Chcielibyśmy, żeby było przeprowadzanych więcej badań na obecność koronawirusa, we wtorek minister zdrowia wysłał dyrektorom szpitali wskazania, by testować personel medyczny w każdym przypadku, kiedy wystąpią objawy lub gdy był kontakt lub tylko podejrzenie kontaktu z osobą zakażoną – poinformował Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia. Dodał, że liczy, że wskazania do testów na koronawirusa są wypełniane na bieżąco.
Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia, mówił na środowej konferencji prasowej między innymi o przeprowadzaniu testów na koronawirusa. Stwierdził, że w Polsce jest ponad milion kupionych testów na obecność koronawirusa i nie ma problemów, żeby z nich korzystać.
Na pytanie, dlaczego potencjał laboratoriów wykonywania 25 tysięcy testów na dobę nie jest wykorzystywany i czy nie lepiej, by także lekarz pierwszego kontaktu mógł pobierać wymazy, Andrusiewicz odpowiedział, że resort nie chce, by pacjenci podejrzewający u siebie zakażenie kierowali się do POZ. Przypomniał, że jeśli ktoś podejrzewa, że może mieć wirusa, może skorzystać z teleporady.
Czytaj więcej w raporcie tvn24.pl: Koronawirus - najważniejsze informacje >>>
O testach "decydują wskazania"
- Jeżeli lekarz widzi wskazanie do przeprowadzenia testu, może taką osobę skierować do szpitala, gdzie zostanie od razu zlecony test, bądź wskazać stację sanitarną epidemiologiczną i tam też zostanie przeprowadzony test - powiedział.
- Co do samego procesu testowania, na pewno chcielibyśmy, żeby było więcej - podkreślił. Dodał, że minister zdrowia Łukasz Szumowski "wysłał pismo do dyrektorów szpitali zachęcające do testowania personelu medycznego w każdym przypadku, kiedy wystąpią objawy, w każdym przypadku, kiedy personel będzie miał chociażby podejrzenie o kontakt z zakażoną osobą".
- Krajowy konsultant do spraw chorób zakaźnych kierował i kieruje pisma w sprawie wskazań do prowadzenia testów. To jest to, co może robić, ale nikt nikogo nie jest w stanie namawiać na bieżąco do prowadzenia testów, jeżeli dajemy wskazania ogólne, jeżeli przypominamy o tych wskazaniach, jeżeli mówimy, że mamy ponad milion zakupionych testów, jeżeli mówimy, że laboratoria mogą zrobić 25 tysięcy testów na dobę, to cóż możemy więcej zrobić? Po prostu decydują wskazania i liczymy, że te wskazania rzeczywiście są wypełniane na bieżąco, czyli osoby ze wskazaniami są kierowane - stwierdził Andrusiewicz.
Zasady w żłobkach i przedszkolach
Mówił też o zasadach, na jakich od 6 maja będą mogły być otwierane żłobki i przedszkola. Zapewnił, że przed otwarciem zostaną przygotowane wytyczne, które powinny obowiązywać w takich placówkach. - Zostaną tam skierowane tak, żeby ograniczyć możliwości zakażania w przedszkolach czy żłobkach i żeby ta transmisja z przedszkola i żłobka nie przeniosła się na domy rodzinne - powiedział. Dodał, że w sprawie tego, czy dzieci będą musiały nosić w przedszkolu maseczki, należy poczekać na wytyczne Głównego Inspektora Sanitarnego.
Rzecznik mówił również o oddawaniu krwi. - Na bieżąco zachęcamy do oddawania krwi, bo rzeczywiście w dobie koronawirusa tej krwi oddajemy mniej, ale trudno się dziwić, każdy z nas ma pewne obawy. Krwi obecnie nie brakuje, ale w związku z tym, żeby jej nie zabrakło na czas epidemii, to obowiązuje jeszcze zalecenie Narodowego Funduszu Zdrowia co do ograniczenia zabiegów z wykorzystaniem dużej ilości krwi - powiedział.
- Co do osocza natomiast, to pamiętajmy, że osoby, które mogą oddać osocze, to jest mniej więcej 5 do 7 procent osób, które wyzdrowiały. Nie możemy więc żyć w przekonaniu, że wszyscy, którzy wyzdrowieją, mogą oddać osocze. Druga rzecz, pamiętajmy, że terapia osoczem jest nadal terapią nadal eksperymentalną, w trakcie badań klinicznych, więc na jej efekty musimy poczekać - dodał.
Kopalnie i DPS-y ogniskami choroby
Odnosząc się do porannych danych na temat nowych zakażeń, Andrusiewicz wskazał, że na ich liczbę rzutuje kilka ognisk choroby.
- Mamy na Śląsku trzy kopalnie, w których są zakażenia. Są to też domy pomocy społecznej na Pomorzu i w województwie kujawsko-pomorskim, także prywatny dom seniora w Wałbrzychu – poinformował. - Gdybyśmy odjęli te ogniska, to liczba transmisji nie byłaby wysoka. Na dziś wskaźnik zakażenia jest w okolicach 1,11, czyli jedna osoba jest dzisiaj w stanie zarażać niewiele ponad jedną osobę. Chcielibyśmy zejść do wskaźnika poniżej 1 – zaznaczył.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24