Stan klęski żywiołowej ogłoszony w odpowiednim momencie to jest przede wszystkim pomoc - ocenił we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 Grzegorz Furgo (PO). - Wojewoda pomorski mi osobiście bardzo podpadł. Widocznie tam nie był. Radzę po prostu pojechać i zobaczyć, jaka to jest skala - dodał, odnosząc się do decyzji wojewody, który nie ogłosił stanu klęski żywiołowej.
Mieszkańcy Pomorza wciąż walczą ze skutkami nawałnic, które przeszły nad Polską w nocy z piątku na sobotę. Pozrywane dachy, zniszczone uprawy, tysiące powalonych drzew - taki krajobraz zostawiła po sobie gwałtowna wichura. Mieszkańcy między innymi Rytla i gminy Sulęczyn apelują o ogłoszenie stanu klęski żywiołowej. Ten można wprowadzić na wniosek wojewody. Decyzję taką może również podjąć Rada Ministrów.
- Do zbierania gałęzi, zamiatania liści, nie będziemy wzywać wojska - mówił w "Faktach" TVN Dariusz Drelich, wojewoda pomorski.
- Nie wystąpiłem z takim wnioskiem dlatego, że nie widziałem i nie widzę takiej potrzeby. Wziąłem pod uwagę wszystkie za i przeciw. Byłoby więcej utrudnień dla mieszkańców niż zalet z wprowadzenia stanu klęski żywiołowej - tłumaczył Dariusz Drelich, wojewoda pomorski. - Musimy brać pod uwagę, że jest to pewien stan wyjątkowy, który nakłada pewne obowiązki i ograniczenia dla mieszkańców, dla obywateli - dodał.
"Stan klęski żywiołowej to jest przede wszystkim pomoc"
We "Wstajesz i wiesz" w TVN24 Grzegorz Furgo (PO) i Agnieszka Ścigaj (Kukiz'15) komentowali działania władz.
- Stan klęski żywiołowej ogłoszony w odpowiednim momencie to jest przede wszystkim pomoc. Bez wojska, bez pomocy ludzkiej, ci mieszkańcy sobie nie poradzą, sprzątania jest na lata - temu służy ogłoszenie stanu klęski żywiołowej - powiedział Furgo.
Jak dodał, "dziwi się, dlaczego cały czas mamy lęk władzy przed ogłoszeniem tego stanu klęski żywiołowej".
"Wojewoda tam nie był widocznie"
Odniósł się także do słów wojewody pomorskiego Dariusza Drelicha. - Wojewoda pomorski mi osobiście bardzo podpadł. Jeżeli ja czytam, że on nie będzie sprowadzał wojska do sprzątania liści, to szlag mnie trafia. Pan wojewoda tam nie był widocznie. Radzę po prostu pojechać i zobaczyć, jaka to jest skala - stwierdził Furgo.
Zdaniem Grzegorza Furgo, żadne obrazki nie oddadzą tej udręki, którą mają ci ludzie. - To jest nieskończoność zniszczeń - ocenił.
Stan klęski żywiołowej "realna pomoc finansowa"
Jak dodała z kolei Agnieszka Ścigaj, "ogłoszenie stanu klęski żywiołowej to jest realna pomoc finansowa, która by była dużo większa".
- Obejmowałaby wszystkich, którzy tym stanem klęski żywiołowej są objęci. To jest pewnie jeden z głównych powodów, dla których nie ogłasza się stanu klęski żywiołowej - stwierdziła. - Nie wiem, co się musi jeszcze wydarzyć, żeby stan klęski żywiołowej ogłosić - dodała.
Jak zaznaczyła, w Polsce mamy szkolenia obrony terytorialnej. Zdaniem Ścigaj, to by było właśnie dla nich najlepsze szkolenie - pomoc tym ludziom po nawałnicach.
Apel do ministra Szyszki
Grzegorz Furgo zaapelował także do ministra Jana Szyszki. - Apeluję do ministra Szyszki cały czas, żeby przestał znęcać się nad tą biedną naszą puszczą, tylko przerzucił ten sprzęt tam (na Pomorze - przyp. red.), bo tam ma pracy na dwa-trzy lata, zresztą sam to powiedział - podsumował.
Szyszko w czwartek w Radiu Maryja ocenił, że "dwa-trzy lata będzie usuwane drewno, które zostało zniszczone". - W pierwszym rzędzie zostaną oczywiście usunięte te przy drogach. Będzie usuwane leżące drewno z pól po to, żeby te szkody w jakiś sposób naprawić - powiedział Szyszko.
Autor: kb/sk/jb / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24