Prokuratura ujawniła nowe fakty w sprawie śmierci zabójców Krzysztofa Olewnika. Alkohol, wykryty w organizmie Wojciecha F. znajdował się w jego moczu, nie we krwi - poinformował Prokurator Okręgowy w Olsztynie Cezary Kamiński. Są też nowe szczegóły w sprawie śmierci drugiego z porywaczy, który również popełnił samobójstwo, Sławomira Kościuka.
Informację o alkoholu we krwi podała w niedzielę rzecznik Służby Więziennej. Wcześniej mówił o tym rzecznik olsztyńskiej prokuratury. - We krwi nie było alkoholu. Stwierdzono go w moczu, gdzie alkohol dłużej się utrzymuje - podkreślił prokurator Kamiński. W organizmie Wojciecha F. wykryto też śladowe ilości amfetaminy. Jak powiedział Kamiński, amfetamina w organizmie może pozostawać do pół roku.
Śledczy próbują ustalić, kiedy i kto podał F. alkohol oraz narkotyki. W dniu, kiedy mężczyzna odebrał sobie życie kilka godzin spędził poza aresztem - uczestniczył w czynnościach procesowych CBŚ. Rzecznik policji Mariusz Sokołowski przekonywał w niedzielę w TVN24, że gdy F. przebywał pod opieką funkcjonariuszy CBŚ, nie podano mu ani alkoholu ani narkotyków.
Wątpliwości wokół śmierci porywacza
We krwi Wojciecha F. nie było alkoholu. Stwierdzono go w moczu, gdzie alkohol dłużej się utrzymuje. Cezary Kamiński
Wojciechowi F. śledczy zamierzali przypisać tzw. sprawstwo kierownicze przy porwaniu i zabójstwie Krzysztofa Olewnika. Jednak w czerwcu 2007 mężczyzna popełnił samobójstwo w areszcie w Olsztynie. To właśnie F. miał zdecydować, że porwanego syna przedsiębiorcy z Drobina (Mazowieckie) należy zamordować.
W areszcie toczy się wewnętrzne śledztwo
Inny ze sprawców, Sławomir Kościuk popełnił samobójstwo w piątek wieczorem w celi aresztu w Płocku. Śledztwo w tej sprawie wszczęła płocka prokuratura. Niezależnie od tego, okoliczności śmierci Kościuka ma wyjaśnić także wewnętrzne postępowanie prowadzone w Zakładzie Karnym w Płocku, gdzie Kościuk się powiesił.
Kościuk był jednym z dwóch skazanych 31 marca przez płocki sąd na dożywocie w sprawie porwania i zabicia Krzysztofa Olewnika. Tego dnia skazano 10 osób, które odpowiadały za 66 przestępstw, w tym także za napady rabunkowe, włamania i rozboje.
Nic nie wskazywało na zamiar samobójstwa
Jak poinformował rzecznik płockiego Zakładu Karnego Piotr Gomułka, Kościuk już po wyroku sądu był uważnie obserwowany przez służby więzienne i nic w jego zachowaniu nie wskazywało, że może targnąć się życie. - Na przestrzeni całego tygodnia, czyli od kiedy zapadł wyrok skazujący, bardzo bacznie obserwowaliśmy osadzonego. Był konsultowany psychologiczne, był na rozmowach u wychowawców. Ostatnia z nich miała miejsce 4 kwietnia. Nie mieliśmy żadnych sformalizowanych podejrzeń, że coś może się zdarzyć. Nic w zachowaniu osadzonego nie wskazywało, że będzie próbował takiego czynu dokonać - podkreślił rzecznik.
Pytany o kontakty Kościuka w ostatnim czasie, Gomułka przyznał, iż 1 kwietnia miał on widzenie z matką i siostrą. - Jako tymczasowo aresztowany nie miał możliwości korzystania z telefonu, czyli nie mógł dzwonić, ani też nikt do niego nie mógł dzwonić - dodał rzecznik.
Wyjaśnił, że Kościuk przebywał w celi jednoosobowej monitorowanej przez kamerę, obejmującą całe pomieszczenie, w tym także kącik sanitarny - jednak obraz tego miejsca jest zawsze niewyraźny. - Obraz tego kącika sanitarnego jest nieco przymglony, żeby zapewnić odrobinę intymności osadzonemu - powiedział Gomułka. Dodał, iż nie ma obowiązku rejestracji takiego obrazu. - My nie przechowujemy takich zapisów - zaznaczył.
Według rzeczniczki więziennictwa major Luizy Sałapy, Kościuk powiesił się na prześcieradle w piątek wieczorem w celi jednoosobowej, w kąciku sanitarnym, między godz. 21.18, kiedy była ostatnia kontrola celi, a 22.00. Nie zostawił listu pożegnalnego.
Sekcja zwłok we wtorek
Kościuk miał 51 lat. Podobnie jak Wojciech F., pochodził z Warszawy. Po porwaniu Krzysztofa Olewnika zajmował się dowożeniem jedzenia i pilnowaniem uprowadzonego. Pomagał też w odebraniu okupu. To on w trakcie śledztwa szczegółowo zrelacjonował warunki, w jakich Krzysztof Olewnik był więziony - najpierw w garażu, przykuty łańcuchem do ściany, a potem w podziemnym betonowym zbiorniku na nieczystości. Szczegółowo opowiadał też o tym, w jaki sposób zginął porwany i wskazał miejsce w lesie na terenie gminy Różan (Mazowieckie), gdzie zakopano zwłoki.
W czasie procesu Kościuk jako pierwszy z oskarżonych składał przed sądem wyjaśnienia. Przyznał się do popełnienia przestępstwa wraz z innym oskarżonym - Robertem Pazikiem. Podkreślał, iż nie brał udziału w uprowadzeniu i prosił rodzinę Krzysztofa Olewnika o wybaczenie.
We wtorek ma zostać przeprowadzona sekcja zwłok Kościuka, która ma ostatecznie wyjaśnić przyczynę jego śmierci.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24