W przyszłym tygodniu złożę zawiadomienie do prokuratury w związku z wydatkowaniem środków publicznych z Funduszu Sprawiedliwości - przekazał senator Krzysztof Kwiatkowski, przewodniczący senackiej komisji ustawodawczej. Ocenił, że "politycy kiedyś Solidarnej, a teraz Suwerennej Polski to gamonie, popaprańcy prawni". Michał Szczerba z KO zwrócił uwagę na słownictwo polityków, które przypomina "grypserę więzienną", a nie "dialogi kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości". Anna Gembicka z PiS nazwała krytykę polityków PO "hipokryzją".
Na piątkowej konferencji prasowej Krzysztof Kwiatkowski, były prezes NIK i przewodniczący senackiej komisji ustawodawczej, odniósł się do sprawy wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości.
- Chciałbym państwa poinformować, że już w przyszłym tygodniu zgłaszam zawiadomienie do prokuratury w związku z popełnieniem przestępstwa wielokrotnego naruszenia przepisów prawa obowiązujących w Polsce w związku z wydatkowaniem środków publicznych z Funduszu Sprawiedliwości - przekazał.
Jak podkreślał, "łącznie mówimy o dziesiątkach umów i dziesiątkach milionów złotych". - W sposób szczególny mówimy o sytuacji wydawania tych pieniędzy z pominięciem procedury konkursowej. Moim zdaniem możemy mówić nawet o udziale w zorganizowanej grupie przestępczej. Jej cechą charakterystyczną jest podejmowanie wspólnych działań w celu zatarcia śladów przestępstwa i uniknięcia odpowiedzialności - dodał.
"Gamonie, popaprańcy prawni"
- I tak jak w przypadku Pegasusa, dokładnie tak samo w przypadku Funduszu Sprawiedliwości, politycy kiedyś Solidarnej, a teraz Suwerennej Polski to gamonie, popaprańcy prawni, którym się wydawało, że zmienili sobie rozporządzenie i mogą w sposób uznaniowy, polityczny, prywatny wykorzystywać publiczne pieniądze - dodał Kwiatkowski.
- Chciałbym państwa poinformować, że wydawanie pieniędzy publicznych, przekazywanie środków publicznych w Polsce poza ustawami właściwymi do określonego funduszu w przypadku pieniędzy na cele społeczne reguluje ustawa o działalności pożytku publicznego i wolontariacie - powiedział.
Zaznaczył, że "politycy PiS zapomnieli zmienić tę ustawę". - Dokładnie tak jak w przypadku Pegasusa, zmienili ustawę o Funduszu Sprawiedliwości, a nie zmienili ustawy o CBA, co spowodowało, że dzisiaj mógł pójść do Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu ministra (Michała - red.) Wosia - dodał.
Senator KO ocenił również, że prokuratura powinna rozszerzyć zakres prowadzonego śledztwa o "dodatkowe złamania przepisów prawa". Wymienił m.in. skracanie czasu procedury konkursowej, nieprzepisowy skład komisji konkursowych, w których nie było przedstawicieli organizacji społecznych czy zmianę katalogu działań, na które można przekazać środki finansowe. - Minister Zbigniew Ziobro (ówczesny szef MS - red.) zmienił to swoim rozporządzeniem, a wymagane było rozporządzenie Rady Ministrów - zauważył.
"Kaczyński będzie musiał osobiście udzielać odpowiedzi na pytanie, dlaczego wiedział, nie powiedział, a tym bardziej nic nie zrobił"
Kwiatkowski na briefingu został zapytany o przyszłość Zjednoczonej Prawicy w kontekście afery związanej z Funduszem Sprawiedliwości.
- To jest także afera Jarosława Kaczyńskiego. 30 września 2021 roku NIK poinformowała w raporcie o realizacji ustawowych zadań Funduszu Sprawiedliwości, że dochodziło w nim do działań niegospodarnych, niecelowych, pieniądze przekazywano w sposób uznaniowy, mówiąc wprost korupcjogenny - mówił.
- Kto został poinformowany o tym raporcie w 2021 roku? Premier Mateusz Morawiecki, ówczesny wicepremier Jarosław Kaczyński i szef CBA. Jeśli Jarosław Kaczyński mówi, że nic nie wiedział o aferze w Funduszu Sprawiedliwości to mija się z prawdą, powiem to w sposób najdelikatniejszy. Albo bym musiał powiedzieć publicznie, że nie posiadł umiejętności czytania - stwierdził senator.
Kwiatkowski podkreślił, że "Jarosław Kaczyński od września 2021 roku miał obowiązek wiedzieć o tej aferze". - Będzie musiał osobiście udzielać odpowiedzi na pytanie, dlaczego wiedział, nie powiedział, a tym bardziej nic nie zrobił - dodał.
- Ta afera jest aferą całego obozu Prawa i Sprawiedliwości - ocenił Kwiatkowski.
Szczerba: grypsera więzienna, a nie dialogi kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości
Michał Szczerba, poseł KO i przewodniczący sejmowej komisji ds. Pegasusa, mówił, że ujawnione rozmowy na taśmach są "jak grypsera więzienna, a nie dialogi kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości". - To jest przygotowanie do odpowiedzialności, ale również pełna świadomość tego, że te działania, które podejmowali, były przestępcze, były niezgodne z prawem - mówił Szczerba.
- Taśmy ujawniają kulisy tych zdarzeń, ale ten język rynsztoku, język ludzi, których zgromadził Ziobro wokół siebie - obrażanie innych, naruszanie ich godności - pokazuje, jakim dramatycznym środowiskiem było to, co on stworzył w Ministerstwie Sprawiedliwości. Ludzie, którzy chcieli bronić chrześcijaństwa na całym świecie, używali języka, który tak naprawdę z miłością bliźniego nie ma nic wspólnego - dodał.
"To, że odpowiedzi się nie podobają, to już niestety nie nasza wina"
Na konferencji posłów Prawa i Sprawiedliwości dziennikarze pytali polityków o taśmy i ewentualne konsekwencje dla członków Suwerennej Polski, z którymi tworzą klub. Anna Gembicka nazwała krytykę słownictwa przez posłów PO "hipokryzją". Marlena Maląg powiedziała z kolei, że "dzisiaj można wejść do domu czyjegoś tak, jak było za dawnych czasów". - Mnie się przypominają czasy bardzo, bardzo dawne, kiedy wchodzi się do domu i można wszystko tak naprawdę podłożyć - mówiła Maląg.
Na uwagę dziennikarzy, że posłowie PiS "uciekają od prostych odpowiedzi", Gembicka powiedziała, że "to, że odpowiedzi się nie podobają, to już niestety nie nasza wina". Po tych słowach posłowie skończyli konferencję.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24