"Takie wypowiedzi jak Wojewódzkiego i Figurskiego nigdy nie powinny mieć miejsca. Wstyd Panowie! Podzielam oburzenie MSZ Ukrainy" - napisała na Twitterze Katarzyna Pełczyńska, wiceminister spraw zagranicznych ds. polityki wschodniej i rozwojowej. W ten sposób skomentowała "żarty" dziennikarzy nt. Ukrainek na antenie radia Eska. Wcześniej ich zachowanie skrytykowało ukraińskie MSZ. Protest pod siedzibą radia zapowiada PiS.
Dyplomatyczna burza rozpętała się po audycji 20 czerwca rano, dzień po meczu Anglia - Ukraina, który współgospodarze Euro 2012 przegrali 0:1. Obaj prowadzący poranną audycję postanowili "żartobliwie" wyrazić swoje niezadowolenie z tego wyniku.
Wojewódzki mówił m.in na antenie, że po porażce Ukrainy "zachował się jak prawdziwy Polak" i "wyrzucił swoją Ukrainkę". Figurski dodał: "ja po złości dzisiaj nie zapłacę", oraz "gdyby moja była chociaż odrobinę ładniejsza, to bym ją jeszcze zgwałcił". - Ja to nie wiem jak moja wygląda, bo ona ciągle na kolanach - skomentował Wojewódzki.
Ostra riposta
Wypowiedzi prowadzących nie pozostały bez odzewu na Ukrainie. - Nie możemy przymykać oczu na pojawiające się w polskiej przestrzeni medialnej niedopuszczalne wypowiedzi, które obrażają cześć i godność Ukraińców - napisało dzień później w specjalnym komunikacie ukraińskie MSZ.
- Pozwolili sobie na skrajnie poniżające wypowiedzi pod adresem Ukraińców, co jest niedopuszczalne dla każdego cywilizowanego człowieka - grzmiało ukraińskie MSZ.
Ukraińska dyplomacja podkreśliła, że prowadzący program w radiu Eska Rock "pozwolili sobie na skrajnie poniżające wypowiedzi pod adresem Ukraińców, co jest nie do przyjęcia przez jakiegokolwiek cywilizowanego człowieka, oraz demokratyczne społeczeństwo, w którym nie powinno być miejsca dla publicznych obraz, bądź dyskryminacji na tle narodowościowym". MSZ w Kijowie zaznaczyło, że dwaj dziennikarze pozwolili sobie na obraźliwe słowa o Ukraińcach, gdy Polska i Ukraina "razem i z sukcesem przyjmują finał Euro 2012". - MSZ Ukrainy domaga się publicznych przeprosin od autorów tych wypowiedzi, oraz jest przekonane, że strona polska użyje wyczerpujących środków w celu odpowiedniej reakcji oraz niedopuszczenia do podobnych sytuacji w przyszłości - napisano w komunikacie.
Dypomatyczne niezadowolenie
Na "żarty" zareagowała też ambasada Ukrainy w Warszawie, określając wystąpienie prowadzących jako "obraźliwe i nadzwyczaj poniżające". - Wypowiedzi te obrażają godność i cześć wszystkich obywateli Ukrainy, prowadzą do rozniecania narodowej wrogości między Polakami i Ukraińcami - napisano w oświadczeniu.
Ambasada zaprotestowała "przeciwko publicznej demonstracji szowinizmu polskich dziennikarzy". - Zwracamy się do MSZ Polski, domagając się podjęcia odpowiednich i zdecydowanych działań, aby powstrzymać destrukcyjne tendencje wykorzystywania destrukcyjnej antyukraińskiej retoryki w polskich mediach - napisano w oświadczeniu.
O audycji Wojewódzkiego i Figurskiego oraz ich dyskusji na temat Ukrainek pisały też najważniejsze ukraińskie media.
Dzień później w sprawie głos zabrało polskie MSZ. "Takie wypowiedzi jak Wojewódzkiego i Figurskiego nigdy nie powinny mieć miejsca. Wstyd Panowie! Podzielam oburzenie MSZ Ukrainy" - napisała na Twitterze Katarzyna Pełczyńska, wiceminister spraw zagranicznych ds. polityki wschodniej i rozwojowej.
PiS protestuje
Jak poinformował tvn24.pl poseł PiS Arkadiusz Czartoryski, w związku z zachowaniem dziennikarzy o 14.30 młodzieżówka partii Forum Młodych PiS pod hasłem "Dość chamstwa na antenie radia Eska" będzie pikietować pod siedzibą stacji.
Uczestnicy pikiety będą żądać ukarania radia przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji i wszczęcia śledztwa przez prokuraturę.
Przeciwko wypowiedziom dziennikarzy protestuje też na Facebooku grupa o nazwie "Powiedz chamstwu Wojewódzkiego i Figurskiego NIE".
Nie pierwszy raz
Sposób prowadzenia audycji przez Wojewódzkiego i Figurskiego wywołał kontrowersje także rok temu. W programie z maja ub.r. pod adresem rzecznika Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego Alvina Gajadhura, którego ojciec jest Hindusem, prowadzący używali m.in. sformułowań: "Może zadzwonimy teraz do Murzyna", "Audycję sponsoruje warszawski oddział Ku-Klux-Klanu". Gajadhur złożył zawiadomienie do prokuratury. Ta umorzyła śledztwo, ale pokrzywdzony skutecznie się odwołał. W czerwcu 2012 r. do warszawskiego sądu trafił akt oskarżenia wobec prezenterów radia Eska Rock. Oskarżeni są o znieważenie osoby ze względu na jej przynależność rasową i narodową, grozi im do trzech lat pozbawienia wolności. Rada Etyki Mediów uznała, że podczas wspomnianej audycji radia Eska Rock doszło do "drastycznej demonstracji ksenofobii".
Autor: mk/nsz/tr/bgr/k / Źródło: tvn24.pl, PAP