Sąd Okręgowy w Warszawie nie uwzględnił wniosku obrońców Marka Falenty o odroczenie wykonania kary 2,5 roku więzienia w związku z tak zwaną aferą podsłuchową. Falenta ubiegał się o odroczenie z powodu stanu zdrowia.
- Będziemy składali zażalenie w tej sprawie. Wyczerpiemy całość procedury - oświadczył mecenas Marek Małecki, obrońca Falenty. Adwokat nie chciał zdradzić uzasadnienia decyzji sądu. Dodał, że wniosek o odroczenie był spowodowany "kwestiami intymnymi" jego klienta, w tym stanem zdrowia skazanego.
Brak opinii i odroczenie decyzji
Wtorkowe posiedzenie sądu nie było pierwszym w tej sprawie - pierwsze odbyło się 22 maja, kolejne 26 czerwca tego roku. Podczas tego drugiego sąd powołał biegłego "na okoliczność ustalenia, czy możliwe jest wykonanie wobec Marka F. orzeczonej kary".
Ekspert wskazał sądowi, że potrzebna jest opinia biegłych z innej specjalizacji, żeby ostatecznie stwierdzić, czy stan skazanego pozwala na przebywanie w zakładzie karnym. Eksperci opinię mieli wydać we wrześniu, ale tego nie zrobili, więc sąd odroczył wydanie postanowienia w sprawie Falenty do 2 października.
Skazany na więzienie
Marek Falenta został skazany w 2016 roku przez Sąd Okręgowy w Warszawie na 2,5 roku więzienia. Biznesmen został ukarany w związku z tak zwaną aferą podsłuchową. Kelner Konrad Lassota i Krzysztof Rybka zostali skazani na 10 miesięcy w zawieszeniu i grzywny. Sąd odstąpił od ukarania kelnera Łukasza N., nakazując mu zapłatę 50 tysięcy złotych na cel społeczny.
Wyrok uprawomocnił się w grudniu 2017 roku.
Obrońca biznesmena mecenas Marek Małecki mówił wówczas, że złoży w sprawie swojego klienta kasację do Sądu Najwyższego. Oprócz kasacji zapowiadał także wniosek o wstrzymanie wykonania kary wobec Falenty.
Kasacja i wniosek o odroczenie
Kasacja wpłynęła do Sądu Najwyższego 29 sierpnia tego roku. W kasacji zawarto również wspomniany wniosek o wstrzymanie wykonania wyroku w zaskarżonej części. Wniosek o kasację ma być rozpoznany przez Sąd Najwyższy na posiedzeniu 25 października.
Mecenas Małecki w kasacji zarzuca, że Sąd Apelacyjny "w sposób powierzchowny i wybrakowany" odniósł się do zarzutów apelacyjnych dotyczących wskazanych przez niego sprzeczności w zeznaniach jednego ze współoskarżonych.
Afera podsłuchowa
Sprawa, w której skazany został Falenta, dotyczy nagrywania w latach 2013-2014 r. osób z kręgów polityki, biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych w dwóch restauracjach. Nagrano między innymi ówczesnych szefów: MSW - Bartłomieja Sienkiewicza, MSZ - Radosława Sikorskiego, resortu infrastruktury - Elżbietę Bieńkowską, prezesa NBP Marka Belkę, szefa CBA Pawła Wojtunika.
Podczas 66 nielegalnie nagranych spotkań utrwalono rozmowy ponad stu osób. Prokuraturze udało się ustalić tożsamość 97. Ujawnione w mediach nagrania były powodem tak zwanej afery taśmowej w 2014 roku i wywołały kryzys w rządzie PO-PSL.
Według sądu motywacją do nagrywania rozmów miało być osiągnięcie korzyści finansowej, a biznesmen Marek Falenta był jedynym pomysłodawcą tych działań oraz "wyłącznym dysponentem nagrań".
"Jakakolwiek inna niż finansowa motywacja sprawców, w ocenie sądu, "nie znajduje oparcia w poczynionych ustaleniach faktycznych" - uznał Sąd Okręgowy. Sąd Apelacyjny za słuszne uznał ustalenia i wnioski sądu I instancji.
Obrońca Marka Falenty twierdzi, że jego klient "nie popełnił zarzucanego mu czynu".
- Wszystko wskazuje na to, że to kelnerzy, ale z czyjego podszeptu, tego nie wiemy - mówił mecenas Małecki, pytany o to, kto ostatecznie go popełnił.
Autor: momo / Źródło: PAP