania.
Źródło: PAP