Przed Wojciechem Jasińskim poważne wyzwanie. Ma zarządzać PKN Orlen, najbogatszą spółką skarbu państwa. Choć doświadczenie biznesowe ma raczej skromne, jego niewątpliwą zaletą wydaje się być wieloletnia przyjaźń z Jarosławem Kaczyńskim, która trwa, mimo że Jasiński należał do PZPR. Materiał programu "Czarno na Białym".
W życiorysie nowego prezesa PKN Orlen próżno szukać epizodów, które mogłyby mu dać odpowiednie doświadczenie i umiejętności do zarządzania jedną z największych firm w tej części Europy. Był ministrem skarbu, szefem NIK, prezesem powiązanej z PiS spółki "Srebrna" oraz pracował w "Społem". Politycy PiS utrzymują jednak, że Jasiński stosowne doświadczenie ma.
Niechlubne początki
Politycznym kolegom nowego szefa PKN Orlen nie przeszkadza też to, że swojego czasu należał on do PZPR i był urzędnikiem komunistycznej administracji. Sam Jasiński nerwowo reaguje na pytania o swoją przeszłość i zapewnia, że będąc w Partii działał na rzecz "Solidarności" i pomagał jej działaczom. Co innego twierdzi jednak Andrzej Woźniakiewicz, pracownik Wydziału Komunikacji Urzędu Miasta Płocka w latach 1975-1976. Za udział w demonstracji opozycji, na której miał znaleźć się przypadkowo, został w trybie nadzwyczajnym wyrzucony z pracy. W składzie egzekutywy partyjnej decydującej o losie Woźniakiewicza miał zasiadać rzekomo działający na rzecz opozycji Jasiński, który jednak zagłosował tak jak wszyscy, czyli za zwolnieniem. - W jakiś sposób to kółko się zamyka. Wtedy była demonstracja przeciwko takim ludziom jak Jasiński, a teraz pan Jasiński jest prezesem Orlenu - konstatuje Woźniakiewicz.
Odkupienie poprzez pracę i wierność
- To jest karierowicz, to jest do jakiegoś stopnia cynik, ale postawił po 1989 roku na lepszego konia niż przed 1989 rokiem - twierdzi Andrzej Stankiewicz, dziennikarz "Rzeczpospolitej", który publikował artykuły na temat przeszłości Jasińskiego. Owym "lepszym koniem" był Jarosław Kaczyński, kolega ze studiów. - Jasiński jest przede wszystkim przyjacielem i myślę, że to jest ta kwalifikacja najważniejsza - twierdzi Stankiewicz. Jasiński wstąpił do partii Porozumienie Centrum braci Kaczyńskich i od tego czasu jest jej wierny, tak samo jak prezesowi. Jego przeszłość z czasów PRL najwyraźniej została mu zapomniana. - Wysyłany na konkretny odcinek realizuje to, czego chce od niego partia. Kiedyś była PZPR, dziś to PiS. Dla Jasińskiego to tak naprawdę jedno i to samo - uważa Stankiewicz. Dowodem na bliską zażyłość Kaczyńskiego i Jasińskiego ma być to, że został wprowadzony do zarządu spółki "Srebrna". Należą do niego tylko najbliżsi współpracownicy prezesa, który kontroluje całość. Spółka jest właścicielem dwóch biurowców w atrakcyjnych punktach stolicy. Działa na rynku nieruchomości. Teraz formalnie należy do fundacji Instytut Lecha Kaczyńskiego.
Mieli być młodzi fachowcy
Zdaniem rozmówców "Czarno na Białym", prezesowanie PKN Orlen jest nagrodą dla Jasińskiego za przyjaźń i wierność. Według opinii Andrzeja Szcześniaka, eksperta ds. rynku paliw, w największej polskiej spółce paliwowej już od dawna funkcjonuje zasada wyznaczania szefa na zasadzie "politycznego nadania". Co znamienne, jeszcze dekadę temu sam Jasiński zdecydowanie krytykował takie metody postępowania. - W spółkach z udziałem skarbu państwa nie ma miejsca dla osób z politycznego nadania - oznajmił w wywiadzie dla "Pulsu Biznesu" z 2005 roku. Wśród owych spółek wymienił między innymi PKN Orlen. - Będziemy chcieli zastąpić ich młodymi fachowcami - zapewniał wówczas.
Teraz Jasiński nie chciał rozmawiać z reporterami "Czarno na Białym".
Autor: mk/ja / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24