Zator ze skrzepliny w tętnicy płucnej był przyczyną śmierci Artura Zirajewskiego i była to śmierć z przyczyn chorobowych. Nie stwierdzono obrażeń ani urazów innych niż te, które były wynikiem akcji reanimacyjnej - ujawnił Zbigniew Niemczyk z Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku. Śledztwo będzie kontynuowane. Po informacji o śmierci ważnego świadka ws. zabójstwa gen. Papały pojawiły się spekulacje, że mógł on popełnić samobójstwo.
Według biegłego, wstępne wyniki sekcji zwłok Zirajewskiego, pseudonim Iwan wskazują, że zgon nastąpił "w wyniku zatoru w tętnicy płucnej, do której dostała się skrzeplina". - To ona spowodowała zator. Biegły stwierdził, że śmierć nastąpiła z przyczyn chorobowych. Śledztwo wyjaśni, jakie były przyczyny powstania takiego stanu rzeczy - powiedział Niemczyk.
Prokurator poinformował, że z ciała Zirajewskiego zostały pobrane wycinki z ciała, które będą poddane dalszym badaniom - m.in. toksykologicznym i genetycznym.
- Wyjaśnią one w sposób wszechstronny i bardzo drobiazgowy okoliczności śmierci Artura Zirajewskiego - zapewnił Niemczyk.
"Zator łatwo wywołać"
Śledztwo wszczęte przez gdańską prokuraturę będzie kontynuowane bo - jak zaznaczył prokurator - "szereg kwestii należy dogłębnie wyjaśnić". - Fakt, że śmierć miała miejsce w areszcie śledczym, także to, czy pomoc medyczna była udzielona w sposób prawidłowy i inne kwestie - choćby związane z obiegiem informacji w areszcie śledczym - muszą być pieczołowicie przez prokuraturę sprawdzone - podkreślił.
Według reportera "Faktów TVN" Marka Nowickiego, mówienie, że na śmierć Zirajewskiego na pewno nie miały wpływu osoby trzecie, jest dzisiaj przedwczesne. - Wielu lekarzy kardiologów podkreśla, że zator płucny bardzo łatwo jest wywołać - podkreślił Nowicki.
Co było w grypsie?
Śledczy sprawdzają m.in. rolę Zirajewskiego w przestępstwach, za które odsiadywał wyroki lub był świadkiem. Dzień przed Bożym Narodzeniem otrzymał on od innego skazanego gryps, po którym był niezadowolony. Zniszczył go i spalił wszystkie notatki.
Informacja o grypsie - jak powiedział przed południem na konferencji prasowej szef Służby Więziennej płk Kajetan Dubiel - pochodzi od współosadzonych.
Kilka dni po otrzymaniu grypsu - 28 grudnia o godz. 6.30 w czasie porannego apelu - służba więzienna zorientowała się, że Zirajewski nie wstał z łóżka. - Nie powiodły się próby obudzenia go. Wezwano lekarza. Po jego interwencji, Zirajewski z podejrzeniem zatrucia lekami i zapaleniem płuc został umieszczony w szpitalu MSWiA w Gdańsku - powiedział Dubiel.
Wyjaśnił, że "Iwan" zatruł się najprawdopodobniej lekiem o nazwie Estazolan, który lekarz więzienny przypisał mu jako środek nasenny od 18 listopada ub. roku (skazani nie dostają od razu całego leku, tylko pojedyncze tabletki, Zirajewski mógł je gromadzić).
List do żony
Szef Służby Więziennej zapewnił, że Zirajewski przebywał w szpitalu MSWiA pod stałą kontrolą funkcjonariuszy służby więziennej oraz policjantów z oddziału antyterrorystycznego.
Został stamtąd wypisany 31 grudnia, a potem umieszczony w przywięziennym szpitalu. Przebywał tam w przeszklonym pomieszczeniu, obserwowany przez funkcjonariuszy i personel.
Dubiel przedstawił też ostatni moment życia Zirajewskiego. - 3 stycznia o godzinie 14.55 funkcjonariusz dozorujący powiadomił, że skazany nie daje oznak życia. Upadł przy czynnościach higienicznych - powiedział.
Skazanego reanimował najpierw lekarz więzienny, a potem ekipa pogotowia ratunkowego. - Akcja reanimacyjna zakończyła się niepowodzeniem. O godz. 15.39 lekarz pogotowia stwierdził zgon - relacjonował szef Służby Więziennej.
W trakcie przeszukania celi Zirajewskiego znaleziono list do żony, który skazany napisał na tydzień przed śmiercią. Były w nim - jak powiedział Dubiel - wskazówki dotyczące wychowania ich wspólnych dzieci, jak również pełnomocnictwa dla żony w sprawie postępowania przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu.
Szef Służby Więziennej podkreślił, że list do żony nie miał charakteru listu pożegnalnego i nie wskazuje na rzekomy zamiar popełnienia samobójstwa. Jego zdaniem, ma raczej związek ze sprawą o ograniczenie władzy rodzicielskiej osadzonego (Zirajewski miał być także świadkiem o zabójstwo ws. przestępcy z Trójmiasta).
Kontrola
Przedstawiciele służby więziennej obecni wraz z ministrem sprawiedliwości na konferencji prasowej podkreślali, że Zirajewski - przed śmiercią - nie podejmował prób samobójczych.
Jak powiedział na konferencji prasowej minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski, w poniedziałek w areszcie śledczym w Gdańsku rozpocznie się kontrola zespołu Centralnego Zarządu Służby Więziennej.
Zespół przesłucha strażników więziennych oraz współosadzonych z Zirajewskim, a także personel medyczny ze szpitala przy gdańskim areszcie śledczym.
Pierwszych oględzin ciała i miejsca zdarzenia - jak poinformował minister - jeszcze w niedzielę dokonał prokurator. Gdańska Prokuratura Okręgowa wszczęła w poniedziałek śledztwo w sprawie śmierci Artura Zirajewskiego (całe postępowanie nadzoruje Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku).
Ważny świadek
Zirajewski odsiadywał wyrok 15 lat więzienia za działalność w tzw. klubie płatnych zabójców. Był ważnym świadkiem w śledztwie ws. zabójstwa byłego Komendanta Głównego Policji gen. Marka Papały. O jego zlecenie oskarżał polonijnego przedsiębiorcę Edwarda Mazura. Twierdził, że w kwietniu 1998 r. brał udział w spotkaniu w hotelu w Gdańsku, podczas którego szukano kogoś, kto weźmie zlecenie na zabójstwo "głównego psa".
Według jego relacji Edward Mazur i gangster Andrzej Z."Słowik" spotkali się w tym celu z Nikodemem Skotarczakiem, ps. Nikoś, i właśnie z "Iwanem".
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot.PAP