Wiele osób w Ukrainie szuka możliwości ucieczki z zaatakowanego przez Rosję kraju. Polacy, chcący im w tym pomóc, wyruszają nawet własnymi samochodami, by umożliwić w miarę wygodny transport. Maciej Wierzbicki, kierowca wolontariusz, przekazuje w rozmowie z TVN24, że codziennie dostaje setki telefonów z prośbą o pomoc.
Ogłoszenie o swojej gotowości do przywiezienia uchodźców Maciej Wierzbicki zamieścił trzy dni temu. Od tej pory jego telefon nie milknie. - Ogłosiłem się w internecie, że zamierzam jechać do Ukrainy. To spowodowało, że od trzech dni dostaję telefon co 45 sekund, średnio - wyznaje w rozmowie z reporterem TVN24 na przejściu granicznym w Dorohusku (województwo lubelskie).
- Nie jestem w stanie wszystkich telefonów odbierać, często puszczam zbiorcze SMS-y, przekierowując ludzi do innych kierowców, żeby mieli szanse na to, by ich zabrano. Ale podkreślam: jeśli jeden telefon to trzy lub cztery osoby do odebrania, a ja od trzech dni dostaję takich telefonów 150-200, to można łatwo policzyć, ile tych osób jest do zabrania. A kierowców jest naprawdę niewielu - zauważa pan Maciej.
Czytaj też: Pomoc dla obywateli Ukrainy. Na jakich warunkach można wjechać do Polski i gdzie można uzyskać pomoc?
Kierowcy mogą pomóc uchodźcom
Pan Maciej zachęca, by przyłączyć się do akcji. I uspokaja, że na obecnym etapie (rozmowę przeprowadziliśmy w ciągu dnia we wtorek) na terenach do 100 kilometrów od granicy oraz w okolicach Lwowa jest to bezpieczne. - Jeśli jesteśmy w stanie pomóc trochę niestandardowo, wychodząc trochę poza swoją strefę komfortu, to bardzo zachęcam do tego, żeby ruszyć do Ukrainy i porzucić swój strach – apeluje.
– Checkpointy zrobione przez armię ukraińską oraz przez ochotników są co 20 kilometrów. Sprawdzają nas i jak tylko widzą, że jestem wolontariuszem z Polski i wiozę kobiety i dzieci albo jadę po nie, bez problemu przepuszczają – podkreśla mężczyzna.
Atak Rosji na Ukrainę - oglądaj program specjalny w TVN24
Źródło: TVN24 Kraków