O gospodarczych i społecznych nastrojach po dziesięciu miesiącach zbrojnej rosyjskiej inwazji na Ukrainę rozmawiali eksperci "Faktów po Faktach". - Tę wojnę wygra się środkami wojskowymi, nie ekonomicznymi - ocenił były ambasador RP w Afganistanie Piotr Łukasiewicz. Analityczka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Anna Maria Dyner mówiła z kolei, że "jakkolwiek to upiornie nie zabrzmi", to dla wielu Rosjan wojna jest "elementem awansu ekonomicznego".
O gospodarczą sytuację Ukrainy i Rosji pytani byli goście wtorkowego wydania "Faktów po Faktach" w TVN24 - Anna Maria Dyner, analityczka ds. Białorusi i polityki bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych oraz pułkownik rezerwy, doktor Piotr Łukasiewicz, były ambasador RP w Afganistanie.
"Tę wojnę wygra się środkami wojskowymi, nie ekonomicznymi"
Dyner stwierdziła, że "zdecydowanie widać, że jeśli jakakolwiek gospodarka się wykrwawia, to ukraińska". - Oficjalne dane rosyjskie mówią o kilkuprocentowym spadku PKB. Faktem jest, że Rosja ma potężne zasoby i ma możliwości przestawienia gospodarki właśnie w tryb wojskowy. Po drugie, nie jest izolowana międzynarodowo, bo jest choćby współpraca z Chinami i większością państw trzeciego świata, czyli nie świata euroatlantyckiego. Trzeba też dołożyć to, w jaki sposób Rosja obchodzi sankcje. Tu nawet w sukurs przychodzą takie państwa jak Białoruś, które mają zdolności, żeby pomagać rosyjskiej gospodarce - wyliczała.
Łukasiewicz odpowiadał na to, że "tę wojnę wygra się środkami wojskowymi, nie ekonomicznymi". - Tutaj bym upatrywał nadzieję na ewentualne, jakieś spodziewane, zwycięskie, zakończenie tego konfliktu z niekorzyścią Rosji. Ekonomia jest tu dodatkiem. Pewnie spadające ceny ropy nie będą pomagały w spinaniu się budżetu rosyjskiego, (…) znamy te dolegliwości, ale to są wciąż dolegliwości. Im szybciej Ukraińcy otrzymają sprzęt, w tym sprzęt ciężki, samoloty i czołgi, tym szybciej ta wojna będzie się przychylała na stronę ukraińską - powiedział.
Nastroje "nadchodzącej apokalipsy" w Rosji
W dyskusji poruszono temat rosyjskich nastrojów wobec blisko roku wojny. Dyner zauważyła przy tym, że "jakkolwiek to upiornie nie zabrzmi, to dla wielu jest to element awansu ekonomicznego". - Nie rozmawiamy tutaj o dużych miastach, ale o rosyjskiej prowincji, kiedy się okazuje, że jest możliwość spłacenia hipoteki, jak ktoś pójdzie walczyć, że są odszkodowania za śmierć czy za rany, że jest większe wynagrodzenie. To są elementy, które są kuszące. Nam się to w głowie nie mieści, ale tak faktycznie jest. To bardzo prosty mechanizm, który działa - tłumaczyła.
Drugą rzeczą, jak mówiła, jest "niesamowicie rozkręcona propaganda" i "gloryfikacja bohaterstwa w Rosji". - Jeżeli teraz Władimir Putin, choćby w noworocznym orędziu, porównuje tych Rosjan, którzy giną teraz w Ukrainie, z bohaterami wielkiej wojny ojczyźnianej, to działa to propagandowo na Rosjan - mówiła.
W tym kontekście Łukasiewicz zauważył, że w ostatnich tygodniach "w Rosji włączają się nastroje apokaliptyczne, kult śmierci, kult matek, które mają rodzić przyszłych 'bohaterów', którzy zginą za ojczyznę". - Opowiadanie przez Putina, jak nieważne jest życie, to są nastroje nie tyle patriotyczne, ile nadchodzącej apokalipsy - podsumował.
CAŁA ROZMOWA DOSTĘPNA JEST W TVN24GO:
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24